JustPaste.it

Znieczuleni

Pod prąd

Mam kilku przyjaciół i jest to ogromnie ważne, bo można ich wcale nie mieć. Zwłaszca dziś, kiedy komercja i pieniądz wzięły góre nad ludźmi.

Komuna była ohydna, wiadomo, nie ma sensu się o tym rozpisywać, ale...ludzie byli inni.

Więc wychodzi na to, że potrzebny jest  wspólny i ogólny
wróg", by ludzie byli ze sobą szczerzy i "normalni".  (Dałam cudzysłów, bo normalność to rzecz względna).

A jak wroga brak to każdy sobie rzepkę skrobie. Przykre to i dziwne i nie na miejscu. Pogoń za kasą, ogólny kryzys powoduje, że ktoś,. kogo miałeś za dobrego kumpla czy kumpelę - nagle okazuję się obcą, wredną osobą. I trzymaj dziób na kłódkę, jak złapiesz dobra robotę, bo ci ja ukradną.I jeszcze ci ludzie, którzy się zamykają na dziesięć zamków...Jakby ktoś umierał pod ich drzwiami, to by nie otworzyli. Jak leży gość na ulicy - pijak. A może ma zawał? A może trzeba zadzwonic po pogotowie czy pijak czy nie pijak...? Ludzie się zamykają w tych niedzielnych kotletach ( to przenośnia), potem deser i spać i od nowa. I "mnie to nie dotyczy" - że wyżynaja się na świecie, że zabijają w biały dzień. Otóż dotyczy.

Nie, tak się nie da.Bo się odcinamy, zamykamy...

Najlepszym przykładem są tak zwane zamknięte osiedla. I wcale ale to wcale ludzie tam mieszkający nie mają poczucia bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie.

Nawiązując do poprzedniego tekstu - to także są getta.

 Telewizor, obiad, niedzielny spacer i prosze tego nie zakłócać!

Mury nie do przebicia. A przynajmniej nie głową.

 

I może lepiej się nie przebijać na zasadzie: jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz?

Niby prawda, ale rzeczywistość dusi i czasem warto walczyć z tym, a czasem lepiej odpuścić, machnąć ręką i powiedzieć sobie: skoro tak, to to nie był  dobry znajomy(a) i iść naprzód.

Byle pod prąd.