JustPaste.it

Malowane słowami

Nie jestem poetą podobnie jak nie jestem pisarzem, ale piszę, bo muszę. (Tekst na wieczór do herbaty.)

Nie jestem poetą podobnie jak nie jestem pisarzem, ale piszę, bo muszę. (Tekst na wieczór do herbaty.)

 

W pewne wakacje wyrwaliśmy się z Agatą na kilka dni w ukochane Tatry. Szczęśliwi chodziliśmy we dwoje z plecakami po polskich górach zatrzymując w schroniskach, gdzie poznawaliśmy podobnych nam ludzi. Rano, Gdy mieliśmy wyruszyć z Doliny Chochołowskiej w kolejną trasę, rozpadało się. My jednak bardzo chcieliśmy iść, wierząc że się rozpogodzi. Nie rozjaśniło się jednak i padało coraz bardziej. W pewnym momencie wędrówki mokry i zmęczony zdałem sobie sprawę, że jestem szczęściarzem, bo mogę oglądać niezwykły krajobraz surowego piękna górskiego lasu, którego większość ludzi nigdy nie ogląda ze względu na trudne warunki. Po powrocie napisałem:
 
675e0d5cd61423e6cb0e19276ce47660.jpg
 
Wraz ze świtem rodzi się nowa baśń o pięknie nieopisanym,                       
zakrytym dla ludzkich ograniczeń
Wysoko na wzgórzach, w strugach deszczu
stoi od setek lat teatr prawdziwej sztuki.
 
Kiedy tu dotrzesz z innymi
piechurami niedzielnymi
spektakl będzie zakończony
Gdzie jesteś teraz, widzu?
 
 

 

Od wczesnych lat zastanawiała mnie kwestia przemijania. Lubiłem poznawać starszych ludzi, aby słuchać ich opowieści o dzieciństwie, życiowych zwycięstwach i porażkach. Z tych historii zawsze płynęła wielka lekcja, z której  wynikało to co naprawdę liczy się w życiu. Wniosek zawsze był taki sam – związki z ludźmi. Marzyłem, aby choćby na jeden dzień, móc się cofnąć w czasie. Miałem wrażenie, że dawniej żyło się lepiej, a ludzie posiadali pokój ducha. Chciałem to zobaczyć. Pewnego razu o mały włos, a by mi się udało. Natrafiłem na bardzo stary opuszczony cmentarz. Usiadłem pod drzewem, a moje myśli popłynęły nad anonimowymi grobami:
 
Nie wiadomo kim byli
Nikt ich świata już nie pamięta
Omszałe krzyże chylą się ku dołowi,
wraz z minioną epoką.
 
W zadumie, nad grobami unoszą się jak żywe:
dziecięce śmiechy, młodzieńcze namiętności, babcine radości
Jedynie drzewa były świadkami ich odmiennego  świata
Lecz te milczą w wiekowej mądrości
 
2e6b2719e05d7cd782b5293407bd0831.jpg

 

 

 

 

Czas chodzenia do liceum przypadł na schyłek komuny. Szaro-bura rzeczywistość PRL-u bardzo mnie przygnębiała. Nie wiedziałem, że tuż za rogiem idzie nowe. Któregoś dnia po lekcjach usiadłem w parku na ławce i dusząc się dałem upust swoim nastoletnim uczuciom:
 
Osaczony przez krzywe, popękane płyty chodnikowe,
połamane drzewka i kapsle na trawnikach,
przez miejsca, gdzie powinny rosnąć kwiaty i trawa,
a leżą porozbijane butelki po piwie
 
Osaczony przez słowa, które nic nie wyrażają,
dźwięki, które nie są muzyką
obrazy, które nie są sztuką
książki, które kłamią
 
Osaczony przez wiedzę, która nie jest mądrością
Pożądanie, które nie jest miłością
Ludzi, którzy są wilkami
Pogoń za wiatrem
 
Gdzie się ukryć?
Jak się ustrzec?
 
Boję się ciszy
Boję się samotności
Lecz skazuję się na nią,
by nie cierpieć dłużej
 
 161d5a3602ff875b4f53b9778d71201e.jpg
 

 

Oczekiwanie na dziecko to bardzo niezwykły czas, niby wszystko po staremu, a jednak już nie. Jeszcze nic się nie zmieniło, a już wszystko jest inne. Idzie nieznane i nieuniknione. Człowiek dostaje się w nową rzeczywistość i w nowy wymiar refleksji i zamysłu nad tym co za i nad tym co przed. Mała istota w potężnym stopniu wkracza i przemeblowuje życie. Dobrze, że tak się dzieje. To ciężkie i  piękne doświadczenie. Dziękuję mojej córeczce za to, że tak bardzo pomogła mi w procesie mojego dojrzewania.
 
Jeszcze nigdy Cię nie widziałem,
a jesteś już obecna w naszym domu
O niczym się więcej nie mówi
jak tylko o Tobie.
 
Twoich ubranek jest więcej niż naszych
Niedługo wsuniesz się w nie po raz pierwszy
Wciąż jesteś jeszcze w podróży
Tęsknię za dniem, gdy wyjdę po Ciebie na dworzec
 
Nie znam jeszcze Twojej twarzyczki
a twoje rączki i stópki już mnie wzruszają
Za rok o tej porze będziesz już chodziła
a jeszcze nawet nie miałem Cię na rękach
 
 
Z drugą córeczką było łatwiej. Okazała się ideałem dziecka. Patrzyłem na nią i nie mogłem wyjść z zachwytu nad harmonią jaka panuje w świecie, w którym żyje. Dzięki niej mogłem otrzymać  kolejny duży zastrzyk uzdrowienia, którego tak bardzo potrzebowałem. Od tamtego łatwiej mi się żyje:
 
Uśmiech słoneczny
Myśli kolorowe
Paluszki obślinione
Króliczek ukochany
Stópki radosne
Płacz w samotności
Sen spokojny
Dotyk przywiązania
Niewinność lśniąca
 
1a806f89ea797ef74b82f863b6cb1405.jpg

 

 

Jest mi dobrze.
 
Maciej Strzyżewski