JustPaste.it

Kilka zdań o pięknej chorobie...

"Kaziu, Kaziu, Kaziu! Zakochaj się".

"Kaziu, Kaziu, Kaziu! Zakochaj się".

 

 "Psychoza - choroba psychiczna przebiegająca z zaburzeniami myślenia, spostrzegania, woli, uczuć, intelektu, powodująca zwykle trudności adaptacyjne i zaburzenia kontaktu. Najczęściej chory dotknięty psychozą nie ma poczucia choroby". Tyle najprostsza definicja słownikowa, której nie będziemy tu rozwijac. Tadeusz Bilikiewicz stwierdził, że "stan zakochania to ostra psychoza na tle seksualnym". Czy mówił serio? Czy żartował? Nie wiem...  Wiem za to, że zakochany facet, jako żywo zachowuje się i postępuje jak wariat. Albo, przepraszając wariatów, jak normalny inaczej. No, np. jak schizofrenik. Gdyż wyczerpuje  swym zachowaniem podstawowe, medyczne symptomy tej choroby. Zgodnie z klasyfikacją Manfreda Bleuera.

Symptom pierwszy:
 
"Osoba staje się całkowicie inna niż była wcześniej, inna niż większośc ludzi, inna niż my sami". 

 

               Jeśli więc nasz dobry kolega, który w przeszłości nie znosił opery, zacznie nam opowiadac, że w ostatnim czasie pasjami chadza na przedstawienia. I jeśli zacznie tokowac o wyższości "Traviaty" nad "Madame Butterfly" ,lub odwrotnie. Bądźmy czujni! Jeśli lica ma starannie wygolone i gładkie jak pupa oseska, choc wcześniej golił się raz w tygodniu. Bądźmy czujni! Jeśli pije kawę, a nie pił, jeśli rzucił palenie, a dymił jak komin, jeśli nosi garnitur, a nie nosił. Bądźmy czujni! Jeśli nagle w mieszkaniu ma porządek, a w lodówce jest coś więcej niż szron i kratka. Znaczy chory!

 

Symptom drugi:


"Jego mowę rozumiemy z trudem choc mówi naszym językiem"

                   Musimy bardzo poważnie się zaniepokoic jeśli nasz kolega, który wcześniej w wypowiedziach był logiczny do bólu, zaczyna, duby smalone bredzic. Gdy zaczyna i nie kończy wypowiedzi. Gdy mowa jego jest rwana. Gdy zaczynając myśl, kończy myślą inną. Gdy od czasu do czasu cokolwiek bełkotnie, choc z dykcją nigdy nie miał problemów. Gdy odpowiada od rzeczy, bądź nie odpowiada wcale. Uwaga! Coś się z nim niechybnie dzieje!

 

Symptom trzeci:

 

"Jego uczuc i nastrojów już nie wyczuwamy"

 

               Taka sytuacja jest doprawdy fatalna! Wcześniej rozumieliście się bez słów. Teraz i ze słowami d. blada! Wcześniej śmialiście  się z tych samych sytuacji. Teraz albo on jest oburzony, że śmiejesz się z nowej fryzury Danki w barwach orążu i fioletu... No,tej z pokoju 306. Bo on nic w tym śmiesznego nie widzi. Albo zaśmiewa się do łez gdy jakiś cymbał stuknął twojego nowiutkiego, wypasionego SUV-a. 
               Kiedyś nie miał problemów z rzucaniem qrwami, teraz jest oburzony wielce gdy słowo takie usłyszy. Śmieje się bez powodu, wzrok jego bywa mglisty, buziuchna uśmiechnięta, by po chwili zapaśc się w bezkres smutku. A ty nigdy nie wiesz jak i na co zareaguje. Obłęd, pomyślisz. Paranoja jakaś. Stan chorobowy bez wątpienia.

