JustPaste.it

Kochajmy dzieci, zwłaszcza chore

Z potrzeby serca

Z potrzeby serca

 

 

Dzisiaj chcę coś napisać o chorych dzieciach. Dlaczego? Mam potrzebę podzielenia się z wami swoimi spostrzeżeniami z ostatnich dni. Dawno nie napisałem nic na eioba, bo miałem, a raczej mieliśmy w rodzinie, duży problem.

Mam wnuka. Przyszedł na świat na początku tego roku. Moja córka, z podręcznikową dyscypliną, przeszła ciążę. Bez używania jakichkolwiek używek, odżywianie wg norm wskazanych przez specjalistów, gimnastyka zalecana przez ginekologa, spacery, spokój, bezstresowe życie. Urodziła idealnie w czasie, bez powikłań, bez stosowania specyfików przyśpieszających. Dziecko narodziło się zdrowe z odpowiednimi wskaźnikami. Stan zdrowotny to 10 punktów na 10 możliwych. Idealnie.

A jednak w trzecim miesiącu życia, maluszek zachorował. Płakał, nie dał się uspokoić przez kilka dni. Wysoka gorączka zbijana na trochę, wracała jak bumerang. Lekarze na początku bagatelizowali przypadek. Przejdzie mu za jakiś czas. Rodzice przewrażliwieni i wszystko. Po dwóch tygodniach wylądował w szpitalu, akurat na święta Wielkanocne. Wstępna diagnoza po badaniach krwi i moczu – infekcja dróg moczowych. Bardzo liczne bakterie koki i niedokrwistość. Antybiotyk podawany dożylnie przez wenflon. Na badaniu usg, lekarz stwierdził, że nerka jest zniszczona i trzeba ją usunąć. Niektórych lekarzy powinno się usunąć natychmiast za brak kompetencji, za nieczułość, za zbyt pochopne diagnozowanie. Dramat rodziców i dziadków. Rozpacz i szukanie przyczyn. Szukanie winnych. Kogo to wina? Dziadek ma problemy z nerkami i przelał to na wnuka. Dlaczego, to nie zauważono przy porodzie? To taki był początek.

Po serii badań, które wciąż trwają, wiemy, że wnuczek ma wodonercze. Jest to stan upośledzonego odpływu moczu z górnych dróg moczowych, który niszczy nerki. Wodonercze należy do najczęstszych wad wrodzonych u dzieci. Częstość występowania wynosi 1:1000 urodzeń. Niestety w okresie noworodkowym, stanowi duży problem diagnostyczno - leczniczy. Jest to dużego stopnia poszerzenie układu kielichowo – miedniczkowego nerki. W naszym przypadku ma to być przeszkoda anatomiczna. Wracając do leczenia. Szybko przejęli wnuczusia specjaliści z Nefrologii, zmieniając mu antybiotyk i formę leczenia.

Układ moczowy człowieka tworzą nerki filtrujące krew i wydalające mocz, który układem kielichowo – miedniczkowym spływa moczowodami do pęcherza moczowego. Są to górne drogi moczowe. Kończą się one w ścianie pęcherza moczowego mechanizmu zabezpieczającego przed cofaniem się moczu z pęcherza moczowego do moczowodu. I tutaj właśnie, przy wejściu do pęcherza jest problem. Zbyt duże zwężenie moczowdu przy wejściu do pęcherza moczowego.

Czeka go jeszcze sporo badań, m.in. cystografia mikcyjna, której celem jest wykluczenie poszerzenia moczowodu spowodowanego obecnością wstecznego odpływu pęcherzowo – moczowego oraz wad przeszkodowych w dolnych drogach moczowych. Te badania i wiele innych, są przygotowaniem do zabiegu wstawienia przewodu (rurki) bezpośrednio do nerki.

Nerka jest podniszczona, ale do uratowania. W tej chwili trzeba wstawić wyprowadzenie moczu z nerki do pampersa. Z taką rurką wnuczuś będzie musiał się męczyć przez około rok. Utrudnienie dla rodziców, gdyż potrzebna będzie sterylna czystość przy dziecku. Potem czeka go operacja, jakby naprawy moczowodu i jego przepływu z nerki do pęcherza. Szanse są duże na uratowanie nerki i moczowodu.

Opisałem sytuację z naszym maluszkiem z kilku powodów. Po pierwsze miałem taką potrzebę serca dziadka, które cierpi. Kocham dzieci, zawsze je kochałem. Byłem ostoją dla własnych, miałem dla nich czas, dla ich problemów w szkole, wśród kolegów. Prowadziłem ich przez życie jak potrafiłem. Wartością nadrzędną dla mnie, wpajaną im, była rodzina i jej zwartość, miłość i wzajemne poszanowanie. Dziś jestem dla nich „tatusiem” i przyjacielem. Po drugie miałem być lekarzem. Trzy razy startowałem na Medycynę, nie udało się. Chciałem być Pediatrą. Skończyłem studium podyplomowe z Higieny Szkolnej. Miałem do czynienia z dziećmi od przedszkola do liceum. I wreszcie po trzecie aby zaapelować do wszystkich, którzy mają lub będą mieli dzieci. Nie znasz dnia, ani godziny. Nie wiesz co może wydarzyć się twojemu dziecku. Dbaj o nie, kochaj, bo one to potrzebują. Cała rodzina daje w tej chwili tyle miłości maluszkowi, aby to przetrwał, wiedząc, że jest kochany. Ta choroba ma szansę wyleczenia. Wierzymy w sukces. Pamiętaj jednak o tym, że nie każde dziecko może mieć tyle szczęścia. Nowotwory, problemy z sercem, wątrobą, układem krwionośnym i wiele innych mogą zrujnować spokój i radość nie jednej rodziny. Kochajmy dzieci zdrowe, ale bardziej kochajmy te z problemami, chore dzieci. One bardzo tego potrzebują. Widziałem różne sceny w szpitalu, różne zachowania dorosłych. Czasami to prawdziwy horror. Uwierzcie mi, bez miłości bliskich, dziecko nie ma szans, służba zdrowia nie zawsze pomoże. Oni wykonują swoją codzienną pracę, nie mają czasu na sentymenty. Ty musisz kochać i oddać siebie bez reszty dla maluszka. Zdarza się, że nawet najbardziej trudne przypadki dzieci, z niewyjaśnionych powodów, zostają wyleczone. Powodem wyzdrowienia jest, bezgraniczna miłość i oddanie bliskich.