Odwołanie. Część 3
Przecież Pan nie jest naiwny. Przecież mógł interweniować zaraz jak się o tym dowiedział. Dlaczego tego nie zrobił? W końcu to jego sprawa.
Wiele rzeczy nie dawało mu spokoju. Chciał wiedzieć co dzieje się z Jezusem. Telepatycznie połączył się z kurierem z Ziemi.
– Co nowego, Jerel? – zapytał w myślach.
– Już krzyżują.
– Już?
– Tak! Oprócz niego jeszcze Judasza i Szymona.
– Nie znam nazwisk. Czy to byli jego uczniowie?
– Szymon nie. Ten jest z Cyreny. Jego uczeń to Szymon Kananejczyk – chyba Zelota.
– A Judasz? Kto to taki?
– To jeden z jego uczniów. Nazywa się Iskariota. Z Judei. To ich skarbnik. Nie słyszałeś o nim?
– Coś tam słyszałem.
– Czy próbowałeś porozumieć się z Aniołem Stróżem Syna Pana?
– Próbowałem. Jest bardzo fanatyczny i uparty. Nie reaguje na wezwania.
– W takim razie może to on zaprowadził go do Jerozolimy.
– Na to wygląda – powiedział Jerel.
– Czy może być tak, że słucha tylko Pana? – zapytał Solis.
– Chyba może. Nie wiem. Ty się przecież lepiej na tym znasz.
– Nie, nie znam się w ogóle. Nigdy nie miałem z czymś takim do czynienia. Ty ciągle jesteś na dole. Ty wiesz lepiej.
– To, co powiedziałem jest wielce prawdopodobne. Anioł Stróż Jezusa jest fanatyczny, to już wiem na pewno. Może nie tyle silny, co fanatyczny. Skąd Pan go wziął? To bardzo ciekawe. Nigdy wcześniej go nie widziałem. Wiesz co – Solis – dowiedziałem się, że Jezus został zdradzony. Judasz go zdradził. Nic z tego nie rozumiem. A w ogóle to był tak popularny w Jerozolimie, że ktoś musiał go zdradzić, żeby żołnierze rzymscy wiedzieli kogo aresztować?
– To normalne, że nie znają wszystkich. Mieszkają w swoich obozach i ćwiczą. Czego od nich chcesz?
– Ale wydał go Judasz, a nie jakiś tam faryzeusz. Judasz to jego uczeń. Nawet faryzeusze go nie znali. Dobre, co? Nawiasem mówiąc, to się nazywa zero popularności. Chodziłeś, uzdrawiałeś, nauczałeś, robiłeś setki cudów i nikt cię nie zna. Dobre, co?
– Wiesz, to wygląda tak jakby Pan poprzez Anioła Stróża Syna, sprowokował go, a potem jego syn sprowokował Judasza poprzez Anioła Stróża Judasza. Rozumiesz tą kombinację?
– Skąd ci to przyszło do głowy?
– Już wcześniej chciałem, aby Pan interweniował, ale bezskutecznie. Pan się uparł. Mówił, że zaczekają, aż minie Pascha.
– Bzdura! Nie był oskarżony o przestępstwo pospolite. Przecież sam siebie nazywał królem.
– No dobrze. Powiadomię go o tym. Potem znów skontaktuję się z tobą.
Solis rozłączył się. Jeszcze chwilę siedział w fotelu z rękami założonymi na tył głowy nad skrzydła, których pióra z wrażenia podnosiły się coraz wyżej. Nie wiedział, co powiedzieć Panu. Czy w ogóle tam iść? W końcu poszedł. Xena zastał jak zwykle dyżurującego tuż przy drzwiach do komnat Pana. Podniósł się na widok serafina i zapytał:
– Cóż tam znowu?
– Już go ukrzyżowali.
– Co?! – powiedział zdziwiony Xen.
– Tak. Zaczęli przed chwilą. Chciałem powiadomić o tym Pana.
– Chodź!
Kiedy weszli do komnaty, Xen kazał Solisowi usiąść, a sam poszedł go zawołać. Szybko przyszedł z powrotem oznajmiając, że Pan już idzie. I rzeczywiście, za nim ukazał się Pan.
– Już po wszystkim – rzekł Solis kiedy ten wszedł.
