JustPaste.it

Pero, pero... - Hymn księgowych i nie tylko

Pero, pero, bilans musi wyjść na zero... śpiewał ongiś Jan Kaczmarek. To jedna z moich ulubionych piosenek tego autora. Teraz już takie teksty nie powstają.

Pero, pero, bilans musi wyjść na zero... śpiewał ongiś Jan Kaczmarek. To jedna z moich ulubionych piosenek tego autora. Teraz już takie teksty nie powstają.

 

Piosenka o równowadze? O tym, że wszystko w życiu się w końcu zbilansuje? Tak się składa, że mam nieszczęście być księgową. Nudną, grubą, z tuszem na palcach i spinaczami zamiast guzików.I z tym cholernym bilansem zawsze są kłopoty - bo jakieś grosze gdzieś umykają. I wiecie co najbardziej w tym wkurza? Istotność błędu! Nie ważne, że wynik firmy się pogarsza, że koszty rosną, że nie można zapanować nad szalejącymi cenami, że ciągle brakuje kasy na wydatki niezbędne. Nie zgadza się bilans o 90 groszy!  Trzydzieści razy bym te 90 groszy dołożyła i nie traciła życia i oczu na szukanie błędu. Ale nie  - wszystko musi się zgadzać. Bo może ktoś gdzieś te 90 groszy sprzeniewierzył!

I tak jest w życiu. Uganiamy się za szczegółami, szukamy drobiazgów naprawdę nieistotnych, a to co ważne przecieka nam przez palce. Dom, rodzina, miłość  to są sprawy najważniejsze. A my tak łatwo je niszczymy, właśnie szukając przysłowiowych 90 groszy. Niedawno pisałam, że jestem zmęczona. Ok jestem - no i co z tego? Ludzie inni są jeszcze bardziej zmęczeni. Mają naprawdę poważne problemy i nikt im ich nie rozwiąże. A to, że ktoś nie chce wynieść kosza - właściwie co to za problem?!

No tak - menopauza dopada. Huśtawka nastroju. Baba tydzień temu marudzi, narzeka, a teraz euforia ją ogarnia? Nie, nic mnie nie ogarnia. Jestem dalej zmęczona, ale staram się znaleźć rozwiązanie i metodę na wyjście z impasu. Rozglądam się, czytam co inni do mnie napisali i coraz bardziej się przekonuję, że to wszystko jak w piosence Kaczmarka, musi wyjść na zero.

"Życiowy bilans szczęść i nieszczęść
Musi w efekcie wyjść na zero
Szczęście to jakby w pewnym sensie
Początek nieszczęść jest dopiero".

Może trzeba się cieszyć tym co jest dziś i teraz, bo potem może być jeszcze ciekawiej:

"Lecz i niekiedy po Austerlitz
Dość często zdarza się Waterloo"

Tak mnie ta piosenka przypadkiem dziś usłyszana ucieszyła i rozbawiła, że musiałam napisać. No i cóż, że się dziś nic nie zgadza. Bilans  zawsze przez 20 lat mojej pracy na początku się nie zgadzał, a potem się zawsze "dopiął".

I tak jest z życiem. Nieszczęście - jaka jest jego miara? Indywidualna!  Każdy ma takie nieszczęście na jakie zasłużył, albo jakie mu dał los. A szczęście ? Podobnie - każdy sam je sobie kreuje i sam wyznacza jego miarę. Im wyżej ustawia się poprzeczkę tym trudniej jest je osiągnąć.