JustPaste.it

Miecz władzy

O (nie)skutecznej policji, tragicznych w skutkach pomyłkach i naszym codziennym (nie)bezpieczeństwie.

O (nie)skutecznej policji, tragicznych w skutkach pomyłkach i naszym codziennym (nie)bezpieczeństwie.

 

W grudniu ubiegłego roku zapadł wreszcie wyrok sprawie tragedii, jaka się wydarzyła w maju 2004 r. podczas Juwenaliów na osiedlu studenckim Uniwersytetu Łódzkiego. W trakcie interwencji, w odpowiedzi na obrzucenie kamieniami i butelkami, policjanci omyłkowo użyli amunicji ostrej zamiast gumowej. W efekcie postrzelone zostały trzy osoby, z których dwie zmarły. Po prawie sześciu latach procesu sąd skazał za pomyłkowe wydanie ostrej amunicji ówczesnego oficera dyżurnego sekcji ruchu drogowego na karę roku i ośmiu miesięcy wiezienia w zawieszeniu na cztery lata, a jego pomocnika, policjantkę, na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Trzeci oskarżony, oficer komendy miejskiej, który koordynował akcję policji, został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Do tego doszły kilkuletnie zakazy zajmowania stanowisk i wykonywania zawodów związanych z bronią.

W związku z powyższym, a także na marginesie ostatnich dyskusji o (nie)skuteczności policji toczonych na tle sprawy zasztyletowania policjanta w Warszawie — postanowiłem zamieścić na Eiobie mój artykuł dotyczący tej tematyki ze „Znaków Czasu” 6/2004.

* * *

Errare humanum est (mylić się jest rzeczą ludzką) — mawiali już starożytni. Gdy przy pieczeniu ciasta pomyli się gospodyni domowa, to najwyżej będzie z tego zakalec. Gdy pomyli się listonosz, przesyłka — zamiast do nas — trafi do kogoś innego. Jednak gdy się pomyli lekarz albo policjant, ktoś może stracić życie.

Początek ubiegłego miesiąca zaznaczył się w naszym kraju dwiema tragicznymi pomyłkami. Najpierw policjanci ostrzelali samochód, którym według posiadanych informacji mieli jechać gangsterzy. Nie byli to jednak przestępcy, a samochód był tylko podobny — od policyjnych kul zginął młody mężczyzna. On też się pomylił — myślał, że to jego zatrzymują bandyci, którzy tylko udają policjantów, więc zaczął uciekać; a że po drodze próbował ich jeszcze staranować, dosięgła go kanonada ognia. Nie dalej jak tydzień później w Łodzi doszło do kolejnej tragedii. Strzelając do tłumu pseudokibiców, którzy dla zwyczajnej draki przyszli zakłócić studenckie juwenalia, policjanci omyłkowo użyli — zamiast kul gumowych — ostrej amunicji. Na miejscu zginął dziewiętnastoletni Damian, a po kilku dniach w szpitalu zmarła ranna dwudziestotrzyletnia Monika.c015ed5295540ddbb5b460cc8dbb7981.jpg

Takim wydarzeniom nieomal od zaraz towarzyszy gorąca dyskusja, dotycząca uprawnień i kwalifikacji policjantów. Gdy obywatele giną z rąk stróżów prawa, społeczne poczucie bezpieczeństwa upada niżej niż po wojnie gangów, której ofiarami padają przypadkowi przechodnie. Policja ma nas chronić, a nie zabijać — mówią komentatorzy. Zawiedliśmy się na policji — krzyczą nagłówki prasowe. Żąda się głów i ograniczenia uprawnień do używania broni. Gdyby posłuchać najbardziej skrajnych opinii, policjanci w ogóle nie powinni nosić broni albo powinni używać jej według bardzo obostrzonej procedury. I wszystko byłoby w porządku, gdyby jeszcze gangsterzy chcieli się trzymać tych samych zasad — tyle że nie chcą.

Wielu komentatorów zapomina, że obecne uprawnienia policji do używania broni zostały właśnie niedawno poszerzone — po tragicznej strzelaninie pod Warszawą, w której to przestępcy mierzyli do policjantów jak do kaczek. Wtedy wszyscy chcieli czegoś odwrotnego — zwiększenia policyjnych uprawnień. Patrząc z boku, przypomina to huśtawkę nastrojów, żądań i oczekiwań. Ile razy można przerabiać to samo? Teraz zła jest policja. W efekcie już niedługo może się okazać, że nikt nie będzie chciał w niej pracować, bo płaca marna, broń będzie można tylko oglądać, ale nie dotykać, a robienie za tarczę strzelniczą dla gangsterów jest raczej mało atrakcyjne.

Zamiast krępować policji ręce, zabierać broń i straszyć prokuratorem w każdym przypadku jej użycia — co jest stosunkowo najłatwiejsze i najtańsze — może wreszcie ktoś spacyfikowałby pseudokibiców grasujących setkami po naszych ulicach, osiedlach, stadionach i w środkach komunikacji publicznej. W dni rozgrywek piłkarskich w dużych miastach nikt nie czuje się bezpieczny. Nigdy nie wiadomo, co pijanej i żądnej rozróby tłuszczy wpadnie do głowy. Oglądając wyczyny pseudokibiców, odnoszę wrażenie, że rozum mają we włosach — problem w tym, że większość z nich goli głowy na łyso.

Obywatele tego kraju mają prawo czuć się bezpieczni. „Mamy prawo — jak napisała komentatorka PAP — oczekiwać od swojej świetnie wyposażonej policji (co gołym okiem było widać podczas warszawskiego szczytu gospodarczego) skutecznej obrony przed ogolonymi pustymi łbami”. Gdyby nie było policji albo była tylko taka malowana, szybko odczulibyśmy na własnej skórze, co to znaczy anarchia. W starożytnym Izraelu też był taki czas, kiedy nie było króla, a wtedy — jak napisano — „każdy robił, co mu się podobało” [1]. Gdy wyobrażam sobie, jakie „zabawy” podobają się pseudokibicom, już tęsknię za superskuteczną policją.

Pismo Święte zawiera bardzo cenne wskazówced5ed7ffb55947b229ec81e91a8882a.jpgki w kwestii władzy i jej uprawnień oraz obowiązków w sferze zapewnienia ogólnego bezpieczeństwa. W Liście do Rzymian apostoł Paweł napisał:

„Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie” [2].

Władza nie na próżno nosi miecz, jednak jej obowiązkiem jest również uważać, jak go używa i wobec kogo.

Dlatego wyrażając współczucie dla ofiar tragicznych pomyłek i dla ich rodzin, zachowajmy mimo wszystko umiar w ocenach i reakcjach wobec policjantów. Winni oczywistych zaniedbań niech poniosą należyte konsekwencje, ale pozostali niech dalej w spokoju wykonują ciężką pracę utrzymywania porządku, bez nadmiernych ograniczeń i skrępowania, które tylko uderzą w bezpieczeństwo nas wszystkich.

Andrzej Siciński

[Zdjęcia: A.S.]

[1] Zob. Sdz 17,6. [2] Rz 13,1-5.