JustPaste.it

Last Minute - czyli przelecić narzeczoną

Przelecieć narzeczoną.

W ten szczególny wieczór najlepiej zrobić "coś", na co nie miało się do tej pory odwagi – namawiają specjaliści od show biznesu.
Czy w związku z powyższym można mieć coś przeciw, gdy Ci przed samym ślubem, ktoś przeleci narzeczoną wśród rozbawionych na Wieczorze Panieńskim koleżanek? Czy będziesz się zarykiwać ze śmiechu na wieść, że twemu narzeczonemu na Wieczorze Kawalerskim jedna panienka zlizywała krem czekoladowy z członka w pełnym wzwodzie?

Lubię tematy z jajem. A takim właśnie wydał mi się temat „Wieczór Panieński” z jego reklamowanymi przeobrażeniami obyczajowymi, daleko odbiegającymi od atmosfery „Prząśniczek”, „Andrzejek” czy jurnych obrzędów na wsi. Ma w sobie coś z pornografii i niech tam. Jest swoistym „last minute” przed sakramentem małżeńskim. Bo trzeba ponoć zaszaleć ten ostatni raz na całego.

Tu jestem zdania odmiennego.
Specjaliści od tego rodzaju imprez mają pełną paletę propozycji, na każdą kieszeń, od klasy skromnej, droższej, do wypasionej. Zajmę się głównie „Wieczorami Panieńskimi”, bo w nich, moim zdaniem, zachwalane zmiany w obyczajowości widać jak na dłoni. Na pierwszy rzut „Wieczór” dla zamożnych.
Zaczynamy w mieszkaniu, a kończymy w klubie na kolanach chippendalsów, takich rozbrykanych młodzieniaszków z niczym nie skrępowanymi penisami na wierzchu. We wszystkich opcjach, zdaniem uczonych w temacie, „Wieczór” aranżujemy siermiężnie, by tym mocniej wybrzmiał akord końcowy. W domu czeka profesjonalny barman. Oprócz drinków, serwuje pokaz freestyle'u, żonglując butelkami, szklankami i lodem. Zapraszamy wróżkę, która przepowie świetną przyszłość nie tylko pannie młodej. Przed północą pod dom zajeżdża ośmiometrowy lincoln z barkiem i muzyką zabierając dziewczyny na objazd klubów po mieście. W klubach czekają na pannę młodą zadanie, których wykonania pilnują zaproszone na „Wieczór” dziewczyny: zdobądź wizytówkę faceta, papieros viga, pocałuj faceta z brodą i w okularach, niech podpisze laurkę z życzeniami. Za każde wykonane zadanie prezent: aureola z piór strusia, bijące serce z napisem ,.wychodzę za mąż”, kąpiel w czekoladzie, ogromna butla szampana. Prezenty bezpretensjonalnie, dziewczęce, ujmujące.. Pannie młodej towarzyszą druhenki ubrane w stylu Sancekl w krótkich sukieneczkach, z boa na ramionach i z papierosami w nieodłącznych, długich cygarniczkach. Na ulicach ludzie trąbią, pozdrawiają, uśmiechają się.
Tyle dla otoczenia i tradycji. W ostatnim klubie, no właśnie, czeka stolik i propozycja nieco odbiegająca od dotychczasowej atmosfery zabawy, w wykonaniu polecanej grupy striptiserów. Wieczór panieński w takim towarzystwie, urozmaicany niebanalnymi figurami erotycznymi uczestniczek, trwa do białego rana .
W „wypasionym” wariancie, z kopyta, wcześniej, ruszamy tymże lincolnem na weekend do pięciogwiazdkowego hotelu np. "Instytutu Eros”: taplamy się w błocie, smagają nas gałązkami brzozy nadzy młodzieńcy w saunie, później masaż tantrycki, na życzenie peting i neking, kosmetyczka, solarium, basen. W „Wieczorze” uczestniczy profesjonalny fotograf. Dziewczyny mają sesję zdjęciową. Nad wyjątkowym wyglądem modelek czuwa wizażysta, a o oryginalne stroje zadba stylista. Po dawce wielkiego show ruszamy na taneczny parkiet. Czeka na nas grupa podobnie jak my przebranych panów np. hiszpańskich konkwistadorów. Gdy wszyscy podochoceni tańcem i alkoholem dotrą do pokoju hotelowego, rozpoczyna się finałowa odsłona „Wieczoru”, mocny akord pobrzmiewający średniowieczną perwersją – pokaz XVII- wiecznego męskiego striptizu. Czym on się różni od oglądanych dotąd? Jak o finale dobrego kryminału, dowiedzieć się można dopiero po jego konsumpcji. Przeżycie niezapomniane, upewniają organizatorzy.
