JustPaste.it

Czy jest ojciec, który by nie nawidził syna?

Wiele już napisano na temat relacji ojciec i syn. Wiele powstało prac, prezentacji czy badań naukowych. Tyle się mówi o dobrym wychowaniu, które jest następstwem bezkonfliktowości i harmonii rodzinnej. Ojciec dobry, to syn dobry. Ojciec zły, to syn źle wychowany, niszczyciel innej, swojej rodziny. Czy tak? Czy tak właśnie się dzieje. Niestety, nie. Prawo życia często to komplikuje, często inaczej się układa, wbrew logice, wbrew rozsądkowi.

Nie ma ludzi doskonałych, dlatego też nie ma ojców idealnych. Każdy ma charakter, taki jaki ma. Jeden potrafi więcej niż inni. Czy wtedy jest bohaterem dla swoich dzieci? Nieraz wbrew rozsądkowi, dzieci szukają czegoś innego, nie zawsze lepszego. Nieraz dzieci szukają czegoś gorszego, bo lepsze już mają. Zawsze chcemy to czego nie mamy. Dziecko ma wszystkie zabawki i to je męczy. Wolałby ojca, który by zagrał z nim w piłkę, który miałby czas na wspólne odrabianie lekcji. A może po prostu więcej swobody dla siebie. Szukamy czegoś, czego nie mamy. Nie zastanawiamy się, że mamy już to co szukaliśmy i co powinno nas zaspokoić. Często psuje to czynnik zewnętrzny, czynnik społeczny: koledzy, „fałszywi” przyjaciele, zazdrośnicy czy kusiciele, którzy wykorzystują słabość drugiego dla własnych celów. Póki ojciec i syn są zdani na siebie, powinno być dobrze. Kiedy jednak wdziera się czynnik zewnętrzny mamy problem, czasami wielki problem. Trudno powiedzieć, czy chronić własnego syna w tym momencie, czy bronić go przed złymi wpływami kolegów, otoczenia. Czy aby nie zwróci się to, przeciwko tobie? Czym więcej będziesz bronić, tym więcej go tracisz. Trudna sprawa, aby tutaj znaleźć mądrego, który by pomógł. Jak wiele sytuacji powoduje konflikt. Jeżeli ojciec stara się i robi wszystko „podręcznikowo”, to potem, jak nie wychodzi ma mieszane uczucia. Mówimy tutaj o ojcach z „prawdziwego” zdarzenia. O ojcach wychowujących, oddanych, mających czas dla dzieci, dla ich problemów, mających cierpliwość i serce pełne miłości, pełne uczucia ojcowskiego. I dla tych tatusiów jest niezrozumiałe zachowanie ich pociech. G.Stein napisał: „Syn irytuje ojca zupełnie inaczej niż inni ludzie, to jest inny rodzaj irytacji, kiedy ojciec jest zirytowany z powodu syna, to jest rzeczywiście prawdziwa irytacja”.

Tak już jest, że ten, który jest bliski i chce dobrze, często staje się irracjonalny, nieużyteczny, staromodny, niedzisiejszy. Dziecko wstydzi się za chorą opiekuńczość, za troskliwość. I odzywki dzieci: „nie prosiłem się na ten świat”; „czuję się, jak w klatce”; „nie dajesz mi swobody, koledzy wytykają mnie palcami”. I w tym momencie popełniają błędy, jak i rodzice, tak i dzieci. Konflikt się nasila i dochodzi do nienawiści. Dochodzi do prawdziwej rozpaczy, do rozstania, do wyrzucenia z domu. Padają przykre i obraźliwe słowa. Potem tego się żałuje, ale czy nie za późno. Dramaty, ludzka naiwność i głupota.

Nie mam recepty na wspaniałych tatusiów, nie mam też recepty na wzorowe wychowanie syna. Czasami to idzie, jest dobrze. Szanująca się rodzina. Rodzinne spotkania, wspólne święta i wzajemna pomoc. A czasami w porządnych, ułożonych rodzinach coś nawala i powstaje dramat życia.

Ten artykuł służy do przedstawienia trudnego problemu zrozumienia niesnaski między ojcem i synem, jaka powstała w historii napisanej poniżej. Służy ku przestrodze, do czego może dojść w ramach konfliktu między ojcem i synem. Nerwy, nadmierne pobudzenie i brak rozsądku w gniewie mogą doprowadzić do wielkich tragedii. Oby nie było za późno.