 

Symptom czwarty:

 

"Uważa za rzeczywiste, co jawnie rzeczywiste nie jest"


                    Uważaj drogi Czytelniku, bo to jest symptom, który w Twojej dziagnozie stanu przyjaciela może byc rozstrzygający! Jeśli delikwent zacznie widziec nadciągające dinozaury. Jeśli zacznie dzwonic do brata, którego nigdy nie miał. Jeśli urządzi wigilię w dzień dziecka. Lub, jeśli pójdzie z wieńcem na cmentarz, szukając Twojego grobu. Dzwoń po pogotowie natychmiast! Tu już nie można dłużej czekac. Ale jest szansa, jest nadzieja! Wiesz, współczesna medycyna...
                Jeśli natomiast przedstawi Ci kobitkę o niezgłębionej głębi błękitu jej błękitnych oczu... Albo o boskiej figurze, boskiej Artemidy... Albo o inteligencji i mądrości Salomona i Safony razy 10 do 48 potęgi. Zachowaj spokój i znieś to dzielnie. Tylko błagam. Nie dyskutuj! Nie w tym momencie. Jemu nie można pomóc. A każda negacja skończy się tym, że stracisz przyjaciela. Może nie na zawsze, ale na długie, daj Boże, miesiące. A może i lata. A najlepiej zgódź się z nim. We wszystkim. Wszak nawet nauka kościoła zna pojęcie błogosławionego kłamstwa. Możesz byc pewny, że kolega jest autentycznie chory. Jest chory na miłośc. Ale to przejdzie... To znaczy, ten stopień zaawansowania choroby przejdzie. Zmieni się. W każdym razie wasze relacje wrócą do normy.


                Są jeszcze trzy symptomy choroby, których nie będziemy tu szczegółowo omawiac. Każdy może , na własny rachunek to zrobic. Może warto: -) A oto one: Symtom piąty: " Jego zachowanie stało się niezrozumiałe, sprzeczne z jego interesami, zagrażające jego pozycji społecznej, a nawet i życiu". (Np. Serenady wyśpiewywane pod oknem ukochanej o czwartej nad ranem, popisy na nartach zakończone skomplikowanymi złamaniami etc.). Symtom szósty:"Utraty orientacji w czasie i przestrzeni". ( Np. "O! To już piąta rano, a tak miło nam się rozmawia przez telefon"... Albo. "Zobacz- zza tych wzgórz widac łunę naszego miasta, taki cudowny spacer"... ). Symtom siódmy: "Mylenie spostrzeżeń z wyobrażeniami i wspomnieniami". ( Np.Wiesz kochanie, pamiętam Kornela Makuszyńskiego. Mieszkał na mojej ulicy, był taki łysy i gruby. Albo. "Wiesz zwiedzałem Panteon w Rzymie. To taka ogromna barokowa budowla"...).

               Co powoduje, że stan zakochania jest w istocie stanem chorobowym? ( Swoją drogą nie wiem, czy przysięga małżeńska jest, aby na pewno, ważna ? ) Winna jest m. in. dopamina. Neuroprzekaźnik, który w stanie choroby na miłośc wysyca ośrodki w mózgu odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności, błogości i nagrody. I hormony - oksytocyna i wazopresyna, które krążą sobie m.in. we krwi i sprawiają, że między zakochanymi tworzy się silna więź emocjonalna. To są podstawowe, choc nie jedyne składniki "chemii miłosnej", która to z normalnego człowieka, czyni człowieka zakochanego. 

 

               Jak wynika z powyższego stan zakochania jest stanem chorobowym. I to bardzo poważnym. Wiem, mniej więcej, jak on przejawia się u mężczyzn. Wszak coś tam jeszcze pamiętam... Mam nadzieję, że płec piękna nie przechodzi tej choroby tak ciężko. Że zwyczajnie aż tak głęboko Panie nie kretynieją. Bo są- tak, tak Panowie- dużo roztropniejsze od nas!

 

               I jeszcze jedno. Ojcze, Matko! Gdy twoje dziecko zachoruje, przytul, pogłaskaj, uśmiechnijm się i zaparz lipowej herbatki. A potem wziąszy się za ręce idźdcie na dłuuugi spacer. I przypomnijcie sobie jak to było, kiedy oboje byliście chorzy...