JustPaste.it

Szwindle i cyrki w sporcie

Co jeszcze FIS wymyśli? O czym jeszcze nie wiemy, a jeszcze nas zaszokuje, gdy ktoś odważnie to ujawni? Skandale w sporcie - to już cyrki są lepsze!

Co jeszcze FIS wymyśli? O czym jeszcze nie wiemy, a jeszcze nas zaszokuje, gdy ktoś odważnie to ujawni? Skandale w sporcie - to już cyrki są lepsze!

 

        2cc972152e4c17550f05b643638cdf03.jpg

         Oburzające procedury
         Często media ujawniają nielegalne budowy - ktoś buduje bez zgody, okoliczni mieszkańcy protestują (okna mają zasłaniane przez nowe budynki stawiane poza miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego i wartość ich lokali spada), urzędnicy zakazują, inwestor odwołuje się, zaś... budowa toczy się "jakby nigdy nic". Nie ma odważnego, aby zrobić z tym porządek i pokazowo rozebrać budowlę na koszt winnego. Taka komedia psuje państwo, którego wizerunek cierpi i przeciętny obywatel coraz mniej szanuje swój rząd i urzędy, a pośrednio (niestety!) swoją ojczyznę, co przecież można dostrzec w anonimowych komentarzach większości portali.
         I podobny bałagan jest w FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska) - przedstawiciele znaczących i zamożnych państw robią sobie co chcą, bez większych obaw, ale gdyby to był reprezentant Polski...
         Nie znam się na sprzęcie narciarskim z górnej olimpijskiej półki. Kiedyś jednak zdyskwalifikowano Adama Małysza, bo narty miał zbyt długie... O centymetr? Jako laik, po takich kłopotach, to byłem pewny, że każda zmiana konstrukcji sprzętu musi być zatwierdzona przez FIS i tak chyba jest w sportach motorowych - tam bodaj każdy wymiar, pojemność silnika i baku podlega dokładnej kontroli i zatwierdzeniom.

         Metalowy bolec Ammanna a jego medalowe złoto
         Sympatyczny Szwajcar Simon Ammann wygrał skoki i narciarskie, pozostawiając konkurentów daleko za sobą. Oczywiście, zapewne zadecydował o tym jego talent, ale dlaczego akurat to on, jako jedyny z czołówki, miał jakieś specjalne wyposażenie? Zdaniem samych Szwajcarów, wiązania Ammanna, są lepsze od standardowych, ponieważ piętę skoczka z nartami łączą nie paski, a metalowe bolce.
         Austriacy rozważali złożenie protestu, ale ubiegła ich FIS, która przed konkursem olimpijskim uznała, że nowy typ wiązań jest dopuszczalny. Jasne, że musi być postęp w każdej dziedzinie życia, także w sporcie, ale wszelkie nowinki powinny być zgłaszane najpóźniej np. na rok przed igrzyskami i akceptowane (albo zakazane) np. na pół roku przed nimi, co umożliwiłoby zapoznanie się z nimi wszystkich zainteresowanych, czyli naukowców, hobbystów, krytyków, laików i, oczywiście, sportowców, którzy mogliby zakupić identyczne nowatorskie wyposażenie i przetestować a nawet zastosować podczas zawodów (a jeśli zrezygnować, to z pełną świadomością wyboru). Ale to moje zdanie, zdanie laika.
          Fakt, że FIS zajęła się sprawą dopiero podczas igrzysk, świadczy o całkowitym braku profesjonalizmu tej organizacji - jak można o takich sprawach dyskutować nie PRZED, ale PO zakończeniu konkurencji? No i czy FIS natychmiast nie oprotestowałaby jakiegoś nowego rozwiązania, gdyby zostało zastosowane przez nieznanego Hindusa (albo choćby znanego Polaka), który wszystkich daleko pozostawiłby za plecami?        

        Czy sport jest... uczciwy?
        Przez kilkanaście godzin spekulowano, czy Ammann straci złoto na rzecz Małysza (tu honorowo zachowała się polska ekipa i nie uczestniczyła w sporze). Pomyślmy - gdyby była sytuacja odwrotna, to jak byśmy obstawiali? 50/50? Nie, szansa odebrania medalu Małyszowi byłaby znacznie większa, niż Ammannowi. A dlaczego? Bo p. Adam jest z Polski, zaś p. Szymon ze Szwajcarii!
        Sport jest coraz mniej uczciwy, choć powinno być odwrotnie! Mało tego - sportowcy z biedniejszych państw nie mają takich samych szans w pozasportowych zmaganiach, bowiem za regulaminami i instytutami medycznymi stoją działacze bardziej związani z bogatszymi stronami ewentualnych sporów...
        Naiwne pytanie? Tak, to prawdziwie infantylne rozważania, ale trzeba powrócić do źródeł i idei sportowych, aby uporać się z problemem, wszak nie wystarczy przejść obojętnie, gdy "poważni znawcy życia i sportu" skwitują sprawę - ależ to niektórzy są dziecinni i ciągle wierzą w szczytne ideały!
          
