Trochę dreszczyku.... czas, nie na żarty.
A – Dzień dobry, czy zastałem panią Pupciatą?
B – Pupciata, to ja.
A – Można wejść? Zresztą i tak wejdę. Ładnie pani mieszka? Co to jest za szmata?
B – Sukienka.
A – Moja żona zawsze chciała taką mieć, tak.
B – Czym mogę służyć?
A – Jestem z policji.
B – Aaha.
A – Nazywam się Głąb, porucznik Głąb. Słyszała pani coś o mnie?
B – Nie, a powinnam?
A – No nie wiem.
B – Co się stało, że mnie pan odwiedził?
A – Jestem z wydziału morderstw.
B – Kogo zabili?
A – Jeszcze nie wiem kogo, ale mam zapisane, zaraz, gdzie ja to miałem. Przepraszam zaraz znajdę. O, o widzi pani to ten notes. Właśnie, stale go gdzieś gubię. Ma pani ołówek?
B – Ja nie mam, ale może sąsiad ma.
A – Później też do sąsiada pójdę. A teraz pani przeczytam kto zabił, bo jest pani niewątpliwie zaciekawiona, prawda?
B – Ale kogo?
A – Tego właśnie jeszcze nie wiem, ale wiem kto zabił.
B – No dobra, no to kto?
A – Zaraz tu gdzieś miałem zapisane. To nie to. To też nie. Cha, cha, cha to też nie cha, cha. A może to, nie to zakupy, które muszę jeszcze dzisiaj załatwić. To znów spis mandatów moich. Jestem taki roztargniony. A to też nic ciekawego. O jest!
B – I co?
A – Ano to pani zabiła.
B – Ja? Gdzie? Kogo?
A – Już mówiłem, że kogo, to nie wiem. Muszę tu rewizję zrobić. Pozwoli pani? Nie szkodzi i tak ją przeprowadzę.
B – To rozbój. Ma pan nakaz?
A – Zakazu nie mam, ale co to ja miałem pani powiedzieć?
B – Muszę się skontaktować z moim adwokatem.
A – Tak wcześnie rano chce go pani męczyć? Aha, jeszcze jedno czy mówiłem pani, że to pani zabiła. Nie? To mówię właśnie. Co to jest?
B – Bubut
A – Bubut?
B – Zdenerwowałam się! To jest but!
A - Pewno denata?
B – Jakiego denata? Powariował pan, but jest mój!
A – A to, co to jest?
B – A to, to bluzka, też moja.
A – A tam co jest? Nic? Jak to spaliła pani?
B – Nie, nigdy tam nic nie było!
A – A ja pani mówię, że tam był trup. Zaraz to udowodnię. Widzi pani ten włos, tu na pani, tej sukience?
B – Tak, to mój włos. Wypadają mi mocno!
A – Proszę panią, każdy tak mówi. To jest włos trupa.
B – Nie prawda!!!
A – Ten but i koszula też należą do denata.
B – Ale włos jest damski, długi, nie widać?!! But też jest damski! A to jest bluzka!!!
A – Nieboszczyk był zboczony. Tak, to by było na tyle.
B – Przecież ja nawet nie mam żadnego faceta. Jestem panną!!!
A – I to jest powód, że pani zabiła tego zboczeńca.
B – Jakiego zboczeńca?
A – Tego, który panią odwiedził.
B – A jaki zboczeniec by mnie mógł odwiedzić?
A – A taki, z ulicy. Nie widziała pani nigdy zboczeńców?
B – Nie!!!
A – A widzi pani. Nie wiedziała pani, że to zboczeniec i chciała go pani wykorzystać seksualnie
B – Ja? Dlaczego?
A – Bo pani miała ochotę na faceta. No już wszystko jasne?
B – No, nie wiem.
A – Ale ja wiem.
B – To jakiś totalne nieporozumienie!
A – Aha, jeszcze jedno mówiłem pani już, że pani jest aresztowana. Zaraz tutaj po panią przyjdą!
B – Ja? Za co? A trup?
A – Trup się znajdzie, już nie długo. Nie wywinie się pani nam tak szybko!
B – Ja chyba pana zabiję!
A – Oj załamała się pani? A ja tylko żartowałem. Chciałem się przedstawić, bo jestem tutaj nowym dzielnicowym. Głąb jestem. Z porucznikiem też przesadziłem. Ma pani jakieś ciasteczka, kaweczkę? Pogadamy, co?
B – Ja ci dam ciasteczka, ja ci dam żarty sobie robić. Ludzie, zaraz będziemy mieli trupa z Głąba!
A – Pani odłoży ten tasak. Proszę się opanować. Mówiłem, że tylko żartowałem. Nie!!!! nie!!! Ja tylko....
B - Zboczeńcu! Na samotne kobiety napadasz!
A – Nie!!! Jestem z policji. Proszę nie robić mi nic złego. Widzi pani, zesikałem się.
B – No przecież tylko żartowałam, Głąbie!!! Może kawusi?
A – Ja już lepiej pójdę do domu się przebrać.