JustPaste.it

Wilkiem Polka Polce

O tym, że Polak Polakowi wilkiem, to już dawno wiemy… Tym razem to nasze polskie panie skoczyły sobie do gardeł; oczywiście w przenośni…

O tym, że Polak Polakowi wilkiem, to już dawno wiemy… Tym razem to nasze polskie panie skoczyły sobie do gardeł; oczywiście w przenośni…

 

57a955296e1437080ca9173421fcc78e.jpg

"Polska Głos Wielkopolski" ujawnił, że była szefowa* jednej z ludowych partii, domaga się przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia od "Gazety Powiatowej" za skopiowanie jej roznegliżowanych (a nawet... wyuzdanych, jak to oceniły niektóre media) póz ze sławnego portalu NaszaKlasa tudzież z Sympatia.pl.

Właścicielka zdjęć (pani Renata J.) uważa, że już nie jest osobą publiczną, zatem gazety nie mogą bez zgody drukować jej zdjęć, zaś naczelna gazety, Anna Wilk, przekonuje, że zamieszczenie zdjęć na publicznym portalu społecznościowym jest równoznaczne ze zgodą na ich publikację w innych miejscach.

Prawdopodobnie obie panie nie mają racji. Nawet bycie osobą publiczną nie upoważnia do przedruku zdjęcia (lub artykułu) zamieszczonego w medium A przez medium B i to z dwóch powodów - trzeba mieć zgodę oraz zapłacić tantiemy, chyba że dysponent zdjęć (artykułu) zrezygnuje z nich. Ponadto do dobrego obyczaju powinno należeć poinformowanie zainteresowanych przed edycją, aby mogli wyrazić swoje stanowiska.**

Przecież niedawno była dyskusja na temat wykorzystania wizerunku Baracka Obamy na bilbordach kandydata na prezydenta - Tomasza Nałęcza. Każde medialne i (nie)komercjalne wykorzystanie wizerunku polityka, aktora, sportowca, urzędnika, czy robotnika wymaga zgody i stosownego wynagrodzenia. Bez tych obu czynników można edytować wizerunki jedynie osób publicznych sfotografowanych w sytuacjach publicznych, zatem wszystkie fotki wykonane z ukrycia lub „na bezczelnego” przez paparaczy, czyli przez fotograficznych gawroszy, i zamieszczone w prasie, są w większości sprawami wprost dla sądów.

Ani fotki p. Obamy, ani p. Renaty J., ani nawet p. Anny Wilk, nie można zamieszczać na reklamach tudzież na towarach. Skoro jednak naczelna tak uważa, to można byłoby jej podobizną (wybrać co bardziej drapieżną) przyozdobić kartony zawierające... wilki, czyli maszyny do rozdrabniania surowca.

Pani Wilk wcześniej mogła zasięgnąć opinii prawnika, ale wówczas nie byłoby głośno o jej gazecie, zatem większość naczelnych świadomie nie przejmuje się prawem, bowiem liczy (w razie procesu) na rozgłos, który zwiększy przecież nakład gazety, zaś zasądzane odszkodowania najczęściej są niższe od przyrostu wartości medium. Każdy ma prawo zamieścić swoją fotkę gdzie chce, może nawet położyć na ławce w parku, ale to nie upoważnia do dowolnego powielania w mediach. Ponadto (tak się składa na tym kapitalistycznym świecie) każda edycja powinna mieć zgodę i... gażę, wszak media to nie charytatywne instytucje...

Podobna sprawa toczyła się przed gdańskim sądem. Początkujący pisarz w styczniu 2009 zamieścił swoje teksty (dowcipy, komentarze, opinie, mniej lub bardziej kulturalne zwroty do interlokutorów) na (także NaszaKlasa!) m.in. wielce żartobliwym wątku pt. „Najdowcipniejszy z wątków” nk.pl/school/60802/forum/145 , co zostało omówione przez jakiegoś pismaka na innym portalu w słownej otoczce, którą pisarz uznał za niepochlebną i skierował sprawę do sądu. Sprawiedliwość (podobno) zwyciężyła, bowiem gryzipiór musi przeprosić na wszystkich portalach, na których zamieścił krytykę i jeszcze ponieść koszta procesu. Zresztą nie jedynego, bowiem poza cywilnym, owej internetowej gadule wytoczono także proces karny. Chodziło o sporą kasę, bodaj o 20 tys. zł.

Małym zgrzytem była dziwna sądowa procedura, ale po katastrofie Tu-154 okazuje się, że w Polsce chyba wszystkie procedury są niedopracowane, zatem nie róbmy sensacji choć z tej jednej. Otóż dziennikarz pół roku przebywał na zwolnieniu lekarskim po zawale i wówczas proces się jakże lekko i bez przeszkód był potoczył; okazało się, że nawet wyrok zapadł był sprawnie, co rzadko się zdarza (zwykle procesy toczą się znacznie dłużej). Pismak proponował wprawdzie, że może internetowo udzielać odpowiedzi na wszelkie pytania, aby nie hamować procesu albo stawi się na każde wezwanie, jeśli sąd zapewni mu transport do budynku uczciwej Temidy. Niestety, nie otrzymał żadnej odpowiedzi i kiedy myślał, że pisarz odstąpił od sprawy, to otrzymał dwa "przyjazne sygnały w przyjaznej Polsce" niemal pod rząd: w marcu 2010 - wezwanie na drugi proces (tym razem już karny) oraz w kwietniu - info o zapadłym pierwszym wyroku (dowiedział się od… mecenasa powódki na sądowym korytarzu tuż przed tym drugim procesem).

Okazało się, że 4 miesiące wcześniej zapadł wyrok i oczywiście nie znaleziono żadnych dowodów*** na pomówienia i fałszerstwo pisarza wobec pismaczka. Jednak zapewne ta polska procedura jest zgodna z unijnymi standardami, zatem, Szanowny Czytelniku, pamiętaj - jeśli masz sprawę w sądzie, to musisz zaglądać tam co pewien czas, bo może się okazać, że mimo choroby, zapadnie wyrok bez Twojego udziału, o czym dowiesz się, a choćby i po roku, i to... przypadkiem.

Teraz 'pismak za dychę' musi ją (tę dychę) jakoś pomnożyć i uiścić sądowi za swoje wścibstwo i za brak znajomości prawa - po prostu: nie wolno w Polsce obmawiać zasłużonych obywateli, nawet jeśli dopuścili się wcześniej pomówienia i fałszerstwa.

* - 3 lata temu nagrała p. Renatę Beger, która płaciła jej za podpisy poparcia przed wyborami do Sejmu

** - natomiast można przedrukować fragmenty wypowiedzi i skomentować bez zgody autora (której przecież nikt nie dałby!), jeśli chcemy omówić jakiś problem, np. błąd językowy, etykę krytykowanego (albo chwalonego) autora, jego apele, ekscentryczne opinie, niestosowne zachowania, które oczywiście są oceniane subiektywnie, zaś zamieszczenie na publicznym forum ma spowodować wymianę poglądów na temat tej oceny z innymi użytkownikami; pani Wilk bez zgody mogłaby wydrukować wybraną fotkę z odpowiednim zaczernieniem i załączyć krytyczny komentarz, jeśli na zdjęciu byłaby osoba publiczna czyniąca coś niegodnego lub ośmieszającego (np. powagę urzędu lub uznane zasady)

*** - a na NaszaKlasa do tej pory dowody są widoczne...