JustPaste.it

Ty nie umierasz, ty tylko zasypiasz...

Spojrzenie oczyma Martyny na śmierć siostry ... Czy istnieje ktoś tam? Przeczytaj i pomyśl. Ja nie Miałem po śmierci mojego taty ...

Spojrzenie oczyma Martyny na śmierć siostry ... Czy istnieje ktoś tam? Przeczytaj i pomyśl. Ja nie Miałem po śmierci mojego taty ...

 

 

 

Dżizas, po co ja na chatę polazła. Co za wpadka. Jakbym nie miała się gdzie szwendać. Co za szambo. Moja siora umiera, ale dół... Chyba, że nalewali się ze mnie? Czy to może być prawda? Puścili mnie w kanał? Dżizas! Dżizas! Ona tylko mnie rozumiała. Ona nigdy mnie nie traktowała jak margines, jak jakiś odpad społeczny. Zawsze miała czas, zawsze uśmiech, słoneczko moje... Po co, po co jak głupia wypadłam z tej chałupy? Może lepiej pogadać. Pogłówkować. Zwalę jakiegoś skręta, to mi się rozjaśni. W ogóle nie czaje bazy.. To ogarnąć może tylko jakiś mózgowiec, filozof szarpany.... Ale... Zara... Mam totalnego bloka. Przecież... Yes.. Gites.. Trzeba znaleźć gościa z hajsem. Dżizas! Zakuty mój łeb. Będzie superancko. A potem wrócę do siory z zajefanym doładowaniem. Wale do Bizneswomen. Ona ma kasiorę, ona połknie temat....

 

Chyba mnie nikt nie wylampił. Ocho siorka jest, padła na wyro. Ale czemu jest ubrana? I to na bank. W butach?... Biała sukienka?... Co jest? Justyna... ale blada... różaniec w ręku... ona... ona.. Paula? Mama? Beczą... Co tak na mnie się lampicie? Co jest?.. Co jest grane? …. Ona... nie... ona... umarła... już jej nie ma... Dżizas! O Dżizas! Ale zafajdałam sprawę... Za długo się srałam.... o Dżizas!....

 

Nie ma już tu nikogo. Pogibali gdzieś. Spoko Maroko. Ale miałam czad, odjechałam daduś. To był towar. Minęły mnie te ceremoniały pogrzebowe. Padłoby mi na łeb, gdybym widziała jak Justynę zakopują. O nie, to byłby totalny kibel. Nie dałabym rady. Justyna wybacz, ja nie umiem, to nie mój świat, to świat dobrze ułożonych i grzecznych sztywniaków. Puściłabym pawia i obciach na całego.

Ale nie wiem, nie potrafię to sobie poukładać. O co kaman? Dżizas! Mogła przecież poprosić tego swojego Boga o kilka lat życia. Ale nie, ona nie umiera, ona zasypia... Kanał! Głupoty! Idiotyzm! A teraz, zeżrą cię robale i tyle będzie z ciebie. Nie istnieje nic innego. Słyszysz? Nie ma drugiego, pięknego świata. Słyszysz? Ona nie słucha... wyszło jak w szmirowatej sztuce. Sranie w banie.

A ja czy aby na pewno żyję? Ale bagno...żyję, ale żyć mi się nie chce. Boję się własnego cienia. Jestem niczym... śmieciem... narkomanką, która sobie upiększa zafajdane życie przez zamulanie czachy...

Jestem skończona... jestem zerem... i mam tego zasranego życia dosyć!!!

Do diabła!! Dlaczego?! Dlaczego?!... czy potrafisz mi to wyjaśnić?!.... Ty Wielki Boże co najpierw dajesz a potem zabierasz życie! Bawisz się z nami jak marionetkami! Dlaczego, jeżeli w ogóle jesteś, taki z Ciebie kawał drania!... Jak miałeś kogoś zabrać to trzeba było wziąć mnie. O co Ci kaman? Ty.... O Dżizas! O Dżizas! Co to? Kto to? Ale ktoś ma zimną grabę.... ale.. co jest.... dajcie spokój... kto tu się bawi?... A może... Justyna?... Justynko?... To ty?... To chyba niemożliwe … To ty?... ja chyba jestem jeszcze na haju... Ale... To niemożliwe... To ty?... Justynko.. ja ciebie widzę... twoje słowa w mojej mózgownicy... nie mówisz a wiem o co ci chodzi... chyba mi odwaliło... łza?.. u mnie?.. ale odjazd.. ja się rozklejam... to chyba prawda... ty nie umarłaś... ty tylko zasnęłaś... O Dżizas...