JustPaste.it

"Polemika” z nieżyjącym... Część czwarta - Judasz.

...czyli uwagi do książki prof. L. Kołakowskiego „Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania”.

...czyli uwagi do książki prof. L. Kołakowskiego „Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania”.

 

W  częściowo  tylko  omawianej  przeze  mnie  książce,  prof.  Kołakowski  poruszył  kwestię  Judasza.  Przedstawił  go  w  widzeniu  Katarzyny  z  Sieny,  w  kategorii  grzechu,  który  Judasz  popełnił  zdradzając  Jezusa.  Podobno  Bóg  sam  jej  powiedział,  że  żadne  cierpienie  nie  może  odkupić  naszej  winy,  tylko  pokuta  może  to  uczynić;  dodał  także,  że  najgorszy  grzech  to  odmowa  lub  brak  ufności  w  Boże  miłosierdzie;  rozpacz  Judasza  była  większym  grzechem  i  gorszą  zniewagą  Boga  aniżeli  zdradzenie  Jezusa – pisze  autor. 

Otóż  zdrada  osobowa,  w  unormowanych  społecznie  i  politycznie  warunkach,  nie  jest  czynem  karalnym,  nie  powoduje  ona  konsekwencji  prawnych.  Zdrada  małżeńska,  jakkolwiek  jest  czynem  niemoralnym,  nie  jest  karalna  w  państwach  o  prawie  świeckim.  W  warunkach  konspiracyjnych,  czy  powstańczo-wojennych,  zdrada  osobowa  jest  traktowana  zarówno  karalnie  jak  i  nagrodowo,  w  zależności  od  rodzaju  strony  wobec  której,  czy  na  rzecz  której  następuje.  Ówczesna  Jezusowi  Palestyna  była  pod  panowaniem  Rzymian  i  czyny  Jezusa  mogły  być  popierane  jak  i  potępiane – w  zależności  od  strony  jak  i  punktu  widzenia  sprawy.  Jezus  nie  był  widziany  tylko  jako  przestępca  religijny,  ale  również  jako  wywrotowiec  społeczny  i  w  związku  z  tym  został  ukrzyżowany,  a  nie  ukamienowany.  Oto  przykłady:  A  Kajfasz  był  właśnie  tym,  który  doradził  Żydom,  że  jest  lepiej,  aby  jeden  człowiek  umarł  za  lud.  (Jan,  18,  14.)  Zdrada  stanu  to  już  inna  kwestia,  ale  w  relacji  Jezus – Judasz,  wydaje  się,  że  jej  niebyło,  a  jeżeli  była,  to  tylko  przez  Jezusa  i  w  ten  sposób  Judasz  mógł  jej  zapobiec.  Jeżeli  to  co  jest  napisane  w  Ewangeliach  jest  prawdą,  a  nie  mamy  podstaw  aby  w  tym  przypadku  w  to  wątpić,  to  mogła  się  ona  wydarzyć.  Mogło  dojść  do  kompletnie  nieprzygotowanego  powstania,  które  spowodowałoby  śmierć  kilkuset  tysięcy  ludzi.  W  takim  przypadku  Judasz  oszczędził  „stan”,  ponieważ  w  innej  części  Ewangelii  w/g  Jana  czytamy,  że:  arcykapłani  i  faryzeusze  zwołali  Radę  Najwyższą  i  mówili:  „Cóż  uczynimy?  Człowiek  ten  dokonuje  wielu  cudów.  Jeśli  go  tak  zostawimy  wszyscy  uwierzą  w  niego;  wtedy  przyjdą  Rzymianie  i  zabiorą  naszą  świątynię  i  nasz  naród.  (Jan,  11,  44-48).  Dlaczego  mieliby  przyjść  Rzymianie?  Widać  tu  wyraźnie,  że  śmierć  Jezusa  miała  podwaliny  polityczne,  i  ci  co  dążyli  do  uśmiercenia  Jezusa  wykazali  się  wielką  polityczną  mądrością.  W  Ewangelii  w/g  Łukasza,  Piłat  potwierdza  takie  oskarżenie,  mówiąc:  Przyprowadziliście  do  mnie  tego  człowieka  jako  podżegacza  ludu,  (Łuk.  23  14-25).  W  takim  kontekście  Judasz  jest  zbawicielem  ludu,  a  nie  Jezus.  Wiemy  przecież  jak  wyglądało  powstanie  późniejsze,  które  wybuchło  w  66 r.  w  Cezarei  i  w  którym  Tytus  spacyfikował  Jerozolimę,  i  została  spalona  świątynia  postawiona  przez  Heroda  Wielkiego,  (podczas  śmierci  Jezusa,  w/g  Ewangelii  pękła  w  niej  zasłona  o  grubości  kilkunastu  cm.  Jakoś  nigdy  nie  było  słychać  żeby  tak  wartościową  rzecz  naprawiano).  W  powstaniu  tym  zupełnie  niepotrzebnie  zginęło  ok.  1  mln.  ludności.  Być  może  znalazłby  się  „Judasz”,  który  mógłby  „zdradzić”  przywódcę  powstania,  ale  jego  nie  było  w  chwili  jego  wybuchu.     

