JustPaste.it

Lekcja wychowawcza

bd1411c42ee3e87a559862a4d752f0ea.gif

Znając to z praktyki mogę powiedzieć, że rola nauczyciela jest coraz trudniejsza. Młodzi ludzie są coraz okrutniejsi i bardzo prowokujący na lekcjach. Jest to humorystyczny przykład jednej z lekcji. Pytanie jednak, czy aby do końca humorystyczny. Zobaczcie sami...

Mamy super podgląd do szkoły w Walsie na lekcję wychowawczą w klasie V d. Lekcję prowadzi pani Aurelia Wyśmienita a wśród uczniów są między innymi Ania Żarełko i Franek Dyndajło. Do klasy wchodzi wychowawczyni.

AW – Dzień dobry dzieci.

FD – Cześć!

AW – Dyndacz uważaj!

FD – Jestem Dyndajło. To niech pani uważa co mówi.

AW – Proszę o spokój. Dziś porozmawiamy na lekcji o swoich rodzicach. Ciekawe jestem co robią wasi rodzice. Czym się trudnią? I proszę Aniu, może zaczniesz.

AŻ – Mój tatuś pracuje w piekarni. Jest wyrabiaczem chleba.

FD – Chyba pożeraczem.

AW – Spokój!

FD – No przecież ona jest Żarełko a nie Wyrabiacz albo Chlebownik.

AW – Powtarzam spokój, Dyndacz, ty znów masz coś do powiedzenia. Ciekawe czy masz się czym pochwalić?

FD – Jasne. Nie piję, nie pole i mam robole.

AW – O rodzicach a nie o twoich nawykach powiedz!

FD – Jasne. Tata wykłada na Uniwersytecie.

AW – A co wykłada?

FD – Kafelki w kiblu.

AW – To brzydkie słowo. Mówi się w ubikacji. A mamusia? Jak tam twoja mama?

FD – W porządku. Jak wychodziłem z domu, to jeszcze spała...

AW – Ale czym się zajmuje?

FD – Mama jest tą... no... taką.... domową.....

AW – Jaką domową?

FD – No takie jest brzydkie słowo...

AW – Dyndacz, co tam znów kombinujesz?

FD – No ta co znosi... też takie brzydkie słowo...

AW – Powiesz wreszcie, o co chodzi?

FD – To jest ta... drobiowa no....

AW – Kaczka

FD – Nie, kaczka to w szpitalu.... ta druga...

AW – no to gęś.

FD – ta to do pani pasuje, ale jeszcze inna... w kurniku śpi...

AD – No to przecież jest kura.

FD – To pani powiedziała!

AD – Kura nie jest brzydkim słowem. Ale lepiej powiedzieć gospodyni domowa.

FD – Tata mówi, że mama jest tą... co pani powiedziała... no tą co znosi... te brzydkie słowo... i koniec.

AD – Powiedziałeś, że mama znosi....

FD – Mama jeszcze nie znosi te, no... to brzydkie słowo, ale ta, co pani powiedziała... co śpi w kurniku.... to znosi... zwłaszcza, jak ją kogut depcze.

AD – Chciałeś powiedzieć: jaja.

FD – To znów pani powiedziała, żeby potem nie było.

AD – Jaja, to też nie jest brzydkie słowo.

FD – Tak?... To w takim razie dupa, to brzydkie słowo?

AD – Dyndacz, co ty mówisz. Oczywiście, że to jest brzydkie słowo. A w ogole po co ci to słowo teraz?

FD – Bo chcę coś o niej powiedzieć.

AD – A musisz?

FD – Chyba tak... Dla pani dobra...

AD – Fakt, nie mam zamiaru po tobie sprzątać. Chcesz się załatwić?

FD – Nie o swojej tej, co powiedziałem wcześniej, chcę powiedzieć.

AD – No to możesz powiedzieć: „moja pani”

FD – No to: u pani, na mojej pani jest coś...

AD – Jakiej pani?

FD – No u pani... u ciebie...

AD – Dyndaczu!

FD – Dyndajło, jeżeli już. W końcu jak mam to powiedzieć?

AD – Co ty z tą moją panią kombinujesz?

FD – To nie u mnie, tylko u pani, na mojej pani.

AD – Co jest u mnie? Gdzie?

FD – Na mojej pani.

AD – To w końcu na której pani?

FD – Przecież pani nia kazałaś mi mówić dupa, tylko moja pani.

AD – Aha. No to co mam na tej „mojej pani”?

FD – Kartkę ktoś przyczepił.

AD – Aha (zdejmuje) Kto to napisał? „Smród”. Co to ma znaczyć? Dyndacz, to twoja sprawka.

FD – I być tu dobry i pokaż kobicie coś.

AD – Jak ty się zachowujesz? Wytłumacz zaraz dlaczego tak tu napisałeś?

FD – Powtarzam, ja tego nie zrobiłem, ale mogę wytłumaczyć dlaczego ktoś tak napisał.

AD – Słucham?

FD – Bo pani chodź nazywa się Smaczna i tak z mojej pani, u pani wychodzi, to co tam jest napisane.

AD – Nazywam się Aurelia Wyśmienta!

FD – Wszystko jedno i tak smród wychodzi z mojej pani.

AD – Marsz do dyrektora!

Dalszy ciąg może wkrótce nastąpi.....