JustPaste.it

Dzwon Zygmunta.

Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy krajem zepchniętym na peryferie nie tylko polityki globalnej ale i polityki unijnej.

Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy krajem zepchniętym na peryferie nie tylko polityki globalnej ale i polityki unijnej.

 

5d11c4eb0edf2ec0dc61fdf4c014da37.jpg

Ostatnie wydarzenia sprowkowały mnie do kilku przemyśleń na temat pozycji Polski w Europie i w świecie oraz sytuacji międzynarodowej w jakiej aktualnie się znajdujemy.  Podszedłem do problemu starając się odrzucic wszelkie emocje i sympatie polityczne. Na zimno. Ot taka, na moją miarę,” real politik”. 

Oczywiście zagadnienie jest bardzo obszerne i skomplikowane. Tekst niniejszy jest próbą uporządkowania moich przemysleń. Niestety forma wymaga skrótu. Nie jest więc możliwe rozbieranie, w tym miejscu, wszystkiego „pa drobno”. Ale jest kilka spraw zasadniczych.

Sytuacja wewnętrzna.

Katastrofa smoleńska, bez względu na czyjąś winę czy jej brak, unaoczniła ponadstandardowy bałagan, brak kompetencji, nonszalancję, głupotę, brak wyobraźni osób, które, z definicji odpowiadają za prawidłowe funkcjonowanie struktur państwa. Świadczy to fatalnie o jakości nie tylko elit politycznych kraju ale i, niestety, elity wojska, a także mówi wiele o ich codziennym funkcjonowaniu i zależnościach. Mówi wiele o jakości struktur ministerialnych, wojskowych i różnego typu służbach specjalnych. I jest to obraz złowrogi. Nie zarzucam nikomu złej woli. Ale zarzucam wielu skrajną głupotę, nieodpowiedzialnośc i zwyczajany brak kompetencji. A są to czynniki zawsze dyskwalifikujące.

Sytuacja społeczna jest jasna. Naród jest podzielony. Zarzucanie komukolwiek, że dzieli naród jest zwykłym biciem piany. Polacy bowiem są już podzieleni. Ten podział się dokonał i jest podziałem stałym i, o ile to jeszcze możliwe, pogłębiającym się. Niestety nikomu z głównych graczy na polskiej scenie politycznej ( PiS, PO ), nie zależy na budowaniu mostów. Wręcz odwrotnie. Podział ten dla każdej ze stron jest korzystny i na nim, każda ze stron, zbudowała i buduje nadal sens swojego istnienia, swoją tożsamośc polityczną. A katastrofa pod Smoleńskiem podział ten pogłębiła i utrwaliła. Wojna polsko-polska będzie trwac.

Niestety, jakiekolwiek będzie rozstrzygnięcie w wyborach prezydenckich, nic się nie zmieni.

Sytuacja gospodarcza jest coraz gorsza. Dług publiczny rośnie. System emerytalny jest już bankrutem. Wojenka rządu z bankiem centralnym toczy się nieustannie. Ekonomiczne rozwarstwienie społeczeństwa nie znajduje odpowiednika w Unii Europejskiej. Tworzą się nowe i konserwują stare, różnego typu korporacje zawodowe i gospodarcze. W niektórych segmentach życia społecznego, system kastowy funkcjonuje realnie.

Mamy więc świetny przepis na mieszankę wybuchową. Zwłaszcza, że nastroje społeczne się radykalizują.

Sytuacja miedzynarodowa.

Dla Polski najistotniejsze są tu trzy czynniki: Rosja, Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Dla Unii(czytaj: Niemcy, Francja) stosunki z Rosją są absolutnym priorytetem. Polska jest postrzegana jako kraj, który może sypac piasek  w tryby tej współpracy. Będzie więc skutecznie omijana i pacyfikowana. Oczywiście w białych rękawiczkach.  Interes narodowy Polski w tej grze się nie liczy.

Zmiana administracji amerykańskiej spowodowała zmianę polityki miedzynarodowej Stanów. Europa zeszła na plan dalszy a Polska zupełnie przestała się liczyc. Tak więc oparcie koncepcji bezpieczeństwa narodowego na sojuszu politycznym i militarnym z Jankesami można włożyc do lamusa. Tym bardziej, że porozumienie z Rosją jest dla Ameryki absolutnie konieczne.

Interesem narodowym polskim było wciągnięcie Ukrainy w struktury zachodnie. Niestety tak się nie stało. Właśnie widzimy jak Rosja” wsysa” Ukrainę. Już nie chodzi tylko o flotę czarnomorską. Rosja, idąc za ciosem i mając na to ciche przyzwolenie, przejmuje ukraiński system naftowy. Przypomnę, że przez te rury płynie ok. 70% rosyjskiego gazu dla Europy. W połączeniu z Gazociągiem Północnym, pozycja Polski staje się nad wyraz jasna...

Jest jeszcze jaśniej, kiedy uświadomimy sobie realna pozycję Polski w NATO. Pozycja ta była, powiedzmy, jaka-taka , gdy byliśmy traktowani (nieoficjalnie ale faktycznie) jako państwo buforowe, kiedy Rosja była traktowana( nieoficjalnie ale faktycznie) jako państwo potencjalnie wrogie. Teraz już tak nie jest.

10. kwietnia 2010r. Zginął zwierzchnik sił zbrojnych kraju-członka NATO. Jest rzeczą niezwykle symptomatyczną, że na pogrzebie nie było sekretarza generalnego sojuszu.  Więcej! Nie było żadnego przedstawiciela NATO! To wiele mówi i wiele wyjaśnia... M.in. rozwiewa przeświadczenie, że  polscy żołnierze ginący w Afganistanie ugruntowują naszą pozycję w Sojuszu. Tak samo jak mit, że polscy żołnierze ginący w Iraku mieli naszą pozycję budowac , a polska gospodarka miała otrzymac lukratywne kontrakty.

Czy nam się to podoba, czy nie jesteśmy krajem zepchniętym na peryferie nie tylko polityki globalnej ale i polityki unijnej. W grze wielkich ineresów nie liczymy się. Więcej. Jestesmy postrzegani jako przeszkoda, którą tak czy inaczej trzeba omijac. Czytaj: marginalizowac.

Jak z powyższego szkicu wynika sytuacja naszego kraju jest obiektywnie bardzo trudna. Kontekst zewnętrzny wymaga narodowej zgody i porozumienia w skonstruowaniu i wdrażaniu koniecznej, nowej koncepcji polityki zagranicznej. Jej powstanie i realizacja jest uwarunkowana powszechną zgodą i konsekwencją. Bez względu na fluktuacje na wewnętrznym rynku politycznym.

Niestety ani dzisiaj, ani w dającej się przewidziec przyszłości nie dostrzegam na to najmniejszych szans.

Taplamy się z lubością we własnym szambie, nad którym dźwięczy Dzwon Zygmunta.

Obudzimy się, jak zwykle, z ręką w nocniku. I znów będziemy szukac winnych. Żadnej winy nie znajdując w sobie...