Teraz  poruszymy  kwestię  II-go  przykazania  Bożego,  które  w/g  Zakonu,  zgodnie  z Torą  Izaaka  Cylkowa  mówi:  Nie  będziesz  miał  bogów  cudzych  przed  obliczem  Mojem.  Nie  uczynisz  sobie  posągu,  ani  żadnego  obrazu  tego,  co  na  niebie  wysoko,  i  co  na  ziemi  nisko,  i  co  w  wodzie  poniżej  ziemi.  Nie  będziesz  się  im  korzył,  ani  służył  im;  gdyż  Ja  Wiekuisty,  Bóg  twój,  Bóg  żarliwy,  pomny  winy  ojców  na  synach,  na  wnukach  i  prawnukach  tych,  którzy  Mnie  nienawidzą;  A  świadczący  miłosierdzie  tysiącom,  gwoli  tym,  którzy  mnie  miłują  i  przestrzegają  przykazań  moich.

Judasz  jako  Zelota,  musiał  być  i  zapewne  był  gorliwym  wyznawcą  Boga  Jahwe.  Inna  niż  ortodoksyjna  nauka  Jezusa,  i  od  wieków  utarta  interpretacja  Zakonu  zmieniała  wizerunek  jego  Boga,  na  co  mógł  nie  chcieć  przystać.  Nie  można  Zeusowi  przypisać  cech  Seta  i  zmieniać,  czy  jednoosobowo  i  nagle  modernizować  ustanowionych  przez  niego  praw.  Judasz,  jako  wyznawca  Jahwe  i  przestrzegający  jego  przykazań  wówczas  mógł  już  działalności  Jezusa  nie  aprobować.  Paradoks  polega  na  tym,  że  obaj  oni  wyznawali  tego  samego  Boga.  Jezus  przecież  powiedział:  Nie  mniemajcie,  że  przyszedłem  rozwiązać  zakon  albo  proroków;   nie  przyszedłem  rozwiązać,  lecz  wypełnić.  Bo  zaprawdę  powiadam  wam:  Dopóki  nie  przeminie  niebo  i  ziemia  ani  jedna  jota,  ani  jedna  kreska  nie  przeminie  z  zakonu,  aż  wszystko  to  się  stanie.  (Mat.  5.  17, 18).

Judasz  jak  powiedzieliśmy  przed  chwilą,  ortodoksyjnie,  natomiast  Jezus  modernistycznie,  wyznawali  tego  samego  Boga.  Wobec  przedstawionego  stanu  rzeczy,  absurdem  jest  uważanie  zdradzenie  Jezusa  znanego  pod  innym  imieniem  Chrystus,  również  urosłego  z  czasem  (od  Soboru  Nicejskiego  w  325 r.)  do  rangi  Boga  za  grzech.  Tu  Judasz  nie  ma  żadnego  grzechu,  tym  bardziej,  że  tylko  nieliczni,  prawdopodobnie  tylko  uznani  przez  Kościół  Ewangeliści,  uznawali  Jezusa  za  Boga – w  szczególności  Jan;  z  pewnością  nie  wszyscy  jego  uczniowie. Niektórzy  z  nich  odeszli  od  niego,  po  jego  nauczaniu  w  Kafarnaum. Mówił  wtedy:  Kto  spożywa  ciało  moje  i  pije  krew  moją,  we  mnie  mieszka,  a  Ja  w  nim.  (…)Od  tej  chwili  wielu  uczniów  jego  zawróciło  i  już  z  nim  nie  chodziło.  (Mat.  27,  3 i 8).  Nie  zgadzali  się  na  wyznawanie  kanibalizmu.  

