O ekumenizm mój ty sługo, się nie martw, niedługo znowu spotkanie w Warszawie. Będę tam…
http://tygodnik.onet.pl/1,43825,druk.html
Śnił mi się potwór, wychodzący z ziemi.
Straszny to był widok. Jego ślepia płonęły, a ozór, pokryty był ropiejącymi ranami.
Zgniłe łapy pozostawiały cuchnące ślady.
Wzrok swój, skierował ku południowi. Przemierzając krainy w swojej wędrówce, zostawiał na ziemiach, smród psującego się cielska.
Ludziska na rozstajach dróg, widząc monstrum, zdejmowali czapki, piuski i birety.
Porażający strach było widać w ich oczach.
W tym, różnokolorowym tłumie, dostrzegłem przedstawicieli setek wyznań religijnych, jak i głów politycznych. Byli tam czciciele różnych dni, bałwochwalcy z Paryża, czy Warszawy.
Politycy, oraz inni administratorzy mijanych ziem, zachwycali się elokwencją dobieranych słów i manierami potwora.
Tymczasem bestia, minąwszy kolejne krainy, dotarła do ``Wiecznego Miasta``.
Tam, jak tradycja każe, u wrót starożytnych bram, na spotkanie wyszedł jej papież.
W swych sennych marach, niestety, nie mogłem dostrzec jego twarzy…
Jednak sobie coś przypominam… Tak, to był on!
Z wyglądu, jakby człowiek z sąsiedniej krainy. W jego herbie, czarny chłopiec…
Schylił się do samej ziemi, oddając pokłon zwierzęciu.
Zwierzę, bo teraz o nim mowa, objęło go czule gnijącym ramieniem.
Rozmawiali o życiu, o ofiarach, o stosach i płomieniach…
Resztkami sił w tym nocnym mirażu, usłyszałem ich rozmowę:
- Panie – rzekł człowiek z sąsiedniej krainy – wiem, że nakazałeś wprowadzić na cały świat ten dogmat. Wybacz, ale już niedługo, wybacz, że się ociągam, ale czy to, nie przeszkodzi naszym ekumenicznym planom?
- Nie martw się drogi przyjacielu, już wiele krain i wiele ludów, służy nam, tobie i mi.
Masz jednak jeszcze dużo zadań do wykonania, mnóstwo moich poleceń.
O ekumenizm mój ty sługo, bądź spokojny, niedługo znowu spotkanie w Warszawie. Będę tam...
- Tak Panie, jestem twoim uniżonym sługą…
- Wiem, ale pilnuj moich rozkazów?
- Panie, powiedz, proszę…
- Najpierw piąty dogmat, pamiętasz, piąty dogmat. Ostatni raz ukazywałem się pastuszkom w Portugalii, wiele lat temu. Czas na piąty dogmat…
- Tak panie, już czas, a już niebawem, wszyscy oddadzą ci pokłon, cała ziemia...
Obudziłem się cały mokry. Otworzyłem grubą księgę:
„I ujrzałem bestię wychodzącą z morza, mającą dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach imiona bluźniercze…. ``
``A cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za bestią, i pokłon oddali smokowi, bo władzę dał bestii. I bestii pokłon oddali…``
--------
Z nadzieją wertowałem kartki grubej księgi. Szukałem ratunku i pocieszenia:
``Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat…``
Położyłem się znowu do łóżka, oczekując tego, co niebawem miało nastąpić…