JustPaste.it

Ciocia Dobra Rada Naucza i Radzi - jak skutecznie randkować z pomocą Internetu

Internet to coraz bardziej popularne narzędzie nawiązywania kontaktów międzyludzkich. Jeszcze 10 lat temu korzystali z niego głównie odważni, wybrańcy i dziwacy. Dziś-tzw. 'Każdy'

Internet to coraz bardziej popularne narzędzie nawiązywania kontaktów międzyludzkich. Jeszcze 10 lat temu korzystali z niego głównie odważni, wybrańcy i dziwacy. Dziś-tzw. 'Każdy'

 

W temacie artykułu świadomie napisałam o 'randkowaniu z pomocą' a nie 'za pomocą' Internetu. Rozróżnienie to jest, moim zdaniem, bardzo ważne, możnaby nawet powiedzieć - kluczowe... Dla mnie Internet to narzędzie pierwszego kontaktu. Z osobami które spotykam na portalach randkowych staram się zawsze bardzo szybko spotkać w realu - po to by właśnie nie skończyć na randkowaniu 'za pomocą Internetu'. Jeżeli kontakt do końca pozostanie wirtualny, nieprawdziwy, w sytuacjach skrajnych może prowadzić do urojeń... a w nieskrajnych, cóź, to po prostu do życie w świecie fantazji... Równie dobrze można czytać romanse lub grać w gry komputerowe... Oczywiście co innego fora hobbystyczne czy zwykłe rozmowy o tym i o owym gdy sie nudzimy - tu real niepotrzebny. Mówie stricte o poszukiwaniu nowych znajomych, przyjaciół, partnera...

Atykuł znów wyszedł długawy, więc niecierpliwych od razu odsyłam do Dobrych Rad dla Pań (lub Pogadanki i Dobrych Rad). Dla bardziej zainteresowanych tematem - może zacznę od wyłuszczenia sprawy pokazując 2 przeciwstawne przykłady strategii internetowych i ich konsekwencje (oczywiście jak zwylke zaczerpnięte z życia):

Internauta naiwny - STRATEGIA 1 - jak zapwenić sobie 99% szans na porażkę - Pierwszy raz skorzystałam z Internetu jako platformy poznawania ludzi z 10 lat temu - akurat był przestój w pracy, a swoje 8 godz trzeba było odsiedzieć, więc poznałam nową 'zabawkę' - czat - i wciągnęła mnie na jakiś czas. Poznałam wtedy przeuroczą osobę, z którą ze 3 miesiące rozmawiałam. W pewnym momencie atmosfera rozmów zrobiła się jakaś taka cieplejsza, wyraźnie 'mieliśmy się ku sobie', a że mieszkaliśmy daleko postanowiliśmy się w końcu spotkać w górach (ja tam jeżdżę co roku, on mieszkał nieopodal). Proszę Państwa - nie wyobrażają sobie Państwo nawet jakież było obopulne zdziwienie, gdy zobaczyliśmy się w realu i okazało się że jesteśmy kompletnie innymi osobami niż te, które poznały się w Sieci! A tak, a tak - aura człowieka, informacje niewerbalne, mimika - to wszystko są rzeczy baaardzo ważne w kreowaniu wzajemnej atrakcyjności, natomiast przez internet niepoznawalne... Również zachowanie w kontakcie face-to-face, poziom luzu, otwartości - zupełnie inne w realu niż w Sieci... Tak więc ten mój pierwszy internetowy 'romans' to właśnie wspaniały przykład 'jak to zrobić żeby się nie udało' - trzeba dłuuuugo dłuuuugo poznawać się mailowo-czatowo, bez rozmów telefonicznych, bez kamerki, bez reala...

