JustPaste.it

Wirtualne romanse

Internet z jego wszelkimi komunikatorami – Gadu - Gadu, Tlen, Skype, Kontakt i wieloma innymi, stał się miejscem wirtualnych spotkań ludzi z różnych miejsc świata.

Internet z jego wszelkimi komunikatorami – Gadu - Gadu, Tlen, Skype, Kontakt i wieloma innymi, stał się miejscem wirtualnych spotkań ludzi z różnych miejsc świata.

 

Wielu z nas korzysta z tego dobrodziejstwa w celu utrzymywania starych znajomości, do zawierania nowych związanych z naszymi zainteresowaniami, ale dla większości jest to miejsce, w którym nawiązują znajomości bardziej niż przyjacielskie. Internet nie wymaga wyjścia z domu, nie trzeba się ładnie ubierać, malować, nie trzeba wydawać kasy... Wystarczy się zalogować i świat z milionami ludzi stoi przed nami otworem.

Najważniejsze, że nas nikt nie widzi, nie widzi naszych ułomności – naszej nadwagi, zaniedbanej sylwetki, ubytków w uzębieniu, zniszczonej cery, łysiejącej fryzury. Tu możemy być piękni i młodzi. Zabawa jest przednia, do czasu gdy zaczyna coraz bardziej wkraczać w nasze życie.
Wirtualne flirtowanie jest bardzo niebezpieczne.

Czasami może być kuracją na nieudany związek, na samotność w małżeństwie, ale bardzo łatwo staje się nałogiem. Nie mówię tu już o niebezpieczeństwach jakie grożą, gdy bawią się tym dzieci, ale i całkiem dorosły człowiek łatwo może wpaść w kłopoty. Ucieczka od rzeczywistości na dłużej nie niesie nic dobrego. A udanych prawdziwych związków ze znajomości zawartych na czacie jest tak naprawdę bardzo mało.

Wpadła mi ostatnio w ręce ciekawa książka Krystyny Pytlakowskiej i Jerzego Gomuły "Zaczatowani", traktująca właśnie o tym problemie. Przedstawię tu kilka jej fragmentów:

"Ona - nick Kochaneczka, lat 40 (przyznaje się do 36) - chora na cukrzycę, waga około 100 kg przy wzroście 160 cm. Matka 18-latki. Wdowa z małej miejscowości w pobliżu Poznania. Jedna z czołowych uwodzicielek na czacie.

On - nick Quebec, lat 42 - prawdziwy książę ze starej lwowskiej rodziny, inżynier metalurg, absolwent Politechniki Wrocławskiej. Poliglota władający pięcioma językami. Szczupły blondyn o młodym wyglądzie. Od wielu lat mieszka w Kanadzie.

Kontaktowali się głównie przez wymianę maili i telefonicznie. Przestali wchodzić na czat, ponieważ wystarczało im to, że mieli siebie, ale też i dlatego, że książę jako arystokrata pracujący w kombinacie metalurgicznym miał mało czasu. Drugim powodem była strefowa różnica czasu (12 godzin). Wysyłali do siebie i po dziesięć maili na dobę.

On: Ze wszystkich kobiet, jakie znam, Ty jesteś warta najbardziej miłości. Ale naprawdę nie mogę teraz przyjechać i Cię porwać. Ściskam - Twój Prinz.

Ona: Przytul mnie czule na chwilkę. Dobrze czasami powiedzieć, co się ma na sercu, nieprawdaż?

On: Widzisz, nasza znajomość jest czymś wyjątkowym. To, że zaczepiłaś właśnie mnie, jest przeznaczeniem. Ale mnie nie można ubezwłasnowolnić. Jestem zbyt samodzielny, zbyt wygodny, by nie powiedzieć - egoistyczny. Nie chcę Ci zrobić krzywdy, używając w naszej korespondencji słów, na które czekasz i na które zasługujesz. Nie wiem, jak się dalej potoczy nasza znajomość, ale od początku pragnąłem Cię zobaczyć, dotknąć. Jesteś wspaniałą dziewczyną, kumplem, kochanką i przyjacielem w reality - tak sądzę. Ale nie gniewaj się, nie mogę Ci nic obiecać. Nie mogę Ci powiedzieć, że Cię pokocham, nie mogę obiecać Ci, że będziemy razem...

