JustPaste.it

Czy masz prawdziwego przyjaciela?

Gdy Jezus wędrował po Judei, dotarła do Niego wiadomość o śmierci jego przyjaciela Łazarza. Wtedy Jezus skierował swe kroki do Betanii. Przybył do grobu przyjaciela i zapłakał.

Gdy Jezus wędrował po Judei, dotarła do Niego wiadomość o śmierci jego przyjaciela Łazarza. Wtedy Jezus skierował swe kroki do Betanii. Przybył do grobu przyjaciela i zapłakał.

 

64f57157b3999cd64161fefc79cc8003.jpg


W innym miejscu powiedział: „ … Nie płaczcie nade mną, płaczcie nad sobą i synami Waszymi…”
                                                   Dziś, jak w każdej niedzieli uczestniczyłem we mszy św. W swoim parafialnym kościele w budowie. Podczas tej mszy ksiądz proboszcz przedstawił sprawozdanie z odwiedzin Księży w naszych domach zwanych „kolędą”. Oczywiście, większość z Was, spodziewa się teraz, mojego utyskiwania na to, że ksiądz opowiedział ile to zebrał pieniążków i o ile to za mało na wszystko, na co chciał przeznaczyć zebrane „ofiary”. No i macie rację, ksiądz proboszcz, rzeczywiście wspomniał o tym ile zebrał, na co je przeznaczy itp. Jednak, to, że o tym wspomniał bardzo mnie ucieszyło, bo tak naprawdę nie podoba mi się wcale, gdy ksiądz nie wspomina o kwotach zebranych i na co planuje je przeznaczyć. Jak więc napisałem, ksiądz rzeczywiście zdał sprawozdanie „finansowe” jednak nie finanse były esencją owego sprawozdania.  Nie chce teraz powiedzieć, że  po raz  pierwszy spotykam się z czymś podobnym, ale  właśnie dziś, podczas modlitwy wiernych jeden z mężczyzn zaproponował modlitwę cytuję: …módlmy się o to aby w mediach tzn. w telewizji, w czasopismach, w Internecie pojawiało się jak najmniej artykułów atakujących kościół w Polsce…” koniec cytatu. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że tak naprawdę nie napisałem jeszcze pozytywnego artykułu o czymś co stanowi sens mojego życia. Przecież na pytanie- żyję po to by „być” czy „mieć”, odpowiem oczywiście „być” Na pytanie czy życie dla mnie jest „drogą „czy „celem”, odpowiem bez namysłu „drogą”. Na pytanie, czy jestem  wierzący, czy może wierzący „inaczej” odpowiem „ wierzący”.


Wstrząsająca scena: Pan Jezus, stwórca Świata zapłakał tylko raz, przed grobem przyjaciela. Zapłakał, by za chwilę wywołać go z grobu. Zapłakał, wywołał przyjaciela z grobu i zasiadł z nim do wieczerzy. Zasiadł z Łazarzem, przyjacielem i opowiada co widział i odwiedzanych przez siebie krainach.

Wstrząsająca scena bo Jezus zapłakał jednak z drugiej strony? Przybył do swojego przyjaciela, wywołał go i zasiadł do wieczerzy. Kiedy? Cztery dni po śmierci Łazarza.

                      Zdążył?           Czy nie zdążył?


Ksiądz proboszcz, długo opowiadał o wspaniałych rodzinach, które odwiedził z tzw. „rewizytą”. Opowiedział jak miło był przyjmowany, jak gospodarze domów, głowy rodzin zapraszali go do swoich mieszkań,  jak chętnie ludzie dzielili się z nim swoimi kłopotami, swoimi przejściami, jak wzajemnie wymieniali się radami, jak wspólnie odmawiali modlitwy w intencji małych i wielkich spraw tego domu,  jak bardzo żałował, że musiał rozstać się z każdą rodziną bo inne rodziny również czekaja. Opowiedział nam, że to my przychodzimy do Boga w każdą niedzielę roku, a On, ksiądz, jako przedstawiciel Boga odwiedza nas raz w roku w naszym domu. Ksiądz w imieniu tego, w którego imieniu do nas przyszedł opowiedział jak miło było mu odwiedzać czyste, ciepłe, wypełnione miłością domy nas, członków Kościoła. Ów Ksiądz proboszcz, powiedział mi dzisiaj, że i ja jestem przyjacielem Jezusa skoro i mnie chce dziś odwiedzić. Dziś właśnie zrozumiałem, że i do mnie przyjdzie, kiedy zejdę z tego świata. Przyjdzie i do mnie, bo jestem Jego przyjacielem, przyjdzie i wywoła mnie z grobu. Przyniesie „kawę i chipsy,” usiądzie ze mną i opowie, co widział w innych krainach. Usiądzie ze mną i rozmów naszych nie będzie końca.

Następna wstrząsająca scena: Ksiądz idzie z tzw. "rewizytą" do jednej z rodzin w moim mieście. Ksiądz puka do drzwi w Jego imieniu, w imieniu Tego, którego odwiedzamy w każdą niedzielę. Ksiądz pyta gospodynię domu - czy przyjmie Pani kolędę?  - Mnie to nie interesuje- odpowiada Pani a z głębi mieszkania ksiądz słyszy słowa synka gospodyni - mamusiu, ale ja chodzę na lekcję religii.

Pani zatrzasnęła drzwi swojego własnego, prywatnego w końcu mieszkania. Pani ma przecież wolną wolę jak każdy z nas. Przecież to oczywiste, niech "frajerzy" budują kościół, ja nie dam na ową budowlę ani grosza, bo przecież to nie moja sprawa. Mnie to nie interesuje.

A może czas już zedrzeć zasłony z naszych oczu?  Może czas już przestać traktować wiary jak tzw. „złotą rybkę”?  Dam na budowę kościoła, ale… proszę, niech Jolka zda maturę, a może by tak Marcie dać nowy samochód? Dam dla biednych rodzin, ale dlaczego nic mi się nie udaje? Panie Boże – uwierzę w Ciebie, jak zdam te cholerne prawo jazdy. Obiecuję, że będę do końca życia w każdą niedzielę w kościele tylko…niech "nasi" wygrają ten mecz, a może tak szóstkę w Lotto?
                 
Łazarz miał przyjaciela, który pokazał nam, że zdąży. Prawda? W/g nas, ludzi spóźnił się o całe cztery dni. A ON twierdzi że… zdążył.


                                     CZY  I  TY  MASZ   TAKIEGO   PRZYJACIELA ?