JustPaste.it

Pupile Wojewódzkiego

"Nazywam się Piotr Gutkowski, chociaż mówią do mnie Gutek. Zajmuję się muzyką (...) każdy może sobie mnie kojarzyć jak chce, więc zostawiam to ocenie słuchaczy, kim jestem."

"Nazywam się Piotr Gutkowski, chociaż mówią do mnie Gutek. Zajmuję się muzyką (...) każdy może sobie mnie kojarzyć jak chce, więc zostawiam to ocenie słuchaczy, kim jestem."

 

f67d67066cac699215a38fe4172739e2.jpg

W zeszłym numerze „Teraz Rock” w recenzji Marka Świrkowicza przeczytałem: „Może to zbyt daleko idące porównanie, ale moim zdaniem Indios Bravos powoli wyrastają na głównych spadkobierców starego, dobrego Dżemu. (…) Gutek ze swoją charakterystyczną manierą wokalną i solidnym ładunkiem charyzmy ma w sobie coś z Ryśka Riedla”. Jako wierny fan Dżemu postanowiłem przyglądnąć się tej sprawie i prześwietlić przyczyny tego zaskakującego porównania.

4 grudnia 2009 Indiosi wydali album „On stage” („Na scenie”). Materiał został zarejestrowany podczas koncertu w klubie Dekompresja w Łodzi, 23 października 2009 roku. Ta koncertówka wyraźnie pokazuje, że zespół niezmiennie ewoluuje. Ich debiutancki, wydany 10 lat wcześniej, longplay „Part One” to czyste reggae. Zespół zauważył Kuba Wojewódzki. Na potrzeby wydania ich pierwszego krążka założył własną wytwórnię płytową „Pałac Kultury”. Następnie przez „Mental revolution”, a w szczególności „Peace!” i „Indios bravos” zespół zmierzał w stronę bluesowego grania, jamowania i rozbudowanych solówek (główie gitarzysty Piotra Banacha). Już „Peace” miał w sobie sporo czarnej muzyki. „On stage” to przełom. Po raz pierwszy reggae schodzi na drugi plan. Na naszych oczach Indios Bravos przeobraża się w zespół bluesowy. Reggae nie znika. Słyszalne jest chociażby w grze basu.

„On stage” to doskonałe podsumowanie 10-lecia muzycznej działalności zespołu. Znajdziemy tu przekrój całej twórczości Indiosów. Kluczową rolę odgrywają improwizacje i zabawy instrumentami. A bawić się lubią i nawet potrafią. Dominują utwory z dwóch ostatnich płyt. Brakuje tu takich hitów jak chociażby „Tak to tak”. Starocie poddano odpowiedniemu tuningowi. Do „No, no, no, no” wstawili cytaty z Boba Marleya. W „Peace Blues” dodali rozbudowaną solówkę. Na najwyższą uwagę zasługuje kawałek „Peace Blues”. Nad wokalem nie ma się co rozwodzić. Wystarczy jedno słowo: Gutek. Imał się już hip-hopu, reggae, a ostatnio bluesa. We wszystkich tych gatunkach zawstydzał innych wokalistów. Najlepsze utwory grupy doskonale kontrastują z nieciekawą okładką.

Panie i panowie, Indos Bravos dojrzewa! Dżem w zarodku, także eksperymentował z jamajską muzyką. Zarówno Gutek, jak i Rysiek pochodzą ze Śląska. Stroniłbym jednak od tego typu porównań. Nikt nigdy nie zastąpi Dżemu i Ryśka. Tak jak za kilkadziesiąt lat innym ciężko będzie zastąpić Gutka i Indiosów. Jeśli dalej będą podążać wytyczoną drogą, są w stanie przyciągnąć do siebie wielu fanów Dżemu. Album w studenckiej skali 2-5, oceniam na 4 z małym minusem. Jest dobrze, nie ma ognia.