JustPaste.it

To tylko troszeczkę boli...

A w tę Wielkanocną Niedzielę, po raz pierwszy, przyjdziesz do nas jako gośc na śniadanie. Ze swojego domu. Tak w odwiedziny.I potem znów Cię nie będzie. Wrócisz do siebie.

A w tę Wielkanocną Niedzielę, po raz pierwszy, przyjdziesz do nas jako gośc na śniadanie. Ze swojego domu. Tak w odwiedziny.I potem znów Cię nie będzie. Wrócisz do siebie.

 

Przecież od zawsze wiedziałem, że jest to tylko kwestia czasu.  Wiedziałem od dnia, w którym się urodziłaś. Wiedziałem.

Ale kiedy ta chwila nadeszła. Kiedy zdecydowałaś się życ na własny rachunek i odpowiedzialnośc, to moja wiedza zmieniła się w doświadczenie.

A to zupełnie inna bajka.

I  nagle, w jednej chwili zrobiło się tak cholernie pusto. I jest mi tak cholernie źle. I jest mi... A ,do dupy z tym wszystkim.

I co z tego, że wiedziałem? Co z tego, że tak musiało się stac?  Co z tego?

Nie mogę znaleźc sobie miejsca. Imam się czegokolwiek. Piszę jakieś bzdurne teksty, bez znaczenia. A! Naprawiłem wreszcie furtkę.

I wychodzę z Kai’em na spacery. Ale on cały czas Cię szuka. Wiesz, że uwielbia gdy wszyscy jesteśmy razem. Razem!

Wiem, że mieszkasz bardzo blisko, wiem, że do siebie dzwonimy, wiem, że wszystko u Ciebie w porządku. Ale nie słyszę Cię w domu.

Nie przytulam Cię  codziennie...

Czy jeszcze kiedyś pokłócisz się z bratem o pierwszeństwo do łazienki? Bo nawet tego, niech szlag trafi, też mi brakuje.

Mnie też jest jakby mniej.

Bywa, że mama coś mówi. Nie słyszę. Coś zmieni w pokoju. Nie widzę. Pyta, czy obiad był dobry? A ja, cholera, nie wiem.

Twoja szafa stoi pusta. Zniknęły kosmetyki.

A jak wchodzę do domu, odruchowo spoglądam na wieszak...

Nie ma Twojego płaszcza.

Wreszcie można pochowac wszystkie buty. Zrobiło się na nie miejsce.

Tylko, że teraz się wściekam nie na to, że buty stoją pod schodami, tylko na to, że ich tam nie ma.

A w tę Wielkanocną Niedzielę, po raz pierwszy, przyjdziesz do nas jako gośc na śniadanie. Ze swojego domu. Tak w odwiedziny.

I potem znów Cię nie będzie. Wrócisz do siebie.

Tak. Bardzo, bardzo chcę żebyś wróciła!  Do mnie. Do nas. Do naszego domu.

Bo to jest i będzie zawsze Twój dom.

Ale chcę też by Ci się powiodło. By Ci się udało. Byś przeżyła piękne, dorosłe już, życie.

Wiesz kochanie.  Nie łatwe, ale piękne życie.

Tyle razy o tym rozmawialiśmy. Tyle razy...

Ale przecież wtedy nie wrócisz...

Ja dam sobie jakoś radę.

Dam radę.

To przejdzie.

Wiem.

Potrzeba czasu.

Jestem i będę przy tobie Córeczko.

Zawsze.