JustPaste.it

Żebrak - sposób na życie?

Chyba każdy, kto spotkał żebraka chociaż raz zastanowił się – dać jałmużnę czy nie dać?

Chyba każdy, kto spotkał żebraka chociaż raz zastanowił się – dać jałmużnę czy nie dać?

 

I z pewnością nie chodzi tu o to czy nas stać na wręczenie komuś kilku złotych...
Problemem jest przeważnie wiarygodność proszącego. Jesteśmy skłonni podzielić się tym, co mamy jeśli ktoś jest wiardygony w swojej prośbie.

Metody nakłaniania do sięgnięcia do portfela są bardzo różne. Można już mówić o pewnych strategiach, które się zmieniają wraz ze zmianą nastrojów społecznych i wciąż się udoskonalają.
Istnieje kilka typów żebraczych świadczących o pomysłowości i specjalizacji fachu żebraka.

Standardowy smutny człowiek, często na kolanach, milczący to najstarsza i najbardziej chyba wiarygodna forma. Taki człowiek całym sobą woła do sumienia przechodnia.

Żebrak dokumentujący swoje potrzeby za pomocą zaświadczeń lekarskich, pieczątek od fundacji liczy na to, że to uwiarygodni jego prośby.

Inny jeszcze przedstawia się mówiąc – jestem katolikiem, jestem samotną matką, jestem Polakiem, jestem chory itd. Chce w ten sposób znaleźć przedstawiciela podobnej grupy i skłonić go do pomocy.

Pozytywne uczucia budzą zawsze dzieci i często one są używane do pomocy. Brzydka forma i chyba raczej budzi oburzenie a nie współczucie.

Najciekawsi są szczerzy do bólu-zbierający „na wino”, „ na papierosy”„ na bilet do domu”. Napis„ nie chce nam się pracować- zbieramy na piwo” ma rozśmieszyć i zatrzymać na chwilę. A wtedy już wszystko może się zdarzyć i jakiś grosz często wpada.

Nowe czasy niosą nowe pomysły – już nie wystarczy tylko siedzieć i czekać.
Trzeba być aktywnym nawet w żebraczym fachu – liczy się pomysłowość i przedsiębiorczość.

Brzmi to trochę dziwnie – bo przecież teoretycznie żebrak to ktoś kto sobie w życiu nie radzi więc jak tu mówić o przedsiębiorczości.

Ale czy tak naprawdę są to nieudacznicy? Czy to nie jest kwestia wyboru takiego sposobu życia?
Posiadanie stało są religią współczesnego świata a żebracy nie mieszczą się w tych kategoriach.
Oni nie mają nic a do przeżycia potrzebują mało.
I jeśli się im uda zdobyć te minimum bez pracy chętnie z tego korzystają.

Jest to taka trochę pokręcona forma wolności. Oni nic nie muszą, troszczą się tylko o dzień dzisiejszy i ewentualnie o jutrzejszy.

Jeśli do wyjścia na ulicę skłania naprawdę bieda, to warto takim ludziom pomóc, ale zdecydowana większość to naciągacze, cwaniacy próbujących żyć na czyjś koszt. Coraz więcej jest też w tym patologii z pogranicza świata przestępczego. TV emitowała ostatnio program o rumuńskich "pandach" ( Pan da, Pan da... ) . Po takim programie z pewnością wiele osób nie schyli się już nad rumuńskim dzieckiem. Tylko tak naprawdę to nie jest wina tego dzieciaka- on inaczej żyć nie umie.

Reasumując -nie jest łatwo odpowiedzieć na postawione na początku pytanie – dać czy nie dać. Trzeba się rozglądać wokół siebie i starać się pomagać tym, którzy często nie umieją poprosić o pomoc. Krzyczące prośby nie przemawiają!