Byćmoże dziś, w erze kamerek internetowych, udałoby się choć połowicznie uniknąć problemu rozmawiając przez skypa + cam. Wtedy nie było jeszcze takich hocków-klocków, więc poznaliśmy się literkami. "Białą kartę" którą była dla nas druga osoba zapełniliśmy więc oboje własnymi fantazjami i pragnieniami związanymi z 'partnerem cudownym'... Po 3 mies. obraz Cudownego był już dobrze ugruntowany w naszych głowach i wtedy zobaczyliśmy obiekt realny (czyli człowieka Zwykłego, takiego jak w kolejce na poczcie, w tramwaju, w pracy...). No i pełen 'opad szczęki' po obu stronach.... Myślę że to właśnie nasza strategia zagwarantowała taki obrót spraw. Gdybyśmy zobaczyli się w pierwszym tygodniu znajomości to albo przestalibyśmy pisać, albo przełknęli jakoś wszystkie te denerwujące szczegóły w drugiej osobie i rozmawiali mniej gorąco za to prawdziwiej. Kto wie co by z tego wyszło...

Internauta doświadczony - STRATEGIA 2 -  jak to zrobić, żeby się nie narobić, a kogoś fajnego poznać - No cóż, mam tu dla Państwa 2 wiadomości, jedną dobrą i jedną złą...

Wiadomość Dobra to taka, że można maksymalizować prawdopodobieństwo poznania fajnej osoby z pomocą Sieci i TO DZIAŁA :) Poprostu, jak ktoś wydaje się potencjalnie interesujący, to po wymianie 2-3 maili warto umówić się na spotkanie w realu. Tak przynajminej na 15-30 minut, nie trzeba robić z tego od razu wielkiego halo, może być 'przybicie piątki' gdzieś w przelocie i zamienienie kilku zdań. Wtedy udaje się zlikwidować skutecznie efekt "białej karty" - po spotkaniu możemy do woli rozmawiać mailowo, ale nie będziemy umieszczać w tworzonym przez nas (z czasem) Obrazie Bogu Ducha Wnnego rozmówcy wszystkich własnych niezaspokojonych pragnień... a czasem i pragnień rodziców... i dziadków... O ile w osobę którą znamy tylko na podstawie literek łatwo takie pragnienia przypadkiem 'włożyć', o tyle w człowieka, którego widzieliśmy w realu - już nie tak łatwo... Przesyłanie sobie wzajemnie fotek jest niewystarczającym substytutem reala (jak wszyscy wiemy foty strasznie przekłamują rzeczywistość), rozmowy z użyciem kamerki mogą być całkiem niezłym substytutem, jednak polecam je głównie osobom pochodzących z różnych miast. Jeżeli mieszkamy na tyle blisko siebie, że odległość tą można pokonać w ciągu 30 min warto się wysilić i jednak poznać się w realu - nic nie zastąpi 'pełnego realnego doświadczenia' :)

