JustPaste.it

40 lat minęło

Kiedyś uważałam, że jak skończę czterdziestkę to będę już baaaaardzo stara. Stara się nie czuję, ale jednak takie urodziny się pamięta. Coś jednak tkwi w tej dacie, jakaś granica. Nie, nie te bzdury o “przekroczeniu smugi cienia”. Ale coś się jednak zmienia i fizycznie i psychicznie.  O wiele rzeczy trudniej, za to łatwiej o takie, których się nie chce.  Z drugiej strony często właśnie wtedy człowiek zaczyna realizować swoje marzenia i pasje. W końcu książki zaczęłam pisać po 40-ce, podobnie jak moja mama. I może fajnie by było już zatrzymać się na tym wieku i nie brnąć dalej…50 urodzin jakoś sobie nie wyobrażam. W USA babki urządzają imprezę urodzinową w stylu pogrzebu, wszyscy przychodzą ubrani na czarno. Ale też wielu Amerykanów właśnie w tym wieku rozpoczyna życie i na przykład zaczyna podróżować po Europie. Na pewno od 40-tki człowiek zaczyna się zastanawiać nad sobą i nad tym, co robić bo czuje, ze być może mało czasu zostało. Myślę, ze jak ma pasję, to go ani ta czterdziestka ani pięćdziesiątka nie dołuje. Gorzej jak nie ma. Znam kobiety, które po 50-ce nic tylko siedzą przed telewizorem i oglądają seriale i wali im równo w dekiel. To już lepiej mają te, które zaczynają żyć z młodszym facetem, zamiast z telewizorem.  Na pewno bardziej przeżywają tę zmianę kobiety niż mężczyźni, choć tym drugim częściej wali w dekiel i zaczynają szaleć. Tak, następuje jakieś przyspieszenie….jakieś myśli, że trzeba się spieszyć…Jedni wpadają wtedy w amok i szaleją zupełnie bez sensu, inni pielęgnują swoje pasje i marzenia… Ano równia pochyła, ale i na równi da się pięknie żyć.