– Mówił mi Xen.
Zapadła cisza.
– Wbrew moim oczekiwaniom, dokonało się – powiedział Pan.
Ale nie moim – pomyślał Solis patrząc na Pana.
– Co teraz radzicie zrobić?
– Zdjąć jak najwcześniej – powiedział Solis. – Dopóki jeszcze żyje – dodał pospiesznie.
– Jeżeli chcesz go odwołać – Panie mój – to trzeba pozwolić mu umrzeć. Nie przyjmujemy tu żywych – wiesz o tym dobrze – rzekł Xen.
– Wiem, ale to mój syn.
– Wiem Panie – ale co z tego skoro nie przyjmujemy żywych. Jedynym, którego żywego oficjalnie tu przyjęliśmy, to Henoch – potomek Seta. Ale to było przed Potopem. Po Potopie już nikogo.
– A ty co myślisz? – Pan zwrócił się do Solisa.
– Ja już mówiłem. Zdjąć jak najwcześniej. Póki żyje. Pozwolić mu żyć dalej, aż wypełnią się dni jego.
– Nie może zostać na Ziemi. I choć miłuję go nad wszystko, to jednak muszę go odwołać. Ludzi też kocham. Muszę to dla nich zrobić. Już wam mówiłem – on głosił Dobrą Nowinę tylko w śród Żydów, a inne narody też chcą ją znać. Poza tym sprzeciwiał się mojej woli. Każ jego uczniom przygotować kwaśne wino zmieszane z wężowym jadem. Niech ktoś mu to poda. Jest już późno. Na dole zaraz zrobi się ciemno.
Solis połączył się z kurierem i przekazał mu decyzję Pana. Polecenie wykonano sprawnie. Kiedy Jezus powiedział: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił *, na trzcinie podano mu do ust gąbkę nasyconą tą goryczą³. Jezus ssał chwilę, ale nie zbyt długo, nie chciał więcej, a już po chwili wydawał się być
martwy. Wtedy Solis dostał przekaz, że któryś z żołnierzy połamał nogi jednemu z jego towarzyszy.
– Panie, skazańcom łamią nogi! – powiedział nagle.
– Daj szybko przekaz kurierowi, aby mojemu synowi nie łamali.
– Tak, Panie.
Jakiś czas stał w milczeniu. Zarówno Pan jak i Xen patrzyli na Solisa z oczekiwaniem na cud. Solis nigdy tego nie robił. Miał wątpliwości, czy takie coś jest dla kuriera możliwe. Powszechnie wiedziano, że Pan czyni cuda na zawołanie – więc dlaczego kurier? Przekazał wiadomość, a sam dołączył się prośby, aby była bardziej skuteczna. Ale dlaczego w ten sposób? Przecież te prośby i tak trafią do Pana.
– Połamali następnemu obok – powiedział. – Do twojego syna podchodzi Longinus. Widzi spuszczoną głowę. Nie łamie mu piszczeli, tylko pcha dzidą w bok. Leci krew z wodą. Ponieważ pokazała się woda, Longinus uważa, że on umarł. Nie łamie mu nóg. Odchodzi.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Solis miał na czole kropelki potu. Otarł je dłonią.
– To dobrze – rzekł Pan. – Będzie mógł zmartwychwstać. Z połamanymi by nie mógł. Dobrze, że pojawiła się krew z wodą. To znaczy że żył, że serce pracowało. Będzie mógł zmartwychwstać – powtórzył.
– Pękła zasłona w świątyni i ziemia trzęsie się w posadach, i rozstępuje. Groby się otwierają – Panie.
– To dobrze – rzekł Pan. – Niech na Ziemi wszyscy wiedzą, że to mój syn i że skonał na krzyżu.
Ale nie mówcie nikomu, że w pięć godzin. Mogą pomyśleć że słaby. Teraz podaj koktajl – rzekł do Xena. – Trzy – powiedział po chwili.
* Nowy Testament. Towarzystwo Biblijne w Polsce. (Mat. 27. 46)
³ – Gorycz – kwaśne wino (ocet) zmieszane z wężowym jadem. Podobno w małych ilościach powoduje utratę przytomności, letarg. W większych nawet śmierć. Jezus ssał gąbkę tylko chwilę.