JustPaste.it

Motoryzacyjne wspomnienia PRL-u.

Podróż Nyską z prędkością 75, z góry 76 km/h, albo maluchem w cztery osoby z dwójką dzieci i psem na drugi koniec Polski to przeżycia, które wspomina wielu Polaków.

Podróż Nyską z prędkością 75, z góry 76 km/h, albo maluchem w cztery osoby z dwójką dzieci i psem na drugi koniec Polski to przeżycia, które wspomina wielu Polaków.

 

Nie pali? Panie, komputer wysiadł, trzeba do serwisu!”fbef7f4164810b0acb93937e13514839.jpg

Od jakiegoś czasu samochody, którymi jeździmy pozbawione zostały możliwości ingerencji w mechanizmy przez użytkownika. Zajmuje się tym autoryzowany serwis i nieźle za to kasuje, taką cenę płacimy za postęp. Warto jednak powspominać samochody, które też przecież napsuły nam nieco krwi. Choć można było je naprawić za pomocą kilku prostych narzędzi, to jednak awarie bywały uciążliwe. Wyciekający płyn hamulcowy, urwany przegub, zatkany filtr, ...i cała litania innych defektów. Jeśli jednak samochód był na chodzie, trudno mu było odmówić...,hm..., no właśnie, czego? Jakiś rodzaj motoryzacyjnej duszy, albo specyficzna „osobowość”, klimat, urok, może specjalne miejsce w rodzinie. Każdy ma swoje 4 kółka w pamięci i z nostalgią je wspomina.

- Panie! Głośno tu w tym aucie!

- Nic nie słyszę, głośno tu w aucie!”

Podróż Nyską z prędkością 75, z góry 76 km/h, to wielkie przeżycie. Siedzenia trochę niewygodne, bo przecież rurka stalowa, kawałek skaju i gąbki to kiepska amortyzacja. Zawieszenie też twarde, jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Jednak fajnie, że nas pan kierowca zabra-a-a-a-a-ał. Jeszcze tylko 4 godziny i jesteśmy na miejscu.

Wlałeś olej? Tak? Ja też.” 59b9d2171b7dbdba2917f8a7ed789f71.jpg

Niebieska chmura przesuwająca się wolno wzdłuż drogi to nie dziwne zjawisko meteorologiczne. To tylko Syrenka albo Trabant, a może Wartburg. Proporcje wlewanego do paliwa oleju były ściśle określone, ale przecież każdy może się zagapić. Ważne, że samochód jedzie i słychać charakterystyczne „dryyyn-dryyyn-dryyn”. Nie wiadomo, czy konstruktorzy zaczerpnęli pomysł biegów przy kierownicy z amerykańskich samochodów. Gorzej, jeśli zużycie paliwa też wskazywało na amerykański styl. 

Wymarzone wakacje w tropikach.

Maluch, czyli Polski Fiat 126p dla wielu był marzeniem, ale wśród motoryzacyjnych marzeń  Polaków chyba najczęściej się spełniającym. W każdym razie drogi nadwiślańskiej krainy zdominowane były przez ten pojazd. Może właśnie dzięki temu udało się odkryć w tym autku cały szereg zalet, o których nawet nie śnili jego konstruktorzy. Jazda w cztery osoby z dwójką dzieci, psem i bagażami na drugi koniec Polski, gorąco jak w Egipcie, a przecież to tylko podróż ze Śląska nad Bałtyk. Odtwarzacz wideo z możliwością nagrywania jest niczym przy maluchu - samochodzie osobowym z możliwością odśnieżania, bo przecież może on być także pługiem. Opowieści o maluchu jest tyle, ilu jest Polaków, albo trochę więcej. Szkoda, że populacja malucha jest na wymarciu, ...a może nie szkoda...

Szkoda, nie szkoda. 

Czas idzie naprzód i dobrze nam się jeździ nowoczesnymi, szybkimi samochodami z klimatyzacją, komputerami i najróżniejszymi bajerami. Samochody minionej epoki najfajniejsze są we wspomnieniach. Koloru tym wspomnieniom dodają pojawiające się na rynku artykuły, związane z motoryzacją w czasach PRL-u, jak np. koszulki z Nysą, Fiatem 125p czy Polonezem. Są one nie tylko dla tych, którzy trzymają jakąś perełkę w garażu, ale też świetnym gadżetem na imprezę, bądź doskonałym prezentem dla chłopaka, syna, taty czy dziadka.

 Autor poleca: www.motylanoga.pl