JustPaste.it

Problemy samotnego. 1).Wstawanie.

Zmagania faceta samotnego w pokonywaniu problemów dnia codziennego. I to te, wydawałoby się prozaiczne, jakie stają mu od rana na drodze. A więc zacznę od wstawania. Etap pierwszy.

Zmagania faceta samotnego w pokonywaniu problemów dnia codziennego. I to te, wydawałoby się prozaiczne, jakie stają mu od rana na drodze. A więc zacznę od wstawania. Etap pierwszy.

 

     Wstawanie to jeden z najtrudniejszych moich problemów, czasami przekraczających moje siły. Najchętniej leżałbym z zamkniętymi oczami w nieskończoność, choć wytężam całą siłę woli żeby je otworzyć. Oczyma, na razie wyobraźni widzę jak otacza mnie nieprzyjazna szarość poranka, otulająca swoim ciężarem całe moje ciało i wydaje mi się, że jej środek ciężkości znajduje się na moich oczach. Nic więc dziwnego, że nie mogę ich otworzyć. Mobilizuję wszystkie siły, skupiam je na wątłych mięśniach twarzy i już wydaje się, że jakimś nadludzkim wysiłkiem pokonam ten wielotonowy ciężar. Nie, nie potrafię! Próbuję poruszyć inne mięśnie ciała. O, z tym jeszcze gorzej. Na razie daję za wygraną. Niech chwilę odpocznę i zbiorę siły.
    No! Są już jakieś oznaki postępu. Cieniutkimi szparkami między powiekami widzę nieostre, zamglone kontury jakichś nieprzyjaznych mi ni to postaci, ni to sprzętów. Szybko zamykam oczy. Nie, lepiej jest w ciepłej ciemności. Trwa to jakiś czas walki tego błogiego bezruchu z rozsądkiem, obowiązkiem i świadomością o nieuchronności tego, co ma być.
    Po kilku podejściach udaje mi się wreszcie na dobre otworzyć oczy. Ale do wstania jak jeszcze daleko. Teraz uświadamiam sobie, że trzeba będzie odsunąć kołdrę, a to wiąże się przecież z wypuszczeniem tego słodkiego ciepełka - a toż to  przecież zbrodnia! 
      Opisuję tu stronę fizyczną tego procesu, a ileż w tym czasie kłębi mi się pod czaszką myśli typu: po co to wszystko? Znów obowiązek gimnastyki, kąpieli, jedzenia itd. Wielokrotnie daję za wygraną i wielokrotnie na nowo podejmuję walkę. Szansę odsunięcia tego desperackiego kroku – wstania daje mi jeszcze pilot. Sięgam po niego, żeby włączyć radio, przecież posłuchać trzeba pogody, a  jeśli nie tego, to czy świat jest gotów na przyjęcie mnie...

c.d.n.