JustPaste.it

Przyjaciele z młodości

Najpierw nieokrzesany Australijczyk zamieszkał ze mną w jednym pokoju w akademiku, a potem nauczycielka angielskiego z Kalifornii została moją dziewczyną.

Najpierw nieokrzesany Australijczyk zamieszkał ze mną w jednym pokoju w akademiku, a potem nauczycielka angielskiego z Kalifornii została moją dziewczyną.

 

Rok 1989. Polska w kolorach szaro-burych. We wrześniu bilet PKP Słupsk-Warszawa kosztował 700 zł, a w maju następnego roku 15 000 zł. Kiedy w sklepach nie było chusteczek higienicznych, ani papieru toaletowego, a wszystkie kraje świata oczekiwały od Polaków wiz, młodość skutecznie rekompensowała wszelkie braki.

Mateusz

Był zwariowanym Australijczykiem, który w swoim życiu poszukiwał jednak czegoś więcej niż tylko zabawy. Pewnego dnia spacerując ulicami Sydney, na jednej z wystaw znalazł ogłoszenie reklamujące kursy języka polskiego w Krakowie. Sprzedał swój duży motocykl, opłacił kurs i przyleciał do Polski. Po wakacjach zamieszkałem z nim w jednym pokoju. Swoim zachowaniem różnił się od spotkanych przeze mnie dotąd ludzi. Nazywając sprawy po imieniu - był dziki. Wychowany w pobliżu rzeki z krokodylami, cechował się bardzo swoistym stylem bycia, np. często zaskakiwał ludzi odgłosami pochodzącymi z obydwóch końców przewodu pokarmowego. Swoją radość wyrażał wkładając serwetki we wszystkie otwory w głowie i chodząc na rękach. W dzieciństwie w drodze powrotnej ze szkoły wyskakiwał z pociągu, gdyż wtedy miał bliżej do domu. Z kolegami skakał do wody z wysokich skał. Kąpał się w miejskich fontannach. Ciało miał pokryte bliznami pochodzącymi z wypadków motocyklowych. Pewnego dnia dostał list od mamy, do którego dołączyła zdjęcia zrujnowanego domu. „Mam nadzieję, że to nie mój dom.” powiedział z obawą. „Niestety to on. Znowu była powódź.” dodał po wczytaniu się w list.

Po wakacjach dzielił się swoimi wrażeniami: „W Jugosławii w nocy skakałem do rzeki z piętnastometrowego mostu. Wszyscy turyści robili mi zdjęcia. Odwiedziłem także Niemcy, Belgię, Holandię, Francję, Hiszpanię, Grecję, Włochy, Bułgarię, Jugosławię, Rumunię, a na koniec Rosję i Turcję. Nie mam jednak żadnych zdjęć, bo we Włoszech okradli mi samochód.”

Niedługo po tych wojażach pewnej niedzieli wcześnie rano wbiegł do naszego pokoju jeden z kolegów krzycząc: „Włączcie szybko Radio Luxemburg!” Na falach krótkich odnaleźliśmy słynną muzyczną stację. Puszczali jakąś sympatyczną piosenkę. Po jej zakończeniu prowadzący program poinformował, że piosenka była od Nataszy z Bułgarii dla Mateusza z Australii, który studiuje teologię w Polsce. Parę tygodni później na okładce jakiegoś niemieckiego czasopisma zobaczyliśmy zdjęcie burzonego muru berlińskiego. Na murze siedział Mateusz.

Mateusz dużo mówił, dużo się śmiał. Ludzie początkowo uważali go za dziwaka. Potem jednak zaczęli mu zazdrościć. Czego? Może wolności, może nie przejmowania się opiniami innych ludzi, może po prostu normalności. Dzięki mojemu koledze kolejne lata mojego życia były mocno urozmaicone.

