JustPaste.it

Naprawdę nie ma wyjścia?

Zastrzegam, że nawiązywać do realnego życia nie mam najmniejszych intencji. Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych postaci są niezamierzone.

Zastrzegam, że nawiązywać do realnego życia nie mam najmniejszych intencji. Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych postaci są niezamierzone.

 

Naprawdę  nie  ma  wyjścia?

Z demokracją dokładnie tak jest, jak z małżeństwem:

- Cześć, stary! Kopę lat. Co nowego?

- Nowego to nic. Ożeniłem się.

- Oo! To musisz być szczęśliwy.

- Rzeczywiście muszę.

Zawsze twierdziłem, że mężczyzna ma tylko dwa wyjścia w  życiu (z życia to ma więcej wyjść): albo zgłupieje i się ożeni, albo się nie ożeni, bo postanowi być mądrzejszym. To drugie wyjście i tak nie zdaje się na nic, ponieważ mężczyzna bez kobiety obowiązkowo zgłupieje. No to ile on ma wyjść?

Zastrzegam, że ja absolutnie, ale to absolutnie nawiązywać do realnego życia nie mam najmniejszych intencji. Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych postaci są niezamierzone. Piszę sobie a muzom, które są kobietami, czyli są kapryśne.

Acha, w kwestii formalnej, bo teraz jest niby to równość: kobieta ma jak najbardziej prawo do tych samych wyjść, które ma mężczyzna. Bez najmniejszej dyskryminacji, jak by się kto pytał.

Słuchanie dyskusji o tych wyjściach sprawia mi więcej rozkoszy, niżeli kiedyś sprawiały mi kobiety. Ale to wiem dopiero teraz, kiedy jestem zgredem. Kiedy człowiek staje się zgredem, ma tylko jedno wyjście. W trumnie.

I to jest bardzo pocieszające. Dla sąsiadów.

A te dyskusje, to one dotyczą rozmaitych wariantów tych wyjść. Niektóre warianty nawet wychodzą na ulice z transparentami, zjazdy robią i zloty, albo nawet konferencje naukowe i prasowe. Szczególnie pięknie wychodzą te prasowe, zresztą w ogóle medialne. Na niektóre warianty robi się czasami moda, niektóre osiągają specjalne powodzenie i wtedy zapisują im specjalne prawa w niektórych kodeksach. Potem często okazuje się, że jak tylko te prawa zostają zapisane, to wariant jakoś zamiera. Po prostu spada z topu.

Człowiek to takie dziwaczne zwierzę, że jak nie ma sposobu, by zgłupieć, wdaje się w dyskusje na mądre tematy. To sposób absolutnie pewny: tu nie ma dwóch wyjść. Biorąc ściśle, nie ma żadnego wyjścia.

Wracając do rzeczy, ja sam, rzecz jasna, też mam swój ulubiony wariant. Prawdę pisząc, kilka. Ale wszystkich ulubionych wymieniać nie muszę. Będzie dość, gdy wspomnę o jednym. Tak ogólnie, szczegóły sami sobie dośpiewacie.

Trzeba po prostu ożenić się i pozostać kawalerem. Wbrew pozorom to nie tylko możliwe, ale pasjonujące. Zjeść ciastko tak, żeby pozostało całe! No, jak to zrobić?

Zdradzę wam tajemnicę: należy zjeść inne ciastko. Może być podobne, to nie przeszkadza w niczym, czasami pomaga.

Niestety, to nie jest rada dla gamoniów.

Gamoń, gdy bierze babę, po prostu bierze babę. Z tego samego brania już jest on nieszczęśliwy. A baby, oczywiście, bywają rozmaite. Dlatego nad gamoniami szkoda się zastanawiać.

I tu dotarliśmy do sedna. Otóż demokracje też rozmaite bywają. Wbrew pozorom, też można wybierać między nimi i też dla gamoniów ta rada się nie nadaje. Przykładowo, mieliśmy demokrację socjalistyczną. Taką dla gamoniów, nieszczęśliwych od samego wyboru. Gamonie tę demokrację socjalistyczną… tego. Przepraszam. Zresztą, powiem wprost, oni ją pieprzyli. Demokracja, przez tylu gamoniów pieprzona, to był po prostu kurwiszon. Nikt porządny nie przejmował się na serio kurwiszonem. Chociaż, ten kurwiszon udawał, że dba o dom, o męża oraz dzieci. Ze skutkiem oczywistym: obiad przypalony, albo wcale nie było, dzieciaki w życiu nie widziały widelca, nie wspominając o pomarańczy, dla gamonia zaś piwo to był wykwintny napój. Nawet szkoda wymienić, co prawie wszyscy wiecie.

Ale gamoń chciał, nie chciał, musiał być szczęśliwym.

Jest jednak pewna kwestia, której unikają wszyscy, jak jeden mąż, cholera. Napiszę tak samo wprost: kwestia bękartów tych gamoni z demokracją socjalistyczną. Pieprzenie było dobre, ale powstał problem. Co zrobić z bękartami? Do gazu się nie da, bo problem byłby większy.

Te bękarty psują bardzo radość kolejnych gamoniów z pieprzenia kolejnej demokracji, tym razem demokratycznej. Tylko patrzeć, urodzą się kolejne bękarty, z którymi będzie taka sama bieda. Co z tego, że będą teraz miały prawidłowe metryki? Życie uczy: chwilowo. Przez czas jakiś tamte bękarty też miały.

A morał gdzie? W każdej bajce morał musi być.

Dobra, no to napiszę morał, choć on dalej nie będzie dla gamoniów. Zawsze należy żreć inne ciastko.