Co jednak mają robić te, których na nic wydłużonego, łącznie z Lincolnem, nie stać? Które czekoladę „Milka” i rodzimą „Wedla” preferują w postaci twardych kawałków w ustach, a nie rzadkiej mazi w wannie?
One też muszą trzymać fason według uznanych standardów – twierdzą wspomniani spece od imprez. Inaczej wyjdą na „wsiory”.
Skromnie, z zachowaniem umiary w wydatkach, bawimy się, więc nie wysilając własnej pomysłowości, w oparciu o sprawdzone recepty wypichcone za oceanem. W kąt idą nobliwe zabawy z repertuaru naszych matek. Żadnego tam oglądania zdjęć panny młodej, żadnych przesłuchań nagrań i oglądania video z dzieciństwa, żadnych opowiadań dziecięcych śmiesznostek. Nuda. Na oglądanie zdjęć przyszłego też czasu szkoda, bo jeszcze się jej facet zdoła opatrzyć! Układankę puzli – idealny mężczyzna, zakwalifikujemy do pomysłów stworzonych jedynie na użytek reklamy wydawcy, a przybycie pana młodego o północy do domu wybranki, aby rozpleść jej warkocz, do paranoi.
Więc czym wypełnić ten „Wieczór”, by wydał się być w stylu iści amerykańskim, by trzymać fason i być trendy?
Różnie go nazywają – w Ameryce„willy”, ja w „Pamiętniku Masażysty” – „wielgachny”, swojsko brzmi „wacek”. On i jego wszechobecny wizerunek na tym Wieczorze Panieńskim, w skromnym mieszkanku rodziców albo koleżanki, pozwoli, zdaniem cytowanych omnibusów, rozproszyć atmosferę nijakości spotkania, nada jej cechy wyjątkowości. Wszystkie elementy dekoracji podporządkujemy, więc ”wackowi”: balony, słomki do drinków i konfetti wszystko w kształcie penisów, serwetki tudzież.
Fachowcy radzą:
„Przygotowując makaron w wiadomym kształcie, zróbcie sałatki i desery wykorzystując falliczny kształt niektórych warzyw i owoców, ogórka, banana, czy marchewki. W sklepach kupcie czekoladki, żelki oraz foremki do lodu w kształcie penisów. Lodowe penisy będą zabawnym dodatkiem do egzotycznych drinków.
Cloe programu może być własnoręcznie przygotowany tort w kształcie męskiego członka. Wieczór niech obfituje w gry i konkursy, np. wyuzdane pytania przy grze w butelkę, wyciąganie ustami wisienek z tortu. Ważnym punktem zabawy jest wręczanie prezentów przyszłej pannie młodej. np. gwizdka i rogów w kształcie penisów z przyczepionym welonem, zabawnego wibratora na samotne wieczory, podręcznika "Kamasutry", przyrządów potrzebnych do ujarzmiania przyszłego męża: wałka, smyczy, kajdanków. Aby je otrzymać, panna młoda za każdym razem musi zdradzić jeden z sekretów swojej sypialni, co w większości wypadków dzisiejszym pannom młodym nie nastręcza żadnych trudności. Jedynym wydatkiem ekstra na taki „Wieczór”, zalecają komiwojażerowie show biznesu, jest"po zrzutce", zakontraktowany, wyżelowany, rozebrany facet po solarce, nasmarowany oliwką, który się wygina i sądzi, że jest wcieleniem erotycznej męskości. Za dodatkowa opłatą,lub przy odrobinie szczęścia i dawce alkoholu, może on pannę młodą przelecieć za friko.

Spójrzmy, jakie to wszystko miłe, wykwintnie, dowcipne, odkrywcze i w ogóle, takie współczesne i wyzwolone. Pamiętajmy jednak, aby niezależnie od wariantu zabawy ustrzec się przed koniecznością wizyty u wenerologa, a już za żadne „Chiny”nie pokazujmy „pamiątek" z imprezy narzeczonemu i teściom, bo gotowi nie poznać się na żartach i uznać, że „Wieczór” taki powinien się odbyć, ale tuż po rozwodzie. I w ogóle nie za bardzo się chwalmy, bo zamiast trzech „zdrowasiek” na pokutę, może się przytrafić coś gorszego, kpina, że nie należy mylić burdla z jasełkami.