JustPaste.it

'Instrukcja obsługi' Kobiety vs Mężczyzny - na bazie tekstu z sieci

Zrąb artykułu powstał w dyskusji na temat tekstu "Liliowy kapelusz". Krąży sobie po sieci też inny popularny tekst - o tym, jak uszczęśliwić Mężczyznę, a jak Kobietę.

Zrąb artykułu powstał w dyskusji na temat tekstu "Liliowy kapelusz". Krąży sobie po sieci też inny popularny tekst - o tym, jak uszczęśliwić Mężczyznę, a jak Kobietę.

 

Tak się czasami zdarza, że w dyskusji na jakiś zupełnie inny temat pojawiają się wątki warte osobnego artykułu :) Pozwoliłam sobie wyciągnąć i rozwinąć :)

TEKST ZACZERPNIĘTY Z INTERNETU:

Panowie, uszczęśliwienie kobiety jest bardzo proste, podaję proste zasady.:
A) Należy tylko być:
Przyjacielem, partnerem, kochankiem, bratem, ojcem, nauczycielem, wychowawcą, spowiednikiem, powiernikiem, kucharzem, mechanikiem, monterem, elektrykiem, szoferem, tragarzem, sprzątaczką, stewardem, hydraulikiem, stolarzem, modelem, architektem wnętrz, seksuologiem, psychologiem, psychiatrą, psychoterapeutą.
B) Ważne też są inne cechy. Należy być:
Sympatycznym, wysportowanym, ale inteligentnym, silnym, kulturalnym, ale twardym, łagodnym, czułym, ale zdecydowanym, romantycznym, ale męskim, dowcipnym i wesołym, ale poważnym i dystyngowanym, odważnym, ale misiem, energicznym, zapobiegawczym, kreatywnym, pomysłowym, zdolnym, ale skromnym i wyrozumiałym, eleganckim, ale stanowczym, ciepłym, ale zimnym, namiętnym, tolerancyjnym, ale zasadniczym, honorowym i szlachetnym, praktycznym, pragmatycznym i praworządnym, ale gotowym zrobić dla niej wszystko [np. skok na bank] czyli zdesperowanym [z miłości], ale opanowanym, szarmanckim, ale stałym, wiernym i uważnym, rozmarzonym, ale ambitnym, godnym zaufania i szacunku, gotowym do poświęceń i przede wszystkim wypłacalnym.
C) Jednocześnie musi mężczyzna uważać na to, aby:
a) nie był zazdrosny, a jednak zainteresowany, b) dobrze rozumiał się ze swoją rodziną, nie poświęcał jej jednak więcej czasu niż danej kobiecie, c) pozostawił kobiecie swobodę, ale okazywał troskę i zainteresowanie gdzie była i co robiła, d) ubierał się w garnitur, ale był gotów przenosić ją na rękach przez błoto po kolana i wchodzić do domu przez balkon, gdy ona zapomni kluczy, lub gonić, dogonić i pobić złodzieja, który wyrwał jej torebkę, w której przecież miała tak niezbędne do życia lusterko i szminkę.
D) Ważne jest, aby nie zapominać jej:
Urodzin, imienin, daty ślubu, daty pierwszego pocałunku, okresu, wizyty u stomatologa, rocznic, urodzin jej najlepszej przyjaciółki i ulubionej cioci.
Niestety, nawet najbardziej doskonałe wykonanie powyższych zaleceń nie gwarantuje pełnego sukcesu. Kobieta mogłaby się bowiem czuć zmęczona obecnością w jej życiu idealnego mężczyzny oraz poczuć się zdominowaną przez niego i uciec z pierwszym lepszym menelem z gitarą, którego napotka.

 

A teraz druga strona medalu. Uszczęśliwić mężczyznę jest zadaniem daleko trudniejszym, ponieważ mężczyzna potrzebuje:
1. Seksu i...
2. Jedzenia
Większość kobiet jest oczywiście tak wygórowanymi męskimi potrzebami mocno przeciążona. Zaspokojenie tych potrzeb przerasta siły naszych pań.


Wniosek :
Harmonijne współżycie można łatwo osiągnąć, pod warunkiem, że mężczyźni wreszcie zrozumieją, iż muszą nieco ograniczyć swoje zapędy i pohamować swoją roszczeniową postawę!

