JustPaste.it

To twoja wina!

Zastanawiam się nieraz, skąd bierze się w nas skłonność do obwiniania. Czemu tak lekko i szybko wciskamy innych w poczucie winy?

Zastanawiam się nieraz, skąd bierze się w nas skłonność do obwiniania. Czemu tak lekko i szybko wciskamy innych w poczucie winy?

 

Sam nie lubię być wpędzany w poczucie winy, ale nie jestem wolny od obwiniania innych. Rzadko  mi się to na szczęście zdarza, ale bywa. Wiem, że nie jest to sposób na wytłumaczenie każdego zdarzenia, zwłaszcza przykrego, bo ktoś przecież musi być winny, byle nie ja.  Winnym nie musi być człowiek. Może być zwierzak, może być rzecz. Byle nie ja.

Dobrze, kiedy mam tego świadomość. Co jeśli ktoś żyje w nieświadomości i rani bliskie osoby? Wtedy jakimś sposobem obrony może się okazać asertywność, by nie przerzucać się inwektywami, nie ciskać piorunów i łagodnie wytłumaczyć co trzeba.

Co jest jedna źródłem obwiniania?

Na kuchni gazowej stoją garnki z obiadem. W jednym zupa z włożoną chochelką, w innym mięso z sosem, obok patelnia do odsmażania ziemniaków. Ktoś to postawił, by za chwilę odgrzać i podać na stół. Ktoś inny przyszedł i chcąc sięgnąć lekko nad kuchnią do chlebaka, zahaczył o chochlę, pociągnął garnek z zupą i całość wylądowała na kuchennych płytkach.

Pytanie, rozdzierające szyby wentylacyjne całego blokowego pionu:
Kto zostawił chochlę w garnku??? Czemu chochla nie jest na swoim miejscu, przecież bierze się ją dopiero jak się będzie nalewać zupę???!!!

Krótko mówiąc: czyja to wina, bo na pewno nie moja - stwierdza "wylewca" zupy.

Czemu wylał? Czy rzeczywiście jest tu czyjaś wina? Czy nalezienie winnego coś zmieni? Może jedynie to, że nie ja, ale ktoś inny zetrze zupę z podłogi. A może to wina chochli, bo przecież nie musiała tak wystawać z garnka...:)

Od dzieciństwa ludzie wbijają się nawzajem w poczucie winy, uciekając od odpowiedzialności za swoje czyny. A gdyby bardziej uważać, bardzie świadomie przeżywać każdą chwilę, każdy krok, ruch, oddech. Wtedy na pewno mniej byłoby "wypadków przy pracy i życiu". Mniej byłoby nieuważnych ruchów, gestów, potrąceń, uderzeń w kant mebla. Gdybyśmy choć trochę bardziej żyli tu i teraz.

Niestety łatwiej zrzucić winę na innych. Tak dzieje się w wielu dziedzinach życia. Nie tylko w domu. Tak jest w polityce, w gospodarce, w zakładach pracy, szkole, w związkach partnerski i koleżeńskich. To Twoja wina.

Kiedy to piszę i wciąż zastanawiam się, jak to zmienić, jedyne co mi przychodzi teraz na myśl, to wzięcie 100% odpowiedzialności za siebie, swoje czyny, myśli, uczucia. Za całego siebie i za całe swoje życie. Wiem, że to już było, choćby w krokach do zmiany życia.

Ale to według mnie punkt wyjścia, bez akceptacji którego  nie ma co wychodzić dokądkolwiek. Bo kiedy zrzucam winę na innych za pozostawienie chochli w garnku, to równie łatwo zrzucę na innych winę za brak pracy, niezdany egzamin, zdradę partnera, bałagan w domu, stłuczkę na drodze. Zawsze można znaleźć kozła ofiarnego. Nie chcę twierdzić autorytatywnie, że to zawsze jest tylko i wyłącznie moja sprawa i ja, tylko ja w tym biorę udział. Inni też są w to zamieszani.

Tu przychodzi mi na myśl - bo już miałem pisać, że inni też ponoszą winę za to co się stało czy dzieje nie tak w moim życiu - słowa z Sekretu, że wszystko, co dzieje się w moim życiu ja sam do siebie przyciągnąłem. Ja i nikt inny jest więc za to w 100% odpowiedzialny. Czy za kradzież, która mnie d0tknęła, czy wypadek samochodowy, choroba, zdrada, porzucenie, długi, i całe mnóstwo dobra, bo to też podlega prawu przyciągania.

Można się z tym nie zgadzać, ale dopóki nie uświadomimy sobie pewnych praw, które rządzą światem, zawsze znajdzie się ktoś, kogo można będzie obwinić, wybielając siebie i pozwalając sobie na nierobienie nic, by zmienić następne wydarzenia.

Przemyśl to.

Podziel się swoimi przemyśleniami. Bardzo jestem ich ciekaw. Nie musisz się zgadzać z moim punktem widzenia i zapewne nie raz i nie dwa tak będzie. Nie o to przecież chodzi.

Zależy mi na tym, by samego siebie pobudzać do twórczego myślenia, co prowadzi mnie do bardziej świadomego przeżywania swojego życia. Może nie będę w tym sam. Oby.

Piotr - odkrywca

http://takchcezyc.pl