I tu dochodzimy do wiadomości Złej - niestety nie da się 'tego' zrobić tak, żeby się całkiem nie narobić :( - jak chcemy poznać kogoś fajnego, z kim występuje choć odrobina wzajemnego 'iskrzenia' no to trzeba buty zedrzeć chodząc na te niezobowiązujące kawki, herbatki, drinki, spacerki, spotkania w klubie miłośnika roślin egzotycznych, czy jaką kto tam formułę na 'pierwszą randkę' preferuje :) Internet rządzi się prawami statystyki. Portal randkowy potencjalnie łączy nas np. z tysiącem osób, w odpowiednim wieku, odpowiedniej płci itp... Są to takie same osboby, jak te, które spotykamy na codzień (uwaga - wiadomość Naprawdę Zła - Książąt na białych koniach po drugiej stronie Brak!... nie niestety ma ani jednego...). Od przechodniów na ulicy różnią się oni tylko tym, że mają wirtualną tabliczkę zawieszoną na szyi - np. 'właśnie teraz jestem trochę samotny/a, chętnie porozmawiam z kimś'... Tabliczki bywają różne - są też 'jestem w związku ale chcę się bzyknąć na boku' i inne. No w każdym razie, na podstawie najogólniejszych danych (wiek, płeć itp.) oraz 'napisu na tabliczce' możemy odnaleźć osoby, które potencjalnie byłyby pasującymi do nas 'przechodniami'. Takich osób będzie np 50... Możemy się z nimi skontaktować i zapytać co słychać? Wtedy dowiemy się komu z nich nasz wiek, płeć (itp.) oraz 'tabliczka' odpwiada. Powiedzmy 25 osobom odpowiada. I co wtedy? No właśnie, z mojego doświadczenia dużo dalej zajść się w sieci nie da... Można wymienić parę postów żeby zobaczyć czy mówimy tym samym językiem, czy mamy jakiekolwiek wspólne zainteresowania itp - zostaje 20 chętnych :) No już z tą 20-tką warto zobaczyć się w realu. Nijak przez sieć nie zorientujemy się czy jest wśród nich ktokolwiek, z kim mamy szansę na trwałą znajomość towarzyską, a co dopiero na Miłość. Jak będziemy próbować 'przebrać ich' za pomocą sieci, na 90% zdecydujemy się ostatecznie na spotkanie z zupełnie kim innym, niż osoba, którą wybralibyśmy gdybyśmy poznali w realu całą 20-tkę. Tak więc - trudno... Trzeba się na te kawki i herbatki nachodzić... Załóżmy że spotykamy się z 1 osobą tygodniowo: 20 tygodni = 5 miesięcy chodzenia na kawki! 20 kawek + 10 ciasteczek = np. w wawie 200-300 zł (niektóre kobiety nie płacą za siebie, ja pozwalam sobie na to tylko kiedy facet mi się naprawdę podoba, inaczej czuję, że to nieuczciwie naciągać Pana na zbyt duże koszty, on też musi te swoje 20 kawek 'odbębnić'...). Z 20 spotkań pewnie 15 osób poprostu się sobie wzajemnie nie spodoba i więcej nie zadzwoni ani nie napisze. Może w jakich 2 przypadkach po paru spotkaniach Pan będzie niechętny, mimo, że spodoba się Pani, i np. w 2 przypadkach po paru spotkaniach niechętna będzie Pani. I ostatecznie w 1 przypadku można liczyć na wzajemną miętę i chęć 'pociągnięcia tematu dłużej' po obu stronach...  

POGADANKA skierowana do Kobiet:

Mam wrażenie że większość mężczyzn bardzo dobrze rozumie ten mechanizm, i dość szybko są gotowi na spotkanie w realu, jeżeli osoba po drugiej stronie łącza jest potencjalnie fajna. Dużo gorzej sprawa się ma z Nami Kobietami. Mało która rozumuje tak jak ja - hmmm... może dlatego mam baaardzo dużą 'skuteczność' wyciągania fajnych chłopaków na pierwszą kawkę  ;) - jak ich kobieta nie odsuwa 'na niejasną przyszłość', a nawet sama chętna się zobaczyć, to większość mdleje z zachwytu i następnego dnia stawia się gotowa do wypica napoju gorąceg gdzieś w mojej dzielnicy :).

Jak rozumują Panie:

1.Boją się, że jak za szybko się spotkają to zostaną uznane za 'łatwe' (nic bardziej mylnego, od pierwszej kawki do łóżka wiedzie bardzo dłuuuuuuuga droga, właściwie jedno z drugim nie ma prawie nic wspólnego).

2. Boją się, że jak podadzą swój telefon, to natręt nigdy nie przestanie wydzwaniać (to też rzadkie przypadki, ale w sumie można to ryzyko wyeliminować zakupując np. liliowy kapelusz z piórkiem - umawiamy się w kafejce na konkretną godzinę i mówimy Panu, że pozna nas po owym kapeluszu..).

3. Boją się, że poznają jakowegoś strasznego przestępcę czy zboczeńca (no proszę Pań - szybciej wyczujecie podejrzanego typa w realu niż mailując... a w długiej korespondencji w końcu też się osobiste szczegóły z życia pozdradza i owo indywiduum będzie mogło nas namierzyć... - nie zdarzył mi się do tej pory taki przypadek, ale warto uważać).

