JustPaste.it

Barbarzyńska Biblia...??

Natknąłem się na EIOBIE na kilka artykułów, które w dość jednoznaczny sposób przedstawiają Boga jako mściwego zabójcę…

Natknąłem się na EIOBIE na kilka artykułów, które w dość jednoznaczny sposób przedstawiają Boga jako mściwego zabójcę…

 

…mordercę i okrutnika, który nie robi nic, tylko wszczyna wojny, zsyła plagi i pyszni się swoją nieograniczoną potęgą… Sam, jako człowiek wierzący, miałem przez długi czas problem z tym, żeby zidentyfikować Boga Starego Testamentu jako tego samego, który przewija się przez księgi Nowego Testamentu.  Pełny miłości i litości Jezus nijak nie pasował mi do gromowładnego Jahwe...

Przyglądam się całej dyskusji toczącej się nie tylko na tym portalu, ale w ogóle pomiędzy ludźmi w moim otoczeniu.  Z  perspektywy współczesnego człowieka to, co działo się w czasach  opisywanych w ST wydawać się może najwyższych lotów barbarzyństwem. Nie do pomyślenia jest dzisiaj żeby być posłusznym Bogu w Jego rozkazach mordowania, wyżynania w pień i uciskania niewiernych. Nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie takiego Boga ,,pełnym miłości”, ,,przebaczenia” i ,,litości”. Dziwi mnie, że ludzie piszący artykuły na temat okrucieństwa starotestamentowego Boga nie pomyśleli, że skoro dosłownie, jak na dłoni widać, jaka jest natura tegoż Boga, to nie widzą tego chrześcijanie. Przecież niemożliwe jest, żeby byli aż tak ślepi, przecież oni zazwyczaj znają Biblię bardzo dobrze, więc na pewno wiedzą i nieraz czytali te same księgi… Druga sprawa, to przecież skoro są oni tak posłuszni Bogu, to czemu nie wypełniają Jego woli, czemu nie mordują niewiernych, nie zabijają za najmniejsze przewinienie?? Z jednej strony decydującą rolę ma tu kontekst historyczny, ale to jest akurat argument często poddawany w wątpliwość przez krytyków. Prawda jest jednak taka ,że kiedyś ludzie nie byli tak... ,,humanitarni" jak dziś. Ówczesna rzeczywistość to była istna dzicz, rzeź i bezprawie, nikt nie bawił się w poprawczaki, kuratorów czy wyroki w zawieszeniu. Żeby utrzymać całe to ,,bydło" w ryzach, ówczesny świat musiał funkcjonować w oparciu o zasady, które na dzień dzisiejszy są nie do pomyślenia. Mentalność ludzi sprzed 3000 lat w dużej mierze bardziej przypomina mentalność jaskiniowców niż umysł człowieka XXI wieku, o wykształconym systemie wartości, niesamowicie uporządkowanym świecie (w porównaniu do tego z czasów ST), żyjącego w tak komfortowych i ,,ludzkich” warunkach, o jakich przed paroma tysiącami lat ludzie mogli tylko marzyć… Gustaw Herling Grudziński w swoich sławnych słowach mówi: ,,Człowiek jest ludzki tylko w ludzkich warunkach” – nie tak dawno, bo przecież w pierwszej połowie XX wieku ludzie zamieniali się w zwierzęta, porzucając ewolucję cywilizacyjną rodzaju ludzkiego, minimalizując wartość ludzkiej godności i życia…

    To w takim razie po co współczesnemu człowiekowi opowieści, które nijak mają się do współczesnego świata? Po co Stary Testament, który, można by rzec, zdezaktualizował się wskutek pewnej ewolucji społecznej człowieka i gruntownych zmian, jakie dokonały się na przestrzeni wieków w umyśle ludzkich istot? I tutaj objawia się geniusz Pisma Świętego – o ile dla ówczesnych ludzi opowieści biblijne były dosłowną przestrogą, zakazem lub nakazem, to dla nas są jakże cennym źródłem postaw życiowych, sytuacji, w jakich często się znajdujemy, pewnym punktem, przy którym możemy się zatrzymać i przejrzeć jak w lustrze…

    Gdy faraon nie chciał wypuścić ludu Izraela za namową Mojżesza, Bóg zesłał plagi pustoszące kraj, a lud ostatecznie został wypuszczony. Dla ówczesnych przesłanie jest jasne: Bóg jest potężny i nie można się mu sprzeciwiać, gdyż można się narazić na Jego gniew. Obecnie dawny Egipt jest dla wierzących synonimem niewoli w sensie cielesnym, czyli nałogu, uzależnienia, jakiejś chorej pasji, która zniewala i nie pozwala cieszyć się pełnią życia, wolności, rozwoju duchowego. Cała historia pokazuje współczesnemu człowiekowi wierzącemu, lub chcącemu uwierzyć, że dla Boga nie ma niewoli, z której nie może wyciągnąć, że jest w stanie zniszczyć wszystkie przeszkody, jeśli ktoś chce się nawrócić i zerwać ze swoim zniewoleniem…