Tyle precyzował sympatyczny i niegłupi internetowy żart-nieżart :) Wyraża w oczywisty sposób pewne zagubienie Panów, którzy ciągle słyszą, że są tacy w tych związkach źli. Zwraca też uwagę na fakt, że potrzeby związkowe Pań jednak są dość duże i dla M, nawet przy dużej ilości dobrej woli, mogą być trudne do ogarnięcia :) Oczywiście tak naprawdę Panowie dla świeżego seksu gotowi czasem porzucać seks konsumowany regularnie od 10 lat i dobre jedzenie (i dzieci...), więc nie róbmy z nich tu kryształowych niewiniątek bez wygórowanych potrzeb... :) Ale sprawa trudności w dogadaniu się w związku to ciągle generalnie wątek bardzo na czasie.

Wszyscy wiedzą, że budowanie związku wymaga wysiłku i zaangażowania obu stron. Tylko jak to robić, żeby ten wysiłek dawał zamierzone efekty? Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad 'uproszczoną instrukcją obsługi Mężczyzny' i takim samym 'podręcznikiem' na temat Kobiet. Póki co widzę to tak : 

Jeżeli chodzi o 'Uproszczoną instrukcję obsługi Facetów' - jest rzeczywiście nie za trudna, oprócz 2 sprecyzowanych powyżej punktów (sex i jedzonko) warto:
- stawiać im jasno sprecyzowane zadania i zawsze chwalić, jeżeli poprawnie wykonają (np. napraw kran w ciągu tego tygodnia, wynieś proszę śmieci do jutra rano, zajmij się proszę moim samochodem - znowu nie odpalił... i dzięki najdroższy, jesteś cudownym facetem, świetnie Ci to wyszło kochanie, naprawdę sprawiłeś mi tym dużą radość :)
- trochę ich podziwiać (nie koniecznie głośno, ale tak w sercu - nie zapominać za co ich pokochałyśmy; nawet kiedy znamy już wszystkie ich wady, porażki i lęki... i trochę się w międzyczasie postarzeli... ciągle jednak są Naszymi Wybrankami, fajniejszymi niż Ziutek z naprzeciwka, czy Heniek kolega z pracy)
- okazywać im trochę miłości i zainteresowania nawet w tych trudnych momentach - kiedy całą naszą uwagę pochłania malutkie płaczące szczęście, jesteśmy zmęczone i obolałe, o oni w tym wszystkim wydają się a to samolubni (za mało pomagają, za dużo się domagagją) a to zagubieni (bo z tymtym nie da się ani pogadać ani pograć w piłkę)
- pozwolić im na trochę czasu 'dla siebie' - a to w ciszy w swoim fotelu, a to z kolegami na wódce, a to na rybach..., co tam lubią, byle nie 'ciągać' ich razem ze sobą absolutnie wszędzie :)
- chodzić z nimi na imprezy, gdzie mogą pojawić się samotne kobiety, szczególnie młode (nawet jak nam się nie bardzo chce)... generalnie w ogóle tak organizować życie, żeby za długo z takowymi nie przebywali sam na sam, bo z tego to tylko same mogą być kłopoty...
- starać się ładnie wyglądać w domu; wiadomo, że cały czas się nie da, ale skoro wiemy że naszemu Wybrankami najbardziej podobamy się w zestawie makijażowo/ubraniowo/zapachowym nr.5 to przynajmniej w weekend warto 5-tkę na siebie wrzucić i się do Niego uśmiechnąć :))

i to tyle... pozwala chyba ogarnąć 95% Panów :)

A co do 'Uproszczonej instrukcji obsługi Kobiet'?

Ze zwierzeń Panów na temat problemów w relacji z żonami - jeden z głównych problemów to fakt, że nie rozumieją oni ni w ząb o co ich Kotusiowi chodzi, kiedy się obraża, fuka itp... A po jakimś czasie sie zniechęcają i już nie próbują zrozumieć... 

Mój cyniczny brat mówi, że nie ma co się bawić w rozumienie 3-ciego dna... po prostu 'traktuj żonę jak dziwkę, a dziwkę jak żonę' ;) - no cóż, w sumie zabawne, ale tak na serio to jest to głównie punkt startu do myślenia co by tu zmienić w 'utartych szlakach' żeby Te Wasze Kobiety były z Wami Szczęśliwsze... 

W traktowaniu Kobiet ważne jest nauczenie się na pamięć, że 1, Kobiety z założenia są zmienne, 2. czasami same nie do końca wiedzą czego chcą, a 3. czasami po prostu wolą pozostać tajemnicą... (Cyt. wypowiedź Gamki: Gdyby kobieta przestała być zagadką, świat stałby się nudny,a miłość przestałaby istnieć.....bo Kobieta w połowie jest małą prawdą, w połowie małym kłamstwem, a w całości wielką niewiadomą.....)