4. Nie chcą rozmawiać przez kamerę bo zwykle kończy się to prośbą o obejrzenie wspaniałego Wacka rozmówcy (to prawda, dlatego generalnie ja wolę real niż cam, no alre rozumiem że w przypadku rozmów zamiejscowych można poprostu upewnić się czy aby napewno rozmówcy nie chodzi o virtual sex) 

5. Albo się boją odrzucenie i nie chcą ryzykować. spotkania... Może warto na chwilę zatrzymać się na tym ostatnim punkcie - przeżywanie wzajemnego 'odrzucania się' zawsze i dla każdego jest bolesne,. Jednak mi tu bardzo pomaga właśnie świadomość, że Internet to statystyka,i zarówno parę odrzuceń trzeba przeżyć, jak i w końcu zawsze trafia się na kogoś, kto nadaje na podobnych falach. A odrzucanie to gra w której zarówno my czasem komuś robimy przykrość jak i czasem ktoś robi przykrość nam - kochane Dziewczyny, jesteśmy dorosłe, skoro droga do miłości wiedzie przez znajomości nieudane, to można się na to przygotować i nie robić afery jeżeli komuś się nie spodobamy :)...

A co ostatecznie wyjdzie z osobą, z którą się 'odnajdziemy' to już całkiem inna bajka... Z mojego doświadczenia (i obserwacji otoczenia) różnie bywa, czasem wychodzi miłość, czasem przyjaźń, czasem płomienny romans, zakończony (lub nie) znajomością koleżeńską, czasem wspólne hobby - to już indywidualne sprawy dwójki ludzi... Prawa statystyki przestają mieć tu takie znaczenie :)

Panowie żalą się często, że się boją proponować kobietom spotkania w realu, bo wzbudza to niechęć lub podejrzenia (baby mają ich po prostu za jakowychś zboków ;))...Tak więc toczą się te wielomiesięczne rozmowy w sieci o tym i o owym. Obie strony coraz bardziej się rozmarzają, jaki to Fantastyczny Człowiek siedzi po drugiej stronie... Potem w końcu wymarzony real... i Bach! - spotykamy Zwykłego Człowieka z Ulicy :( Ech te rozczarowania...

CIOCIA DOBRA RADA RADZI - Drogie Panie, w związku z powyższymi wywodami chciałam Was zachęcić do przezwyciężenia wstydów i lęków, i swoich kawek w realu Odbębniania. Oczywiście warto zachować podstawowe środki ostrożności - umawiamy się w miejscach publicznych, możemy sobie specjalnie na potrzeby randek zorganizowac telefon na kartę (nie do namierzenia). Możemy Pana uprzedzić, że spotkanie w realu nie spowoduje nagłego zacieśnienia znajomości, jakby poszło pozytywnie chcecie jeszcze jakiś czas mailować... Możemy ustalać najróżniejsze formuły tych spotkań - byle spotkania zachodziły... W ten sposób zapewnicie sobie (i Mężczyznom równieź) dużo większe szanse na poznanie kogoś fajnego, kto nadaje na tych samych falach...Może się też zdarzyć, że Intrnet nie jest dla Was - wtedy spotykając się w realu stosunkowo szybko to odkryjecie... Dowiecie się np., że naprawdę NIE MA TAM Waszego Księcia i sieć sobie możecie darować (zamiast mailować przez kolejne 3 lata zanim to wiekopomne odkrycie poczynicie). W takim przypadku prawdopodobnie dość szybko się wyluzujecie i może np. poszukacie sobie jakiegoś fajnego hobby...:) A może zaczniecie jeździć na wycieczki dla Singli (podobno już coś takiego jest), lub skorzystacie z usług biura matrymonialnego (osobiście nie polecam, ale instytucje takie też u nas działają)...

Tematu oczywiście nie można uznać za zamknięty. Ciocia Dobra Rada bardzo lubi się pomądrzyć, ale wie też, że wszystkich rozumów jeszcze nie pojadła :) Jeżeli mają Panie jakieś dodatkowe obawy lub złe doświadczenia z Siecią- zapraszam do kontaktu na priv, będziemy wspólnie zastanawiać się nad systemem dodatkowych ostrzeżeń i zabezpieczeń. Listę dobrych rad warto z czasem uzupełniać :)

Pozdraiwam serdecznie wszystkich i do następnego tematu :)