Kolejny przykład – Samson – pomazaniec Boży, który miał wyzwolić lud Izraela spod zniewolenia Filistynów. Zakochuje się w Filistynce, co w konsekwencji prowadzi go do, delikatnie mówiąc, kłopotów, jednak morduje, jak przykazał Bóg, wrogów, śląc ich na tamten świat setkami. Wypełnia misję powierzoną przez Boga, zabija przywódców Filistynów, czym zyskuje sławę i uznanie. Wydawać by się mogło – kolejny klasyczny przykład działania żądnego krwi Boga, nakazującego mordować… Dla współcześnie wierzących przesłanie może być następujące: Bóg każdemu wierzącemu daje niezwykłą siłę, którą mamy przezwyciężać swoje słabości, którą możemy czynić niesamowite rzeczy, jednak ostrzega jednocześnie, że w starciu z wrogiem (czyt. pożądliwościami w szerokim znaczeniu tego słowa) nie roztrwonić tych sił zatracając się w owych pożądliwościach i dogadzając własnemu ciału…

    Podobnych, a może i jeszcze bardziej dosadnych historii, jest w Starym Testamencie całe mnóstwo. Nie o to jednak chodzi, żeby zamieścić ich tu dziesiątki czy setki jako przeciwwagę dla opinii tych, którzy mają odmienne zdanie.

    Patrząc z perspektywy ewolucji człowieka jako istoty społecznej można zrozumieć, dlaczego stare, rygorystyczne i okrutne Prawo, w pewnym momencie dziejów zostało zastąpione/uzupełnione przez pełne miłości posłannictwo Jezusa Chrystusa. Człowiek, jego samoświadomość i rozwój intelektualno – emocjonalny poszedł na tyle do przodu, że Bóg wiedział, że aby dotrzeć do ludzkich serc musi użyć innych argumentów, gdyż samo Prawo to za mało…

   Ludzie Starego Testamentu mieli świadomość  tego, że Bóg nie zrobi krzywdy, tym, którzy Jego praw przestrzegają. I nie chodzi tu bynajmniej o podporządkowania Bogu ze strachu.

,,Jak dobry jest Bóg dla prawych,

 Dla tych, co są czystego serca” – Ps 73,1

,,Wyzwoli bowiem wołającego biedaka

i ubogiego i bezbronnego.

Zmiłuje się nad nędzarzem i biedakiem

i ocali życie ubogich” – Ps 72, 12-13

    Nie przyjmuję mojego poglądu na sprawę jako ,,jedyno zbawczego” i słusznego. Wiem, że takie podejście do przesłania Starego Testamentu ma podstawy tylko wtedy, kiedy nie traktujesz go całkiem dosłownie, kiedy weźmiesz pod uwagę kontekst historyczny i społeczny i przede wszystkim znasz przesłanie całego Pisma Świętego. Czytając ,,na sucho” dojdziesz do absurdalnych wniosków: że Jezus jest bramą -  w dosłownym znaczeniu tego słowa, nie zobaczysz alegorii w Ewangelii św. Marka dotyczącej usychającego drzewa figowego i wypędzonych ze świątyni przekupniów (Mk 11, 12-23). Nie namawiam też do traktowania wszystkiego jako ukrytą alegorię, nie popadajmy jednak w skrajności – czysto ,,cielesne” interpretowanie Biblii potrafi skrzywić i wypaczyć jej przesłanie, tak, iż stanie się ono nie tylko niezrozumiałe, ale nieraz wielce szkodliwe i archaiczne…

    Spróbuj posadzić dziesięciolatka przy np. serialu ,,Czterdziestolatek”, ,,Alternatywy 4” czy filmach z cyklu ,,Sami swoi”. Nie znający tamtych realiów młody człowiek na 100% będzie się sromotnie nudził na takowym seansie, nie zrozumie zakamuflowanych przed PRL-owską cenzurą ,,między wierszy”, nie poczuje ,,ducha” epoki,  podczas gdy nikt o zdrowych zmysłach nie kwestionuje ,,kultowości” owych dzieł…

    Podobnie jest z Biblią - dla niewierzących/sceptyków/uprzedzonych jest to po prostu książka, archaiczne dzieło, które nijak ma się do współczesnego człowieka i jego problemów. Śledząc historię człowieka, rozwój nauki, który w pewnych kręgach wyparł Biblię, doszedłem do wniosku, że przez wieki ludzie zrobili ogomny postęp cywilizacyjny, w niesamowity sposób poszerzyli swoją wiedzę o świecie, wiedzą coraz więcej i coraz dokładniej, mają do dyspozycji coraz to potężniejsze narzędzia poznawcze otaczającego nas świata... Nic się natomiast nie zmieniło od wieków w kwestii ludzkich ułomności - kradniemy, kłamiemy, jestesmy chciwi, zawistni (tu wachlarz jest bardzo szeroki). Zdobywamy kosmos, Biblia jest od dawna wypierana z pewnych środowisk wskutek eksplodującej wiedzy naukowej, jednak nadal tkwimy w tych samych ,,bagnach", wymyślając tylko coraz to nowe argumenty mogące zdyskredytować Biblie, która nie mówi niczego innego, jak samej prawdy o nas samych...