JustPaste.it

Wyścig szczurów

W liceach ogólnokształcących płacz i zgrzytanie zębów. Nadchodzi Sąd Ostateczny. Matura.

W liceach ogólnokształcących płacz i zgrzytanie zębów. Nadchodzi Sąd Ostateczny. Matura.

 

a1201bc6874f5b2ad5027f5d4f51a36f.jpg

  50 dni dzieli mnie od Dnia Sądu. W sumie to tych Dni będzie trochę więcej, bo do zdania mam dziewięć egzaminów. To, co dzieje się wokół mnie zaczyna przypominać alternatywaną rzeczywistość rodem z okropnego koszmaru (takiego, który śni się tylko po dużej pizzy zjedzonej tuż przed snem).

  Szkoła przypomina mrowisko. Ludzie o identycznych twarzach, rozmazanych i bezkształtnych pełzają po wąskich i dusznych korytarzach. Oni wkurzają się na mnie, ja wkurzam się na nich. Ja boję się ich, oni boją się mnie. Chowają się po kątach, pod kaloryferami, gną się w nienaturalny sposób. Są zmuleni, znieczuleni. Śpią.

  Czasem wybucha panika. Może mieć ona wiele przyczyn, najbardziej znaminną jest podstępne (z ICH punktu widzenia) wyjęcie zeszytu z torby. "Czego się uczysz"? " "Będzie kartkówka"? Szare twarze zapuszczają chytrze żurwaia do moich notatek i nakręcają się wzajemnie. Z niewytłumaczalnych przyczyn w liceum ogólnokształcącym panuje przeświadczenie, że KTOŚ wie lepiej niż TY, że ten KTOŚ ma dostęp do super-hiper-tajnych informacji, a TY nie. Podobny popłoch (a nawet jeszcze intensywniejszy) powoduje KSERÓWKA, lub- co gorsze- KSEROWANIE czegoś. "Co kserujesz"? "Odbijesz też dla mnie'? "Patrz, TAMTA coś kseruje"! Kserówka to Spisek przez duże "s". Kserówka to obiekt ogólnego porządania. Kserówka to szkolne być albo nie być.

  Na przerwach ciekawscy maturzyści wypytują się nawzajem, kto chodzi na korki. "Bo jeśli Gienek chodzi, to ja też muszę. Nie mogę mieć mniej punktów niż Gienek." Korki to konieczność, oczywistość. Korki z matematyki, z biologii, korki z wiązania sznurowadeł, korki z chodzenia na kroki. Nie chodzi o fakt uczenia się, chodzi o fakt wydania PIENIĘDZY. Im więcej ich wydasz, tym lepiej zdasz maturę. Im więcej wydasz, w tym większy popłoch wprawisz towarzyszów doli. Do korków dochodzi jeszcze płacenie za to, żeby ktoś napisał za Ciebie pracę maturalną. Trochę z tym kłopotu, bo potem się trzeba tych wypocin nauczyć na pamięć i wyrecytować je na ustnym. Szkoda, że nie można zapłacić komuś, żeby to zrobił to za Ciebie. To przecież oczywiste, że uczeń nie jest w stanie napisać samodzelnie dobrej pracy. Nie dałby rady. Musi to zrobić Pani-Co-Się-Na-Tym-Zna. Musi być element spisku.

  Do tego dochodzą jeszcze rodzice z przerośniętymi ambicjami fundujący korki z gotowania makaronu, z temperowania kredek i inne niezbędne zabiegi swoim pociechom. Pociechy są ZDOLNE, ale leniwe- tak mówią wychowawczynie już od czasów zerówki. Tu zachodzi zgrzyt, bo pociechy siedzą nad książkami i kują, kują, kują i na korki przecież chodzą, i kserówki zawsze robią. Nikt się przecież nie domyśli, że chytre wychowawczynie OKŁAMAŁY biednych rodziców. Nie chciały zranić ich uczuć.

  Tak więc Ci "zdolni, ale leniwi" (a właściwie niezdolni, ale pracowici), wyuczeni jak talala, wykuci wszystkich kserówek, po setkach godzin korków u ponoć niebywale wspaniałych korepetytorów (za jedyne 80 zł/h) idą na maturę. Oczywiście, w gaciach mają ciepło, bo matura trudna. Ale cóż robić. Szkoda, że nie da się wziąć korków z inteligencji. Płacisz, no powiedzmy, 100 zł (inteligencja cenna rzecz) i już jesteś inteligentny.

  Tu zacytuję piękną wypowiedź mojej koleżanki: "I idzie taki uczeń, wytresowany, wykuty na maturę. Dostaje arkusz i wręcz RZYGA na niego swoją niebywałą wiedzą." Wylewa swoje wyedukowane starannie trzewia używając przy tym wielu "mądrych słów". I zdaje maturę w miarę przyzwoicie. Co prawda, patrzy zazdrośnie na kolegów i koleżanki, które zdały lepiej (a przecież chodziły na mniej korków!). W końcu anomalię tę uczeń "zdolny, acz leniwy" tłumaczy tym, że "głupi ma zawsze szczęście". Z mojego punktu widzenia brzmi to jednak nieco ironicznie.