JustPaste.it

TE TRZY

Czasem niektóre pojęcia "przechodzą ludzkie pojęcie"...

Czasem niektóre pojęcia "przechodzą ludzkie pojęcie"...

 


Odkąd tylko pamiętam, buntowałam się przeciwko "szufladkowaniu" niektórych rzeczy i zjawisk. Dlaczego jedne rzeczy nazwano tak, a inne inaczej? Jeśli nazwy wymyślono tylko po to, by pomóc nam się porozumiewać i są one "umowne", a język jak najbardziej "ruchomy", to dlaczego mielibyśmy się ich tak kurczowo trzymać?

To znaczy jeśli jeszcze jako tako mogę zgodzić się z nazwami rzeczy użytku codziennego, jak: „telefon”, „widelec”, „stół”, „łóżko” ( oczywiście mogłabym im nadać zupełnie inne, własne- według funkcji jakie spełniają - nazwy takie jak np. „dzwoniec” , „nadziewacz”, „zacieśniacz więzów”, ”zacieśniacz innych więzów” ;p...ale byłyby to nazwy zrozumiałe jedynie dla mnie. A po co sobie życie utrudniać?), to nie mogę i nie chcę zgadzać się
z pojęciami
niektórych zjawisk. Bo przechodzą one niejednokrotnie ludzkie pojęcie....

Od wieków starano się ustalić czym jest na przykład taka pani Nadzieja, której przypisuje się „nieustający” charakter, czy też Wiara zwana niezłomną;
na koniec Miłość, która według św. Pawła „cierpliwa jest, łaskawa jest...nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.”

A niech mnie!
A ja wierzę i wątpię też. Lecz te wątpliwości przypominają mi, że żyję, że myślę, że czuwam, że jestem człowiekiem.
A ja mam nadzieję. Chwilami jednak się męczy i przystaje na moment. Nigdy jednak za daleko się nie oddala.
A ja kocham.

I czasem niecierpliwie tęsknię. Łaskawie czasem wybaczę spóźnienie, a czasami nie.
Oczywiście, że mnie zazdrość zżera niekiedy, choć z tym walczę nieustannie – bo zżera MNIE i to niekoniecznie przyjemne wrażenie. I lubię jak się zauważa, gdy się staram. Kiedy nakładam makijaż na tysiąc-setne spotkanie z ukochanym, który przecież doskonale wie jak wyglądam bez... (także makijażu). Czasem pysznię się tym, że dla niego jestem najważniejsza. Tak – jestem bezwstydna. Swego już znalazłam ;]. Nad emocjami pracuję bezustannie lecz doskonała nie jestem. Pamiętam, pamiętam, choć nie roztrząsam. A kto się z niesprawiedliwości cieszy? Czasami jednak i tak bywa. A całej prawdy i tylko prawdy nawet księdzu nie mówię na spowiedzi.
A jednak kocham. Ktoś powie mi, że nie?

A Bóg?
Ja mówię o przeogromie Miłości, która mnie otacza, a Ty o nadludzkiej wręcz sile, która nie pozwala Ci się poddać w "beznadziejnej" sytuacji. Ktoś inny wspomina historię matki, która uniosła samochód do góry, by wyciągnąć spod niego swe dziecko.
Czy mówimy o tym samym?

Ja mówię o Trójcy Świętej. O Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu Świętym.
Miłość i jej Wierny sługa –Syn oraz zrodzona z tej wiary nadzieja – najmniej widoczna, a trwa przy tobie niczym Duch.
„Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość-te trzy: z nich zaś największa jest miłość.”
(1 Kor 1-13)

By móc cos zdefiniować, trzeba to najpierw zrozumieć. A zrozumieć to czasem nic innego jak doświadczyć…