JustPaste.it

Blondynka uprawia seks

8f79dccf8ea263d00b0b7cc6cb3b45e7.jpg 

Dowcipy o blondynkach przywędrowały z zachodu. To kolejna moda, która wypełniła repertuar żartownisiów. Oczywiście, że nie wszystkie blondynki są tak bezmyślne i tak infantylne. Moda ta narodziła się na ekranie kin. To właśnie w amerykańskim kinie wykreowano obraz jasnowłosej piękności, będącej symbolem seksu i naiwności. Stąd narodziły się gwiazdy typu: Jean Harlow, Marylin Monroe, Kim Novak, czy Pamela Anderson. Napisałem tekst, wykorzystując krążące dowcipy o blondynkach. Myślę, że blondynki na mnie się nie obrażą. Pozdrawiam wszystkie platynowe piękności. Życzę dobrej zabawy.

Blondynka uprawia seks

 

Blondynka postanowiła iść na randkę z chłopakiem. Blondynka o imieniu Jola, bo jak inaczej, umówiła się w restauracji „We dwoje” z chłopakiem. Wybraniec miał na imię Rysiu, bo jak inaczej?

R – Czekam już tu dwie godziny na ciebie złotko?

B – Wiesz, nie mogłam wejść do restauracji. Drzwi były zamknięte. Pchałam, pchałam i nic.

R – Jak to? Przecież jak wchodziłem, to były otwarte.

B – Widocznie potem ktoś zamknął?

R – No to, jak weszłaś?

B – Ktoś wychodził i przytrzymał mi drzwi. A ja jak pchałam, to się nie otworzyły.

R – A co jest napisane na drzwiach?

B - „ciągnij”

R – No to w czym problem? Drzwi się otwiera do siebie.

B – Przecież nie było napisane: „w którą stronę ciągnij”.

R – No dobra. Powiedz mi Jolu, co robiłaś wczoraj?

B – Byłam u lekarza.

R – O?! Biedactwo. A co się stało?

B – Trzmiel mnie użądlił.

R – No i co na to lekarz?

B – Lekarz miał mnie posmarować maścią.

R – No to wszystko jest o key?

B – No nie bardzo. Nie mogliśmy się zrozumieć.

R – A gdzie cię użądlił?

B – On mnie nie użądlił, on tylko miał mnie posmarować.

R – Ale ja nie o lekarza, tylko o trzmiela pytam.

B – Aha, to było w parku, przy fontannie, na ławce, pod drzewem.

R – Czyś ty zgłupiała? Którą część ciała miał ci posmarować lekarz?!

B – Tak jak ten głupi lekarz się zachowujesz. Trzeba mówić od razu o co chodzi. A nie gdzie? Kto? W palec mnie użądlił.

R – Kto ? Lekarz?

B – Nie! Trzmiel!!!

R – Dobra, dobra, poniosło mnie. A który konkretnie?

B – A skąd mam wiedzieć? Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie.

R – Ale nie, mnie chodzi o palec. W który palec użądlił cię trzmiel.

B – Aha, o palec ci chodzi. Wiesz ja zawsze się mylę, który jak się nazywa.

R – No to nie dziwię się, że lekarz nie wiedział co ci posmarować?

B – A widzisz. Bo oni są głupi. Tylko rozbieraj się, rozbieraj się. Do głupiego palca rozbieraj się. A potem się naśmiewają z tej biednej baby, co przychodzi do lekarza.

R – Nie martw się. Jakoś to będzie. Baby w końcu muszą iść do lekarza, bo gdzie indziej pójdą?

B – Mogą iść na sekretarki do dyrektora.

R – Do jakiego dyrektora?

B – A nie znasz dyrektorów? To muszę cię uświadomić, że mamy kilkanaście typów dyrektorów.

R – Jakich typów?

B – Kilkanaście. Ale najbardziej znane są następujące: rycerski – bo ma zakuty łeb; hiszpański – bo z byka spadł; inwalidzki – bo jest bez kręgosłupa; dobrodzieja – bo stale mówi: ja wam, dam; pedagogiczny – bo ciągle powtarza: ja was nauczę; pederasty – bo nieustannie deklaruje: już ja wam się do tyłka dobiorę.

R – Skąd o tym wszystkim wiesz?

B – Z gazet.

R – Najważniejsze, to czytać na bieżąco gazety.

B – Dlatego trzymam gazety w lodówce.

R – A po co je trzymasz w lodówce?

B – Mam zawsze świeże wiadomości.

R – No tak. Ciężko z tobą jest. Weź się w garść dziewczyno!

B – Mam za małą! O widzisz, jaka mała garść.

R – No tak. No tak. Trudna droga. Patrz widzisz Franek wraca dzisiaj do domu z bukietem róż.

B – Gdzie? W restauracji?

R – Nie, patrz przez okno. No widzisz?

B – Tak, widzę. Niesie róże. Ciekawe po co?

R – Żona będzie musiała mu dać tyłka.

B – A co, wazonów nie mają?

R – O jeny, ciężko, ciężko. Wazon mają, tylko chodzi o seks.

B – To Franek seks będzie miał z różą?

R – Nie o to chodzi. On niesie różę dla żony.

B – To ona będzie miała seks z różą?

R – Róża będzie z tulipanem, a ja mówię...

B – Ty mówisz, że kwiaty ze sobą mają seks?

R – Ja tylko żartowałem.

B – Zaraz wiedziałem, że on niesie różę a ona nie ma wazonu.

R – Jakiego wazonu?

B – Do kwiatów. Wazon to służy do kwiatów, nie wiedziałeś?

R – Ale co ma wazon i kwiaty z seksem?

B – Przecież seks, to ty żartowałeś?

R – O cholera. Tak żartowałem. Zmieńmy temat. Będziemy uprawiać seks?

B – Uprawiać? Aha, będziemy wsadzać różę do tyłka?

R – Jakiego tyłka?

B – A masz wazon?

R – Mam wazon!

B – No to dobrze. A gdzie masz różę, przyniosłeś?

R – Nie przyniosłem.

B – No to nie będziemy uprawiać seksu.

R – Ale... No dobra.... Inaczej. Idziemy do łóżka.

B – Ale jeszcze nie było dobranocki. Ja lubię dobranocki, bo potem z tych wiadomości, to ja nic nie rozumiem.

R – Nie ma się co dziwić. Ale ja proponuję iść do łóżka, razem i będziemy uprawiać...

B – Różę?

R – Chwileczkę. Nie mówiłem uprawiać, będziemy się kochać.

B – Bo my się bardzo kochamy. Ja cie kocham, ty mnie kochasz. Ale po co zaraz do łóżka?

R – Żeby się kochać!!!

B – Ja cię kocham. A do łóżka pójdę po dobranocce.

R – Dobrze, po dobranocce. Mogę cie pocałować?

B – A idziesz już do domu?

R – Nie! Chcę cię pocałować inaczej, w usta z języczkiem.

B – Z jakim języczkiem?

R – Twoim!

B – O przepraszam, ja swojego języczka ci nie dam, bo jak ja potem tam z powrotem go przylepię?

R – Mam dość! Idę do domu!

B – No to, daj mi buzi. I nie zapomnij na drugi raz przynieść różę, to będziemy uprawiać seks.