Laurie

Pewnej niedzieli w Warszawie odbywał się koncert chrześcijańskiego chóru rockowego TGD. Postanowiłem wybrać się tam i wówczas pomyślałem też o Laurie, Amerykance, która uczyła angielskiego w mojej szkole. Z dala od domu, przyjaciół, dobrze znanych sobie osób i miejsc musiała czuć się samotna. Umiałem się wczuć w jej położenie. Chciałem sprawić jej jakąś przyjemność i odwdzięczyć się za jej poświęcenie. Zaproponowałem jej wyjazd na koncert. Bardzo się ucieszyła i przyjęła zaproszenie.

Nie znaliśmy się w ogóle. Wsiedliśmy do pociągu i zaczęliśmy rozmawiać. Mówiła powoli i wyraźnie, tak abym mógł zrozumieć. Pomimo tego i tak połowy nie rozumiałem. Było jednak nadzwyczaj sympatycznie. Koncert był bardzo udany. Po tym wydarzeniu zaprosiła mnie do siebie. Długo rozmawialiśmy. Te chwile sprawiły mi wielką przyjemność i widziałem, że ona czuje się podobnie. Po kilku dniach umówiliśmy się na spacer po Warszawie. Był marzec, ale było ciepło. Wyraźnie nadchodziła wiosna. Od tego dnia spotykaliśmy się coraz częściej i rozmawialiśmy ze sobą coraz więcej. Przyglądając się jej widziałem w niej dojrzałą kobietę. Ja byłem chłopcem. Wyglądałem jak chłopiec, myślałem jak chłopiec, zachowywałem się jak chłopiec. Miałem dwadzieścia lat i nic nie wiedziałem o życiu. Nie miałem nawet ukończonej szkoły średniej. Ona miała dwadzieścia pięć lat. Była kobietą z klasą, zawsze elegancko ubraną. Ukończyła studia w Anglii. Zwiedziła niemalże cały świat. Umiała malować i znakomicie śpiewała. Nagrała kilka teledysków dla telewizji. Podziwiali i byli nią oczarowani mężczyźni, którym nie dorastałem do pięt. Rozmawiali sobie z nią swobodnie podczas, gdy ja nic nie rozumiałem. Żartowali. Laurie śmiała się. Ja robiłem dobrą minę, a wewnątrz wyłem z bólu. Pojawiły się pierwsze kłótnie. Niestety, nie rozumiałem co do mnie mówiła, a w zasadzie wykrzykiwała. Zapamiętywałem jednak te wszystkie zdania, a następnie sprawdzałem je w słowniku. W taki właśnie sposób, w straszliwych bólach, ale w ciągu krótkiego czasu, nauczyłem się języka angielskiego.

Laurie była moją nauczycielką. Siedziałem w ostatniej ławce. Gdy wszyscy byli zajęci pracą na lekcji, puszczałem do niej oczka. Ona była poważna, ale umiałem odczytać odpowiedź na jej twarzy. Nikt nie wiedział o nici, która nas łączyła. W weekendy wyjeżdżaliśmy, aby zwiedzać Polskę. Cieszyliśmy się i wygłupialiśmy. Nasza więź była coraz głębsza, a przy tym czysta i romantyczna.

Koniec sielanki

Wszystko szło gładko aż do kwietnia 1991, gdy Mateusz pojechał na wycieczkę w góry i zostawił mi pod opiekę swój samochód, którym w pamiętne wakacje przejechał całą Europę. Zachęcony ładną pogodą wziąłem go i pojechałem na wycieczkę. Na wysokości dworca PKP Warszawa Zachodnia uderzyłem w autobus, a dzień wcześniej skończyło się ubezpieczenie na srebrne BMW 520. Moje życie nagle przestało być błogie. Samochód był doszczętnie zniszczony i musiałem oddać za niego pieniądze.

Feralny wypadek samochodowy pchnął mnie ku wysiłkom i doświadczeniom, na które nigdy bym się nie odważył ani nie zdecydował, a które ostatecznie stały się dla mnie największą szkołą i przygodą życia. Na półtora roku poleciałem do USA. Miałem wówczas 23 lata. c.d.n.

Maciej Strzyżewski

 

Mateusz przyjechał do Polski w 1989. Tutaj się ożenił i tu mieszka. Wciąż jest tak samo szalony.

 

Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć:  

 

184a68b8c1b05203e435d3d5a94b2525.jpg