         Co na to kibice?
         Większość kibiców nie chce oglądać startów rekordzistów świata, którzy wygrywają dzięki jakimś dziwnym regulaminom opartym na medycynie oraz dzięki niesprawdzonym a powszechnie nieznanym rozwiązaniom technicznym, choć są i tacy kibice, którzy uważają, że wszystkie chwyty są dozwolone (jak w życiu, w którym coraz więcej kombinatorów i coraz jakby mniej walki z cwaniactwem). Która opcja zwycięży? Która powinna zwyciężyć? Przestańmy sobie robić żarty z poważnych igrzysk i z pięknych idei, które są szargane również, niestety, w sporcie! Oczywiście, jest wielu kibiców, którzy ocenę uzależniają od oryginalnego punktu widzenia - jeśli nasz zawodnik wygrywa w niezbyt uczciwy sposób, to jest znakomicie, ale jeśli obcy, to jest skandalicznie!
          
         Jaka jest prawda?
         Zaraz fachowcy od medycyny sportowej oraz od wiązań narciarskich wykażą mi całkowite braki w tych ważnych segmentach wiedzy. I będą mieli rację, wszak jestem tylko kibicem i to tylko od wielkiego olimpijskiego dzwonu, zatem nie znam się na wszystkich (medycznych) niuansach i (technicznych) detalach. Reaguję spontanicznie i oceniam wydarzenia na podstawie przekazów medialnych i jeśli żaden dziennikarz na bieżąco nie komentuje albo nie dementuje oskarżeń, to nie jestem w stanie szukać po internecie, kto ma rację albo dlaczego jej nie ma. Po prostu - szlag mnie trafia, kiedy oglądałem sport w ostatnim olimpijskim wydaniu! A jeśli zostałem zmanipulowany przez media (świadomie lub nieświadomie), tym gorzej dla nich i dla... mnie.
             
         Powinno być jak w cyrku!
        Jeśli występują odważni cyrkowcy, to konferansjer zapowiada z dumą i przejęciem, że pani X wykona salto mortale, choć miała przetrącony kręgosłup i jest na środkach znieczulających oraz że pan Y wytrzyma pod wodą pół godziny w beczce, choć cierpi na chroniczną hydroklaustrofobię z katarem włącznie (tu zasłużone oklaski publiki wzruszonej losem dwojga, dzielnych a poszkodowanych przez los, pupilów).
        Spiker zawodów i sprawozdawcy sportowi powinni informować szanownych kibiców, że p. MB wprawdzie cierpi na astmę i wygląda prawie jak śnięta ryba, ale jest w coraz lepszej formie, co nam zaraz tutaj na pewno kolejny raz wykaże, natomiast p. JK przypomina nadzwyczaj zdrową rybę, w związku z czym najprawdopodobniej zostanie znowu pokonana przez chronicznie chorowitą rywalkę (tu oklaski tłumów na trasie - dla MB za zmaganie się z chorobowym pechem i dla JK za zmaganie się ze zdrowotnym pechem, wszak wzorem plusa ujemnego i plusa dodatniego, należy wprowadzić do sportu pojęcia pecha ujemnego i pecha dodatniego).
        Podobnie powinni obwieścić wszem* wobec tuż przed skokiem znanego mistrza - za chwilę pan SA odda skok na unikalnym sprzęcie z interesująco obmyślonym bolcem (zainteresowanych odsyłamy na www...) i ciekawe, czy uda mu się znowu wygrać z panem AM, który w tym sezonie, niestety, nie zaprezentuje nam żadnych technicznych nowinek.
                
         Igrzyska rozczarowały w trzech punktach
      1. Źle zabezpieczono niektóre trasy, co było przyczyną śmierci gruzińskiego saneczkarza oraz połamania żeber słoweńskiej narciarki. Skandal!
      2. Pośród kilku najlepszych narciarek w świecie, niemal wszystkie chorują na astmę. I gdyby one chorowały, i z tego powodu byłyby lepsze (bo organizm sam produkowałby jakieś specyfiki, to jeszcze można byłoby to zaakceptować i może ktoś dostałby nobla za ważne odkrycie); nie - one mają prawo do zażywania leków zakazanych zdrowym rywalkom! Skandal!
      3. Szwajcarski superskoczek leci po złoto pozostawiając konkurentów daleko za sobą i okazuje się, że ma "nieco inną konstrukcję sprzętu latającego". Skandal!
         Pierwszy punkt dotyczy organizatorów, ale dwa pozostałe, to ciemne strony sportu wyczynowego, za które odpowiedzialna jest FIS. Z których państw pochodzi najwięcej i najważniejszych działaczy tej organizacji? Jakimi kwotami dysponują owi szlachetni strażnicy doglądający uczciwości w sporcie?

 

         PS1 - AMMANN   "Das Beste am Mann" to po niemiecku "Najlepszy Fragment** Mężczyzny", zatem AM/MANN jest takim superfacetem (już z racji samego nazwiska ma fory), jednak nasz orzeł, Adam Małysz, ma symboliczne inicjały AM***, co w języku niemieckim służy do tworzenia przymiotników w stopniu najwyższym (polskie NAJ). Obaj czołowi konkurenci są znakomici, choć polski orzeł nie stosuje wymyślnych wynalazków (ostatnio jednak straszono rywali, że polska ekipa szykuje jakąś niespodziankę) wprawiających w zakłopotanie FIS i kibiców.
         PS2 - Amański   Gdyby Simon Ammann ożenił się z Polką i przybył nad górną Wisłę i gdyby zaczął zdobywać złoto dla Polski jako Szymon Amański, to czy rzeczywiście radowałyby nas jego sukcesy? Najwięcej wzruszeń dostarczają nam przecież zwycięstwa rodaków, którzy byli z nami "od zawsze" i tu jest ich miejsce!

         * - większość mawia wszem i wobec
       ** - domyślnie
     *** - powinien zmienić na AW - Adam Wielkisz!