JustPaste.it

Katastrofa lotnicza Okęcie 1980 - wina fasonu?

Czy rząd powinien zwrócić się do strony rosyjskiej w sprawie ponownego dokładnego zbadania największych katastrof lotniczych w Polsce - "Mikołaj Kopernik" i "Tadeusz Kościuszko"?

Czy rząd powinien zwrócić się do strony rosyjskiej w sprawie ponownego dokładnego zbadania największych katastrof lotniczych w Polsce - "Mikołaj Kopernik" i "Tadeusz Kościuszko"?

 

 

b45005b362df8675651840a18815a6d6.jpg

Ił-62 (Wikipedia)

Przecież zginęło 270 osób!

 

         Anna Jantar zginęła z powodu żarówki

         14 marca 2010 minęła trzydziesta rocznica katastrofy lotniczej samolotu Ił-62 "Mikołaj Kopernik", w której zginęło 87osób. Żaróweczka sygnalizująca wysunięcie podwozia (albo bezpiecznik)* była przepalona i nie pokazała, że podwozie jest prawidłowo ustawione do lądowania. Wówczas podjęto decyzję o ponownym wejściu na krąg. Gdyby lampka świeciła, nie doszłoby do tragedii, bowiem samolot zmniejszający moc silników przed lądowaniem, po prostu wylądowałby, jak już wiele razy wcześniej to był czynił.

 

         Zbyt ostre dodanie gazu?

         Dlaczego rozpadł się silnik nr 2? Podczas 9-godzinnej podróży, silniki pracowały miarowo pełną nominalną mocą. Pod koniec powietrznej przeprawy, tuż przed lądowaniem, silnikom "dano wytchnąć" - zmniejszono ciąg z oczywistych powodów. Elementy mechanizmów zaczęły stygnąć i niejako "rozpoczęły przygotowania do odstawienia w spoczynku". Nagle - a to z powodu opisanej awarii żaróweczki, a to z powodu nadmiernego podekscytowania i fasonu załogi (wszak samolotu wypatrywano na lotnisku ze szczególnym zainteresowaniem, bowiem przybywała do nas drużyna amerykańskich bokserów oraz powracała nasza słynna piosenkarka Anna Jantar) - niejako (tu spekulacja do wyjaśnienia i na potrzeby ewentualnego filmu fabularnego) z przesadną fantazją, zwiększono** moc silników, aby poderwać samolot do dodatkowego kręgu przed ponowną próbą lądowania.

         O ile przesadzono z nagłym dodaniem gazu? Może tylko o parę procent. A może wcale - tego aspektu pewnie nie zbadano. Wielu kierowców samochodów, jeśli ma stłuczkę albo wypadek, wie (choć nie chce się przyznać nawet przed samym sobą), że gdyby słabiej nadepnęli pedał gazu, to nie mieliby kolizji. Wielu ludzi ginie wskutek niewielkiego przesadzenia z mocą silnika (i prędkością pojazdu)***.  W autach jednak z tego powodu silniki się nie rozpadają, natomiast w samolotach, które konstruowane są przy ważnym kryterium minimalizowania ich masy "niemal za wszelką cenę", zdarza się, że nie tylko silnik ulega zniszczeniu, ale i elementy rozrzucone siłą bezwładności momentalnie niszczą po drodze ważne systemy, między innymi sterowania, natomiast podczas opisywanego zdarzenia, uszkodzeniu uległy także inne silniki samolotu, co niemal natychmiast doprowadziło do katastrofy.

 

         Student to wie, ale nie Rosjanie?

         Oficjalny komunikat stwierdza, że przyczyną pęknięcia była wada materiałowa (karb) wału silnika nr 2, co oznacza, iż gdyby nie wzbito nagle samolotu do drugiego kręgu, to nie doszłoby do tragedii - prawdopodobnie nastąpiłaby ona podczas kolejnego rejsu, chyba że wcześniej wymieniono by wadliwe części. Zatem i tu zawiódł fason (tym razem nie ludzki, ale materii - kształt, przekrój, forma, postać).

         Z materiałów dostępnych w internecie można dowiedzieć się szokujących wieści - otóż wał był toczony z karbem (bez zaokrąglenia, czyli na kąt prosty!), choć każdy mechanik wie, że w wyrobach ważnych dla bezpieczeństwa ludzi (zwłaszcza w lotnictwie!), uskok średnicy wału musi być wygubiony. Nie wiadomo, czy tokarz wykonał wał niezgodnie z rysunkiem, czy był po prostu niedysponowany po prywatnej imprezie... Jednak ktoś musiał tak istotne elementy dokładnie kontrolować przed montażem w silniku. Badania wykryły, że również materiał nie był zgodny z normami (niemetaliczne wtrącenia) - jednym słowem: bubel!

 

         Poszukajmy winnych!

         Kto odpowiada za tandetne wykonanie serca samolotu? Rosjanie! Ale ktoś te samoloty kupował i podpisywał odbiór. Podobno silniki były plombowane, czyli niedostępne dla polskiej strony, zatem ponowne pytanie - kto na to się godził z naszej strony? Przecież można dotrzeć do nazwisk ludzi, którzy tolerowali ten stan rzeczy - politycy, dyrektorzy i inżynierowie. Ktoś zlekceważył cudze życie, na które podpisał wówczas wyrok z odroczoną wykonalnością.

         Wprawdzie po latach sprawy się prawnie przedawniły, ale - aby poznać tamten kuriozalny mechanizm i system - należałoby powołać komisję (może jednak nie sejmową...) i zbadać tę lotniczą aferę. Krok po kroku. Może wespół z Rosjanami? W końcu ich te sprawy również dotyczą; jeszcze dotyczą, wszak oni i my jeszcze latamy takimi samolotami, choć nieco już zmodyfikowanymi!