Ona: Zawsze wiedziałam, że nasza znajomość będzie pełna zakrętów. Co nas w sobie fascynuje? Chyba to, że jesteśmy w wielu miejscach do siebie podobni. A w wielu tak różni. Gdyby mi teraz Ciebie zabrali i możliwość pisania tych maili, byłaby jakaś pustka trudna do zapełnienia. Mimo, że jesteś tak daleko, stałeś mi się bliski. Kiedy wyczuwam z Twojej strony oziębienie, zawsze wpadam w panikę, mój Ty Prowokatorze...


"Kochaneczka" vel "Zagubio ne_Serduszko" dobrze wiedziała, że między nimi była za duża różnica: on - dyrektor dużej zachodniej korporacji metalurgicznej, ona - bezrobotna, mająca zaledwie maturę i chora. Badania wykazały, że ma nieoperacyjnego guza mózgu. Lekarze dają jej trzy-cztery lata życia. Dzięki tym mailom, jak sama mówi: - Mogłam oderwać się na 18 miesięcy od rzeczywistości. I na chwilę uwierzyć, że mogę być szczęśliwa.

Taka znajomość mogła być zawarta tylko w internecie, podobnie jak tylko tam mogła się zdarzyć między nimi ta dziwna bliskość. Gdyby spotkał ją w rzeczywistym świecie, pewnie by nawet nie omiótł spojrzeniem jej niezgrabnej postaci. Ona romansem wirtualnym chciała zapełnić myśli na tyle, by choć na jakiś czas zapomnieć o trapiących ją lękach. Natomiast książę potrzebował odmiany w kieracie codziennych zajęć, problemów z opieką nad chorą i starą matką oraz prawie dorosłymi już dziećmi.

Po rozwodzie czuł się samotny, a jednocześnie nie miał czasu na szukanie nowej partnerki w realnej rzeczywistości. Oboje więc - "Kochaneczka" i "Quebec" - dali sobie to, czego wtedy potrzebowali - pozorną bliskość i złudzenie miłości. Od początku uprawiali tę samą grę, wiedząc, że nie mają szans na spotkanie w realu. Poza tym bez realnego spotkania nie było groźby mezaliansu. A w internecie wszystko jest dozwolone. Jednak po tym romansie "Kochaneczka" czuje się nikomu niepotrzebna. "Quebec" zaspokajał jej potrzebę związku. Interesował się jej sprawami, stanem zdrowia, a nawet zrzucaniem wagi. Czy okazywanie sobie wzajemnych głębokich, romantycznych uczuć w necie, jak robiła to "Kochaneczka", jest przesadą?

Właściwie kiedy ludzie spotykają siebie, kiedy miłość wirtualna staje się dla nich prawdziwym związkiem? Czy można kochać wirtualnie mniej lub bardziej naprawdę?

"Anna_33" weszła na czat z założeniem, że się zakocha, i to realnie. Dzięki czatowi miała zamiar ułożyć sobie życie. I ułożyła.

- Sieć - powiada - to jedno wielkie biuro matrymonialne lub agencja towarzyska. - I nie wierzcie temu, kto twierdzi inaczej. Byłam bardzo chora, po operacji otrzewnej, nie goiła mi się rana na brzuchu. Czułam się brzydka i niekochana, odrażająca wręcz. W dodatku rozstałam się z mężem i mieszkałam z rodzicami, a z ojcem nie mogłam się porozumieć. Podczas kłótni ganiał za mną i matką z siekierą. W tej grozie życia codziennego właśnie na czacie znalazłam ucieczkę w lepszy świat, wytchnienie, adorację przez mężczyzn. W tej prozie życia codziennego właśnie na czacie znalazłam ucieczkę w lepszy świat, wytchnienie, adorację przez mężczyzn.”


Jak widać różne są przypadki. Nie zawsze jest tak pięknie jak w filmie "Masz wiadomość", gdzie śliczna Meg Ryan i równie śliczny Tom Hanks szczęśliwie zakończyli swoją znajomość.

A jakie jest twoje zdanie na ten temat?