JustPaste.it

Konkubinat - za i przeciw

W naszych czasach wszystko się bardzo zmienia, nawet formy życia społecznego. Dawniej standardem była rodzina, małżeństwo.

W naszych czasach wszystko się bardzo zmienia, nawet formy życia społecznego. Dawniej standardem była rodzina, małżeństwo.

 

Osoby były samotne tylko dlatego, że nie znalazły partnera, lub owdowiały. Konkubinat pewnie istniał, ale nie mówiło się o nim głośno i z pewnością nie była to akceptowana społecznie forma.

A teraz single to rzecz powszednia, życie razem na próbę coraz częściej poprzedza małżeństwo, a nawet je zastępuje. Single nie są sami bo los tak chciał, ale jest to ich świadomy wybór. Chcą być niezależni, wolni i odpowiadać tylko za siebie. Często na pewnym etapie życia spotykają jednak kogoś, kto się wydaje „miłością życia” , ale rzadko takie związki się udają.

Modne się staje „zrobienie sobie dziecka”. Kobiety po 30-tce chcą urodzić. Znajdują odpowiedniego partnera na ojca i "robią" sobie dziecko. Takie podmiotowe traktowanie faceta nie kończy się dobrze. Dziecko jest, ale przypadkowi rodzice przeważnie nie chcą być razem i pozostaje samotna matka z dzieckiem. Kobieta wcale nie czuje się pokrzywdzona. Osiągnęła swój cel, a facet tak naprawdę był potrzebny tylko do wykonania zadania.

Ale miało być o konkubinacie, czy jak to się często mówi małżeństwie na próbę.
Czym się kierują młodzi decydujący się na wspólne zamieszkanie? Chcą być razem, lepiej się poznać, sprawdzić? Na początku ma to być tylko na pewien czas do momentu podjęcia ostatecznej decyzji o sformalizowaniu związku. Potem zaczynają się wspólne inwestycje do wspólnego mieszkania.  Przyzwyczajają się do siebie, nie mają już nic do ukrycia ani do poznania. Facet wie jak wygląda jego partnerka bez makijażu, ona nie potrafi zwalczyć jego nałogowego zostawiania skarpet na środku pokoju. Wiedzą o sobie praktycznie wszystko.

Bardzo ważne jest  poczucie niezależności, no bo niby razem, ale jednak zawsze można powiedzieć „Ja”, a nie „My”. Instytucja małżeństwa przeraża często osoby pochodzące z toksycznych rodzin. Nieudany związek rodziców to przestroga dla nich. Nie chcą przeżywać kłótni, procedur rozwodowych.  Nie chcą brać ślubu, bo przestaną o siebie dbać, nie będą już się starać zdobywać partnera i zrobi się nudno, a uczucie umrze. Ślub to brama do zupełnie nowego etapu życia. Zadeklarowanie, że już nikogo innego nie będę w życiu szukać , że chcę spędzić z ta drugą osobą resztę życia jest bardzo trudne. Papierek nie jest im do niczego potrzebny. Dlatego odkładają taką decyzję na później.

Przeważnie kobiety są tą stroną , która zaczyna mówić o ślubie. Chcą urodzić dziecko i chcą by miało ono tatę i mamę, którzy będą małżeństwem. Udaje się to rzadko, dziecko się rodzi i nadal się nic nie zmienia.
Z moich obserwacji wynika, że im dłuższy okres próbny, tym rzadziej kończy się to ślubem. Rozstanie po takim wspólnym byciu razem jest bardzo trudne. Szkoda spędzonych wspólnie lat, ale nie ma też sensu trwanie w  układzie, w którym miłość się skończyła. Jest już wspólny majątek, który nie wiadomo jak podzielić. Wspólne plany też trzeba zweryfikować.

Jestem matką dorastającej córki i często się zastanawiam jak ułoży się jej życie. Moje małżeństwo jest formalnym związkiem bo  w naszej młodości nie było mody na wspólne mieszkanie „na próbę”. Czasami myślę, że szkoda. Teraz nie wiem czy będę się sprzeciwiać, jeśli mi córka oznajmi, że facet się do niej wprowadza.

Małżeństwo to zawsze duże ryzyko więc może warto je zminimalizować?