Judasz  wskazując  tak  „słynnego  człowieka”,  że  trzeba  było  go  wskazać  aby  wiedziano  kogo  aresztować,  przysłużył  się  wyznawanemu  przez  siebie  Bogu  Jahwe  tym,  że  wydano  go  na  śmierć.  Kara  śmierci  była  wydana  legalnie.  W  Ewangelii  w/g  Łukasza  Jezus  mówi:  Tymczasem  muszę  dziś  i  jutro  odbyć  drogę,  bo  jest  nie  do  pomyślenia,  by  prorok  ginął  poza  Jerozolimą.  (Łuk.  13,  33).  Jan  natomiast  mówi:  Albowiem  sam  Jezus  oświadczył,  że  prorok  nie  ma  uznania  we  własnej  ojczyźnie. (Jan,  4,  44).  Widzimy  więc,  że  tu  Jezus  uznawał  się  za  proroka,  a  w  V  Księdze  Mojżeszowej  czytamy:  Wszak  prorok,  który  ośmieli  się  mówić  w  moim  imieniu  słowo,  którego  mu  nie  nakazałem  mówić,  albo  który  będzie  przemawiał  w  imieniu  innych  bogów,  taki  prorok  poniesie  śmierć.  (V  Moj.  18,  20).  Jahwe  nie  kazał  Jezusowi  mówić  rzeczy,  o  które  faryzeusze  mieli  do  niego  pretensje.  Jezus  nie  przemawiał  w  jego  imieniu,  bo  gdyby  tak  przemawiał,  toby  miał  uznanie  wśród  oficjalnych  przedstawicieli  Boga  Jahwe,  jakimi  byli  arcykapłani  i  kapłani,  i  nie  poniósłby  śmierci.  W  związku  z  tym,  zdaniem  faryzeuszy  Judasz  zasłużył  na  nagrodę;  była  to  raczej  zapłata  za  „usługę”.  Ewangelia  w/g  Marka  pisze:  (…)  uradowali  się  i  obiecali  dać  mu  pieniądze  (Mar.  14,  11).  Ewangelie  nie  zawierają  wszystkiego,  czego  uczył  „słynny  człowiek”   i  co  mówił.  Z  pewnością  nie  wszystko  jest  zapisane,  bo  choćby  uczył  tylko  przez  rok,  to  gdyby  spisano  wszystko  co  mówił,  to  Ewangelie  byłyby  dużo  bardziej  obszerne.  Judasz  miał  pełne  prawo  wskazać  miejsce  pobytu  i  jego  samego  władzy  i  faryzeuszom.

W  tym  przypadku  i  z  tego  punktu  widzenia  Judasz  nie  popełnił  żadnego  przestępstwa. 

Jeśli  chodzi  o  rozpacz,  to  wszystkie  katolickie  dane  na  ten  temat  wyraźnie  wskazują,  że  był  to  grzech.  Judasz  rozpaczając,  dając  temu  dowód  poprzez  zwrot  otrzymanych  srebrników  i  powieszenie  się,  zgrzeszył  przeciw  późniejszemu  katolickiemu  Panu  Bogu,  nie  wierząc  w  jego  miłosierdzie.  Po  cóż  miał  wierzyć  w  miłosierdzie  jakiegoś,  jeszcze  dobrze  nieznanego  Boga,  skoro  wierzył  w  miłosierdzie  Boga  Jahwe.  U  Boga  chrześcijan,  jest  to  jeden  z  niewybaczalnych  grzechów – grzech  przeciw  Duchowi  Świętemu.  Jezus  powiedział  przecież:  Każdy  grzech  i  bluźnierstwo  będą  odpuszczone  ludziom,  ale  bluźnierstwo  przeciwko  Duchowi  nie  będzie  odpuszczone.  Jeśli  ktoś  powie  słowo  przeciw  Synowi  Człowieczemu,  będzie  mu  odpuszczone,  lecz  jeśli  powie  przeciw  Duchowi  Świętemu,  nie  będzie  mu  odpuszczone  ani  w  tym  wieku,  ani  w  przyszłym.  (Mat.  12,  31-32).  Z  tego  wiemy,  że  Duch  Święty  NIE  WYBACZA.  Powinniśmy  to  zrozumieć  po  katolicku.  Podstawowym  grzechem  przeciw  Duchowi  Świętemu  jest  rozpacz.  Tak  podaje  Wikipedia  i  tak  pamiętam  to  z  lat  młodzieńczych.  Dziś  jest  już  inna  kwalifikacja  tych  grzechów  i  różna  w  zależności  od  interpretatora.  Otóż  w  tej  chwili  mówi  się  tylko,  że  niewiara  w  łaskę  Boga  jest  śmiertelnym  grzechem  przeciwko  Duchowi  Świętemu.  Jezus  jest  Bogiem,  zespolonym  z  Ojcem  i  Duchem  Świętym  w  Trójcy,  a  zatem  każda  rozpacz,  jest  rozpaczą  przeciwko  Duchowi  Świętemu.  Rozpacz  z  powodu  śmierci  kogoś  z  najbliższych  jest  grzechem  śmiertelnym.  Tak  uczono  mnie  w  młodości  i  jest  to  zgodne  z  przytoczonymi  poniżej  słowami  samego  Jezusa.  Nikogo  nie  można  kochać  bardziej  niż  Boga.  Jeżeli  tak  jest – grzeszymy  śmiertelnie.

