Jaś i Małgosia lubią opowiadać bajki. Dziś Małgosia spróbuje opowiedzieć bajkę Jasiowi pt. „Czerwony Kapturek”. Co z tego wyszło, zobaczcie sami.
J – Auuuuu, auuuuuu
M – Jasiu co ci jest?
J – Jestem chyba cośkolwiek chory. Smutno mi, jakaś migrena czy cóś. Jakoś tak nie fajnie.
M – Biedny Jasiu. Żal mi ciebie. Opowiem ci bajkę.
J – No dobra.
M – Będzie to bajka o Czerwonym Kapturku.
J – To wal Małgosiu, byle ciekawie.
M – Był sobie raz Czerwony Kapturek.
J – Dlaczego czerwony?
M – Bo na czerwono lubił chodzić. No i ten Kapturek...
J – A czemu lubił chodzić na czerwonym, przecież chodzi się na zielonym.
M – Oj Jasiu... ubierał się na czerwono.
J – Majtki też?
M – Chyba też...?
J – Jakiś chyba komunista, co?
M – Jasiu słuchaj. Otóż mamusia dała w koszyczku łakocie Kapturkowi...
J – Też czerwone?
M – Co?
J - No te łakocie?
M – Nie! Łakocie, to jedzonko, ciasteczka, bułeczki.
J – Też bym coś zjadł.
M – Mamusia posłała Czerwonego Kapturka do babci.
J – Na rowerze...
M – Nie, na pieszo przez las.
J – Na skróty, dlatego nie na rowerze. A może rower nie był czerwony?
M – Nie ważne. Kapturek spotkał w lesie wilka.
J – Wilka?..., bujasz...
M – Nie bujam, przecież to bajka. No i wilk, kiedy się dowiedział, gdzie idzie Czerwony Kapturek, pognał na skróty do babci.
J – Zaraz, kto pognał do babci?
M – Wilk pognał do babci...
J – Chwileczkę ściemniasz. Do babci szedł przecież Czerwony Kapturek.
M – No właśnie a wilk chciał być prędzej, chciał być przed Kapturkiem.
J – Pewnie chciał zrobić mu niespodziankę, albo balangę z babcią jakąś przygotują. Dawaj dalej.
M – No i tam puka do drzwi..
J – Czerwony Kapturek?
M – Nie Kapturek, tylko wilk. Mówiłam już.
J – A otwiera Czerwony Kapturek: niespodzianka.
M – Nie kręć. Wilk puka a babcia mu otwiera.
J – Babcia? Aha, cmok, cmok. Cześć babciu, siemanko?
M – Nie tak... On ją zjadł...
J – Kto? Czerwony Kapturek?
M – Nie! Wilk zjadł!
J – No jak był głodny, to musiał coś zjeść. A co zjadł, bo ja też bym coś zjadł.
M – No, jak to co... babcie zjadł.
J – Aha, babcie zjadł, rozumiem. No ja bym babci nie zjadł. Dziwne. No, skoro wilk zjadł babcię, to po co jest to bajka o Czerwonym Kapturku?
M – Bo Czerwony Kapturek też tam szedł.
J – Aha i zabłądził. No i wilk go uprzedził...
M – Tak, oczywiście.
J – Biedny Kapturek, gdyby zdążył, on by zjadł babcię...
M – Czyś ty oszalał?
J – Dlaczego?
M – Bo, wilk zjadł i babcię i Czerwonego Kapturka. To był zły wilk.
J – Jak to zjadł Czerwonego Kapturka?
M – Normalnie. Przebrał się za babcię.
J – Ale po co?
M – I wskoczył do łóżka. Kapturek przychodzi i pyta... Co masz takie wielkie oczy?
J – Pewnie kupę mu się chciało?
M – Nie kupę. Wilk ma przecież duże oczy i on odpowiedział: żeby cię lepiej widzieć.
J – On widział więcej niż inni.
M – No to Kapturek: a czemu masz takie duże uszy?
J – Żeby cie lepiej słyszeć.
M – Skąd wiesz? Tak właśnie było.
J – Wie się coś nie coś, no nie? Nie z jednego śmietnika się jadło.
M – Jasiu co ty mówisz? Mówi się nie z jednego pieca się jadło.
J – Ja wolę mikrowelę
M – I wreszcie Kapturek pyta: dlaczego masz takie wielkie zęby?
J – Żeby więcej pasty do zębów używać i mieć taaaką szczotę.
M – Nie wilk odpowiedział: żeby cię zjeść i zjadł Czerwonego Kapturka. Mówiłam ci wcześniej.
J – Ale kino. Zaraz... to wilk jest bohaterem bajki.
M – Nie wilk, tylko Czerwony Kapturek
J – Kto w końcu kogo zjadł?
M - No jak to kto...? Wilk zjadł babcię...
J – A babcia zjadła Czerwonego Kapturka.
M – Nie!!! Babcia zjadła... zaraz, kogo babcia zjadła...?
J – Babcia zjadła pewnie wilka....
M – Nie!!! Wilk zjadł Czerwonego Kapturka!!!
J – A Czerwony Kapturek zjadł babcię...
M – Nie!!! Ja już sama nic nie wiem...
J – Bo przekręciłaś. Zaraz mówiłem, że Czerwony Kapturek musiał zjeść babcię i żył długo, i szczęśliwie...
M – No a wilk?
J – Wilk? Wilk zabłądził w lesie, znalazł inna babcię i też się najadł. Przecież bajka musi się dobrze kończyć...
M – No nie wiem, mama opowiadała mi inaczej..
J – Przecież nikt głodny nie może chodzić po lesie...
Tak, tak. Dzieci tworzą sobie własne wersje bajek. Zwłaszcza po oglądaniu tylu super kreskówek w telewizji. A wy kochani czytelnicy, macie babcię? Smacznego!