Mam pytanie do wszystkich ojców zadane przez Talmuda: „Czy jest ojciec, który by nienawidził swego syna?”. I dalej: czy nie zrobisz więcej niż możesz dla własnego dziecka? Czyż nie zachowasz się, jak ojciec w biblijnej przypowieści „O synu marnotrawnym” i utulisz syna, po jego powrocie, po jego nawróceniu? Czy odtrącisz go?

Myślę, że tak właśnie jest. Ojciec i syn. Qualis pater, talis filius – jaki ojciec, taki syn. W cierpieniu miłość. Rozpacz i nienawiść, że potraktował cię podle, zmieni się podczas rozłąki, podczas gwałtownego rozstania. I powróci syn marnotrawny i utulisz go. Przebaczysz słowa, przebaczysz boleść, jaką ci zadał. A jak zaginie o nim słuch, to go odszukasz i wyrwiesz z szamba brudu, z otchłani śmierci. I pomożesz. Własnym ciałem ochronisz. I dasz mu drugą, trzecią lub dwudziestą szansę. W końcu to twój syn, to twój następca, twoja chluba i duma.

Oto ta historia.

Co się dzieje? Ciemno.... Gdzie ja jestem?... Co się stało?... Głowa boli.. wszystko boli... czy ja żyję.. co się stało? Jakieś sceny... zaraz... jechałem... zdenerwowany... waliłem ręką w kierownicę... byłem wściekły... nie bardzo mogłem się skoncentrować na tym co robię... tak właśnie... jechałem... samochód... most... ktoś jechał z przeciwka... dlaczego skręciłem w prawo?... barierka... i świat się zatrzymał... cisza... przerażająca cisza... słyszałem bicie własnego serca...i nagle... olbrzymi trzask... woda.. samochód pochłania głębia... strach... panika... ale... nie mogę się skupić... tak szybko to się toczyło... jak ja stamtąd się wydostałem?... nie wiem... nie pamiętam... potem błoto... i to zimno... lodowato... wszystko bolało... tarzałem się... co było dalej?... co było?... nie wiem... nie pamiętam... a teraz?... gdzie ja jestem?... ojciec?... co on mówił?... Precz z mojego domu niewdzięczniku... dlaczego?...Matka płakała... jak zwykle...kobiety nic więcej nie potrafią... tylko płaczą...Dlaczego mnie wyrzucił? Przecież ja tylko chciałem zrobić coś sam. Ciągle mi pomaga... prowadzi za rączkę... nie potrafię... tego nie bierz...tamtego nie bierz..nie pal... nie pij... prochy tylko dla głupków... a ja zdałem maturę na prochach... Nie chciałem kasy od niego...może przesadziłem...nazwałem go starym debilem...ale dlaczego wciąż był tam gdzie miałem kłopoty.. a ja chciałem być samodzielny.. chciałem coś zrobić sam. A może chciał, to dla mojego dobra? Pracę rzuciłem, bo jemu się ona podobała... ale było tam fajnie, robiłem to co umiałem, to co sprawiało mi tyle radości. Mówiłeś, żebym zmienił wóz, bo on mnie zabije a ja mu, że jest głupim osłem. Jeździłem na złość. Najgorsze auto na świecie. Ale chciałem zrobić mu przykrość. Nie pierwszy raz tak postąpiłem. Jolkę też kopnąłem, bo się jemu podobała. A była super laską. Nie wiem co ja robię... nie wiem... jak zimno... nie czuję nóg... nie czuję rąk... nie mogę się ruszyć... boli... oj boli... jest ciemno... czy to śmierć?... nie chcę... nie mogę... nie teraz... tato... tatusiu... przepraszam... przepraszam... ja cię kocham... chciałem być tak jak ty silny... chciałem być... ale coś mi przeszkadzało... koledzy się śmiali... mamisynek... tatulek zrobił z ciebie dupka... chyba się nie boisz postawić staremu... oni tylko chcą z nas zrobić kaleki... tatusiu... ratuj... ratuj mnie..ratuj mnie, bo.... jestem bezradny... jestem sam... nie ma kolegów... nie ma nikogo... jestem nikim... Spać mi się chce.. już n... ale... zimno... zimno... jak zimno... już nic nie boli... tylko zimno... nie.. to... chyba śmierć... to śmierć idzie po mnie... tatusiu... tatusiu... jak zimno... zimno... ale... coś cieplej... jakoś miło... umarłem?... boję się otworzyć oczy... jej jak mi dobrze... ciepło... ktoś mnie podnosi, bierze mnie w ramiona... płacze... to ty?... to ty tato... to ty tatusiu?... mam nic nie mówić a ja mam tyle ci do powiedzenia... przepraszam... przepraszam...