 

         Dlaczego samolot wpuszczono w obszar USA?

         W obcym państwie, właściwe służby kontrolne mogą wejść na nasz statek i sprawdzić dowolny system powołując się na przepisy ekologiczne albo bezpieczeństwa, ale nie mogą sprawdzić samolotu - czy łożysko ma wszystkie wałeczki, czy wał turbiny jest prawidłowo wykonany, czy układ sterowniczy jest zdublowany? Jeśli właściciel samolotu nie wyraża zgody na sprawdzian, to nie jest wpuszczany w obszar powietrzny państwa kontrolującego. Proste?

         Jest tyle spiskowych teorii z Amerykanami w negatywnych rolach głównych, że nie zrobi im już żadnej różnicy i to podsumowanie - gdyby Amerykanie nie wpuszczali na swój obszar samolotów o (najłagodniej mówiąc) nietypowej konstrukcji, w szczególności z zaplombowanymi silnikami (co uniemożliwiało ich bezstronną kontrolę), to nie doszłoby do obu katastrof!

 

         Krwawa żarówkowa kpina

         Także bulwersujące jest i to, że załoga nie wie, czy podwozie się wysunęło kolosowi z wieloma życiami w swych trzewiach. To zakrawa na kpinę! Dziecko z lornetką obserwujące samolot wie, ale załoga nie wie... Gdyby znała prawdę, to by ponownie nie zatoczyła kręgu i by szczęśliwie wylądowała 30 lat temu...

         Sprawa jest o tyle zaskakująca, że podobno żyjemy (i wówczas także żyliśmy) w czasach, w których każdy samochód, żelazko i piec gazowy musi mieć wszechstronne badania i certyfikaty. A to przecież samolot! Z drugiej strony historia katastrof samolotów produkcji zachodniej również pokazuje, w jak bezmyślny sposób postępują tamtejsi piloci, mechanicy, producenci i kontrolerzy, co ujawniane jest dopiero po tragedii - koszmar!

 

         Nagły zryw niszczy silniki

         Do podobnej katastrofy doszło 7 lat później (9 maja 1987), z udziałem samolotu Ił-62M "Tadeusz Kościuszko". Po starcie z Okęcia, lot przebiegał na stosunkowo niewielkiej wysokości z powodu... ćwiczeń naszych samolotów wojskowych na trasie transatlantyku i po wyjściu z tego rejonu załoga samolotu otrzymała polecenie przyspieszonego wznoszenia na pułap przelotowy wynoszący 31 000 stóp - raptownie zwiększono obroty silników do pełnej mocy startową i... Tym razem zginęło 183 ludzi. Gdyby nie manewry, to żyliby oni jeszcze parę godzin (do lądowania w Nowym Jorku) albo nawet (ci młodsi) do... dzisiaj.

 

         Spekulacje

          Podobno nieładnie jest spekulować o wydarzeniach, których głównymi postaciami są ludzie uważani za bohaterów, zwłaszcza jeśli już nie żyją a do tego są Polakami. Jednak dzisiejsze media pełne są takich omówień, ukazują się książki i filmy oparte na domysłach dotyczących wielu wydarzeń.

         Gdyby załoga "Titanica" nie dostrzegła góry lodowej albo kapitan świadomie polecił skierować statek na tę trefną pływającą bryłę, to prawdopodobnie zginęłoby tylko kilkanaście osób (od samego zderzenia), natomiast nikogo nie pochłonęłaby lodowata kipiel. Kapitana zwolniono by ze służby i nikt nie wiedziałby (łącznie z dowódcą), że uratowano kilkanaście setek istnień ludzkich od zagłady. Nie powstałyby filmy (oglądane przez miliardy ludzi), na których zarobiono krocie (jednak na ludzkim nieszczęściu). Nie zmieniono by (wówczas) wielu przepisów dotyczących bezpieczeństwa na morzu. I to wszystko przez zbyt nerwową (jak się potem okazało, ale po ludzku uzasadnioną!) reakcję skrętu statku w lewo, aby ocalić ludzi - niestety, "niezatapialny" statek nie uderzył czołowo w przeszkodę, lecz rozpruł o nią prawą burtę poniżej poziomu wody i przez szczeliny o powierzchni około (tylko!) jednego metra kwadratowego wdarła się śmierć zabierając ok. 1500 istnień. Dochodzenie wskazało na szereg błędów konstrukcyjnych, technologicznych i organizacyjnych. Spekulowano nawet o zaplanowanym zatopieniu statku w celu wyłudzenia ogromnego odszkodowania.

 

         PS Na łamach www.tvnwarszawa.pl zamieszczono wspomnienie o tej największej (do wówczas) polskiej katastrofie lotniczej, jednak poniżej niefortunnie zamieszczono reklamę:

              Loty - Stany Zjednoczone

              Porównaj Ceny Biletów Lotniczych. Wybierz najtańsze Połączenie!

              I tak dość przyzwoicie, wszak mogli reklamować wycieczkowe loty "last minut"...

 

              * - drobiazgi techniczne niejednokrotnie były przyczyną katastrof lotniczych; np. w Ameryce Południowej zginęli wszyscy podróżujący samolotem, ponieważ podczas przeglądu zalepiono (przezroczystą!) taśmą otwór w kadłubie, który służył do pomiaru wysokości lotu

            ** - fragment z powypadkowego komunikatu komisji rządowej: "Podczas związanego z tym manewrem zwiększania ciągu silników nastąpiło zniszczenie turbiny..."

          *** - gdyby auta miały czarne skrzynki, to iluż to kierowców byłoby oskarżonych o spowodowanie wypadku, choć dzisiaj są całkowicie niewinni?