JustPaste.it

Siedem

 

97a9a5d77b867befd5c8dd2584ed4aa6.jpg

Jaś opowiada bajkę Małgosi. Jaka to bajka? Jak myślisz?

M – Jasiu, może tym razem ty opowiesz jakąś bajkę? Znasz ładną bajkę?

J – Jasne. Nadstaw uszy. Było tak...

M – Jaki tytuł bajki?

J – Tytuł?... A nie wiem, ale to mało ważne...

M – Tytuł jest bardzo ważny, Jasiu.

J – No dobra. Bajka nosi tytuł SIEDEM.

M – Ale tytuł. Ale sobie wymyślił: siedem. No trudno mów dalej.

J – No to było tak: Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma morzami, za siedmioma jeziorami...

M – Długo tak?

J – Bo to daleko jest! Żył sobie król i miał córkę. Pewnego razu król się zamyślił: ale ja mam wszędzie daleko.

M – Jasiu! Co ty pleciesz? Opowiadaj bajkę nie dowcipy.

J – No to szła dziewczyna, no taka tam dziewucha przez głęboki las i płytkie jezioro. I spotkała.

M – Królewicza!

J – Nie... Znaczy napotkała chatę. A w tej chatce...

M – Same dziwy...

J – Żadnych kobiet tam nie było, ale wszystkiego było po siedem.

M – Jak to po siedem?

J – No łóżka.... siedem, talerze... siedem, krzesła.... siedem, ręczników też siedem...

M – Ale dlaczego siedem?

J – Bo tam mieszkały takie kurduple i było ich akurat siedem.

M – No i co dalej, bo zaczyna być ciekawe.

J – Ich nie było akurat w domu. To wszystko było tam takie malutkie, bo oni byli kurduple. Dziewucha postanowiła się przespać. I uwaliła się pod tą chatą jak długa. Tak, że nie było już przejścia.

M – Skoro była taka duża, to musiała zająć dużo miejsca.

J – Aż tu kurduple wracają. Patrzą a tu przeszkoda. Baba jakaś na drodze leży. Ona taka wielka a one takie malutkie, te kurduple, takie tycie tyciuteńkie kurduple.

M – Jasiu, możesz powiedzieć mali ludzie. Po co tak brzydko ich nazywasz.

J – No więc ci mali ludzie, te kurduple złapały tą dziewuchę.

M – Ale dlaczego ją złapały?

J – Bo nie mieli służącej. Chata już brudem zarosła. Nikt z nich nie chciał sprzątać

M – Leniuszki takie.

J – Kurduple.

M – No i jak ją złapały ci mali ludzie? Przecież ona taka duża.

J – Normalnie, cap za hajdawery, kajdany, łańcuchy, knebel albo knybel i heja. Miotła w ruch i do roboty.

M – Jakie to okrutne.

J – A co będzie siedzieć za darmo. Oni musieli iść do pracy. Jak szli to śpiewali: hej ho, hej ho, do pracy by się szło, hej ho, hej ho.

M – A co oni robili?

J – Kopali.

M – Co kopali?

J – No wszystko i wszystkich. Kto im wpadł w łapy, to mu tyłek skopali i dalej kopali dołki i...

M – Och Jasiu, to brzydka bajka. Jacyś mali bandyci..

J – Kurduple. Ale słuchaj dalej.

M – Trochę się boję.

J – Ona siedziała w chałupie i sprzątała te brudy. W końcu dwieście lat nikt tam nie sprzątał. Te skarpetki, co kolor już straciły, prała.

M – A fe, jakie brudaski te maluchy.

J – Kurduple i to siedem. I nagle przychodzi do dziewuchy babcinka. Taka starucha z mrocznego horroru.

M – Może ją uratuje przed tymi zbójami.

J - Taka stara a w lusterko patrzy i marudzi lustereczko przecie pokaż kto jest najpiękniejszy w świecie. Coś tam to lusterko pokazało, że się ta wkurzyła. Wzięła jabłko i dała tej dziewusze.

M – Jaka poczciwinka. Zlitowała się nad biedną dziewczynką i dała jej jabłuszko. I co dalej?

J – Ona zjadła i ..... padła ani żywa, koniec. Leży i nie dycha.

M – Zatrute jabłko. To była zła czarownica. Wiem to była Baba Jaga i była zazdrosna, że ta dziewczynka jest taka piękna.

J – A gdzie tam... To była poczciwota, dała z dobrego serca jabłko, tylko była już stara i zapomniała umyć pod bieżącą wodą.

M – I od razu padła? Znaczy umarła?

J – A co, takie czasy.... Wiesz co na takim nieumytym jabłku może być: wirusy, baterie...

M – Bakterie..

J – Ślimaki, robaki, dżdżownica, chwasty, wodorosty, kozie bobki....

M – Oj Jasiu przestań już.

J – A widzisz. No i ona leży, baba zwiała a tu te gnidy idą i hej ho, hej ho z pracy by się szło, hej, ho, hej ho. Nakopali się już i idą do domu.

M – No i co?

J – Nic. Wchodzą i w ryk.

M – Jednak im się żal zrobiło dziewczynki.

J – A gdzie tam. I płaczą: co teraz oni zrobią? Taką wielką babę wynieść. Kto jej da radę. My jesteśmy kurduple. Mamy małe rączki, małe nóżki. Co my kurduple zrobimy?

M – Przecież to była dobra dziewczyna.

J – A widziałaś kiedyś kogoś dobrego, kto nie myje owoców przed zjedzeniem. Była zachłanna, dorwała się do tego jabca... no i dostała tego co chciała.

M – No i co było dalej?

J – I wiesz ta baba leży a tu te szczeniaki koło niej. Patrzą i nie wiedzą co robić. Aż tu przychodzi jeden większy.

M – Mały człowiek wyrośnięty.

J – Co?

M – No ten większy...

J – Może, pocałował i ona wstała

M – Kogo on pocałował?

J – No tę babę...

M – Którą? Tą co bakterie dała?

J – Nie, tą która padła.

M – Tą dziewczynkę, którą otruto. To był na pewno królewicz. Pobrali się i żyli długo i szczęśliwie.

J – To nie jest dobre zakończenie.

M – A ja myślę, że właśnie się tak skończyło.

J – No i dalej wychowywali swoje dzieciaki, nie karząc im się myć, nie myjąc owoców i tak jak kurduple żyć w brudzie i bałaganie.

M – Oj Jasiu!

J – Ja uważam, że każda bajka musi się dobrze zakończyć. Kto zjada robaczki, to mu się psują w środku flaczki. A ten wyrośnięty, to był Robin Chud, i umarł z głodu. Pocałował i padł.

M – A dziewczyna?

J – Dalej uczyła się porządku u kurdupli.

M – A starucha?

J – Poszła, gdzie pieprz rośnie.

M – Nie podoba mi się ta bajka.

J – To idź jeść brudne owoce i całuj się z byle napotkanym facetem. Smacznego i powodzenia!