Cóż Panowie - można tu wypracować jakiś uproszczony algorytm postępowania na zasadzie pętli: 
- znajdujecie metodą pytań i/lub prób i błędów zachowania, które Waszym Kobietom dają Szczęście.
- takie zachowania wprowadzacie do życia na tyle regularnie, na ile jest to dla Was komfortowe a dla Partnerki wystarczające. Tylko że pamiętajcie iż 'kobieta zmienną jest'
- trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy dotychczasowe rozwiązania dalej działają czy też ich czar się nie zaczyna wyczerpywać. Czyli zapomnijcie o tym że wypracujecie jakiś 'dobry tryb postępowania' raz na zawsze. W ramach właśnie 'dobrego trybu postępowania' co jakiś czas musicie sprawdzać czy Kobieta ciągle Szczęśliwa. 
- a jak widać pierwsze sygnały, że coś się psuje - wracamy do początku pętli --> metoda pytań i/lub prób i błędów... :)

Oczywiście nie możecie się tu dać zapędzić w coraz wyższe wymagania Waszych Wybranek. Jeżeli już modyfikujecie dotychczasowe zachowania to nie poprzez 'dorzucanie' ciągle nowych rzeczy, tylko 'rezygnację z części czegoś starego na rzecz czegoś nowego' - Wy też w tym związku macie być Szczęśliwi :))

A jeśli się kiedyś kompletnie w tym wszystkim pogubicie - warto wracać do podstaw: Cyt kariatyda13 - A jeśli chodzi o potrzeby kobiety no cóż - jak kwiat żeby zakwitnąć potrzebuje wody i słońca, tak kobieta żeby być piękną potrzebuje miłości i przytulenia

lub może tak bardziej wyraziście, bo jednak Panowie to wzrokowcy :)

dowcip zaczerpnięty z sieci

 

I może na koniec mała 'dobara rada' do Pań - nie każdy Wybranek jest aż taki sprytny, żeby sobie sam z odkryciem jak Was Uszczęśliwić poradził, ech... :(( Więc skuteczniejszą metodą 'współpracy' z Partnerem niż obrażenie się i nie powiedzenie mu za co (bo przecież sam się powinien domyślić!) wydaje się uzupełnienie obrażenia się o umiejętnie dozowaną rozmowę... Jak chcemy żeby Partner poznał naszą 'instrukcję obsługi' niestety musimy mu ją powoli przekazywać (oczywiście w sposób maksymalnie prosty i w kawałkach nie przerastających ani Jego możliwości poznawczych ani wytrzymałości emocjonalnej :)) W sumie dobrze jest tak dla 'cwiczenia' czasem samej sobie spróbować odpowiedzieć na proste pytanie - co Mój Facet musiałby zrobić / zmienić w swoim postępowaniu, żebym go trochę podziwiała i z dużą ochotą 1. uprawiała z nim wyuzdany seks 2. stawiała mu przed nos dobre jedzenie? ;)

Hmmm... A jak chcemy być z kimś, kto potrafi sam wyczuć i odgadnąć zagadkową naturę Kobiety - cóż, polecam do rozważenia związki z innymi Kobietami :) Lub - gdzieś pomiędzy Typowymi Panami a Paniami znajdują się wrażliwi i wyczuleni na odcienie duszy kobiecej Mężczyźni chowani przez samotne matki czy generalnie przez "babiniec"... Tylko wtedy czasem pojawia się problemem kto kogo ma 'nosić na rękach' i być 'opką i wsparciem', lub choćby i kran naprawić... ech... Niestety w życiu nigdy nie ma tak, żeby wszystko było dobrze na raz... 

I cóż Państwo, którzy szczęśliwie dobrnęli do końca, myślą? :)

ps. może jeszcze powinnam się wytłumaczyć, jakie mam kwalifikacje do porad związkowych jako 40letnia Singielka :) - cóż, może właśnie takie, że w niejednym związku już byłam, różne typy rozpadu zaliczyłam. Wypowiadam się tak na bazie własnych doświadczeń, jak i obserwacji związków dookoła oraz wielogodzinnych rozmów z uczestnikami takich związków. A mam dookoła i związki fajne, które twają od lat, i te, które rozpadają się na różne sposoby (rodzina, przyjaciółki, rodzina przyjaciółek...).

Pozdrawiam wszystkich :)