W  Ewangelii  w/g  Mateusza  Jezus  mówi:  Kto  miłuje  ojca  albo  matkę  bardziej  niż  mnie,  nie  jest  mnie  godzien;  i  kto  miłuje  syna  albo  córkę  bardziej  niż  mnie,  nie  jest  mnie  godzien.  (Mat.  10,  37).

W  ewangelii  w/g  Łukasza,  Jezus  również  nie  był  przyjemny  dla  rodzin.  Powiedział:  Jeśli  kto  przychodzi  do  mnie,  a  nie  ma  w  nienawiści  ojca  swego  i  matki  swojej,  i  żony,  i  dzieci,  i  braci,  i  sióstr,  nie  może  być  uczniem  moim.  (Łuk.  14,  26)

O  Stalinie  krążyły  różne  powiedzenia,  a  jedno  z  nich  takie:  Kto  jest  ojcem  wszystkich  dzieci  w  ZSSR  i  dlaczego  Józef  Stalin?  Mamy  tutaj  przykład  Pawlika  Morozowa,  który  zdradził  ojca,  ponieważ  bardziej  kochał  Stalina.  Tego  samego  wymaga  od  nas  Jezus  zwany  Chrystusem  i  Bogiem.  Większa  miłość  do  własnego  dziecka  niż  do  Jezusa  jest  grzechem  śmiertelnym.  Czyżbyśmy  byli  zmuszeni  watykańskim  ogniem  i  mieczem  do  wyznawania  Stalina  początków  pierwszego  wieku. 

Judasz  Wieszając  się  nie  wierzył  w  miłosierdzie  Boga  chrześcijan.  Zatem  przeciwko  temu  Bogu  zgrzeszył  śmiertelnie.  Wnioskujemy  stąd,  że  gdyby  się  nie  „upamiętał”  i  nie  powiesił,  dostąpiłby  zbawienia  mimo  „zdrady”.  Jest  to  zgodne  z  innym  powiedzeniem  Jezusa  zapisanym  w  Ewangelii  Łukasza:  Większa  będzie  radość  w  niebie  z  jednego  grzesznika,  który  się  upamięta,  niż  z  dziewięćdziesięciu  dziewięciu  sprawiedliwych,  którzy  nie  potrzebują  upamiętania. (Łuk.  15,  7).  Judasz  oddając  srebrniki  i  wieszając  się  był  tym,  który  się  upamiętał.  Dlaczego  zatem  nie  modlimy  się  św.  Judaszu,  módl  się  za  nami.  

 

Książka  zawiera  trochę  nielogiczności  polegających  na  wyciąganiu  wniosków  z  zaledwie  rozpoczętego  rozumowania  lub  tylko  na  podstawie  fragmentarycznych  stwierdzeń.  To  dziwne,  bo  od  profesora  filozofii  należałoby  oczekiwać  większej  logiki.  Wszak  filozofia,  to  druga  po  astronomii  dziedzina  trudności.  Czasem  jednak  pod  koniec  życia  ludzie  bardzo  się  zmieniają.  Młodość  profesora  była  zupełnie  inna  od  jego  starości. 

Mimo  zawartych  tam  nielogiczności,  a  właściwie  niedokończonych  rozumowań  i  na  tej  podstawie  wyciągania  wniosków,  które  tylko  w  niedokończonym  rozumowaniu  świadczą  o  dobroci  Kościoła  i  jego  Boga.  Książkę  polecam  wszystkim,  którzy  chcą  choć  trochę  pogimnastykować  się  umysłowo.  Uważam  bowiem,  że  każde  myślenie  ma  pełne  prawo  iść  własną  drogą,  pod  warunkiem,  że  jest  myśleniem,  a  nie  „autorytatywnym”  stwierdzeniem.  Książka  jest  bardzo  przystępna.