JustPaste.it

Niemodny patriotyzm

875fc4ec6603598352c50ab3a21656ef.jpgPatriotyzm to słowo ostatnio bardzo niemodne. A dokładniej bywa modne, ale tylko wśród tzw. „moherowych beretów”. Powszechnie wiadomym jest, że mohery to stwory agresywne, rzucają się na liberałów z torebkami i parasolkami. Zazwyczaj wprowadzają zamęt  w doskonale funkcjonującym państwie i coś tam gadają o tym, żeby Unii Europejskiej do Polski nie wpuszczać.  A Unia Europejska to oczywiście doskonałe antidotum na wszelkie polskie bolączki. Unia wybuduje nam drogi, fabryki, udoskonali system prawny i polityczny.  Wprowadzi nam również prawdziwą demokrację,  bo na razie, my Polacy,  sami sobie we własnym kraju nie radzimy. Zresztą czy kiedyś sobie radziliśmy z własną wolnością? Historia pokazuje, że lepiej wychodziło nam jej odzyskiwanie niż utrzymywanie.

Młody, europejski, obyty w świecie Polak-inteligent, o patriotyzmie słyszeć nie chce, bo go ten patriotyzm w jego europejskie poglądy uwiera.  No bo cóż znaczy być patriotą w dzisiejszych czasach? Z widłami gonić Niemców? Okupować zagraniczne supermarkety, gdzie przecież jest najtaniej i jest tam tyle miejsc pracy, że dla wszystkich wystarczy? Pozamykać granice i nikogo nie wpuszczać? Nie wychodzić poza swoje podwórko i gonić po ulicach muzułmanów, czarnych, którzy  z buciorami włażą na nasz teren?  Czy może ojca Rydzyka słuchać i na Żydach psy wieszać?

Kimże jest w takim razie dzisiejszy patriota? Może to ten, który nad pocztem historycznych postaci medytuje,  tradycję, historię i bohaterów narodowych kocha?

Ach, to takie romantyczne, lecz nienowoczesne, że rozwodzić się nad tym nie ma co.

Zresztą, nie wiadomo już kto złoczyńca,  kto bohater. Czy Jaruzelski to bohater czy sprzedajna kanalia? Czy Wałęsa to opozycjonista, czy ubecki szpieg?  Tak to z tymi bohaterami jest, że każde bohaterstwo można swobodnie podważyć, bo dowody się zawsze znajdą, a z każdej kanalii można zrobić bohatera  zwłaszcza, jeśli przypadkowo znajdzie się we właściwym miejscu,  o właściwym czasie. To rzecz wiadoma nie od dziś, że dowody są na wszystko - i na efekt cieplarniany i na globalne ochłodzenie. Dowody są na to, że Sikorski wielkim bohaterem był i  na to, że bohaterem nie był. Pozostaje tylko kwestia doboru odpowiednich dowodów i odpowiednich autorytetów. A autorytetów jest bez liku, więc każdy może mieć swojego i właściwie sprawa samodzielnego  myślenia  jest załatwiona. Myślenie zostawiamy autorytetom,  bo dodatkowe obciążanie mózgu może spowodować nieodwracalne zmiany, których najwygodniej jest unikać.

Od tego czytania i słuchania wielkich słów, wielkich prawd, podawanych przez wielkie autorytety, wiemy już wszystko i na wszystko mamy gotową odpowiedź.

A propos autorytetów. Jakiś czas temu, wielki autorytet,  pan doktór nauk medycznych w TVP Wrocław stwierdził: „Wrocław jest najbardziej alergennym  miastem w  Polsce. Alergie są spowodowane przez  duże silniki diesla przejeżdżające przez centrum miasta.”  Ten pan doktór albo sobie swoją teorię wyciągnął tak, jak iluzjonista wyciąga zająca - z rękawa, albo  oddzielił w mieście Wrocław, w centrum,  duże silniki diesla od małych silników diesla i silników benzynowych. Następnie nakazał zdrowym ludziom wdychać spaliny i oznaczał, która grupa szybciej nabawiła się alergii. Czy ta, która wdychała spaliny z dużych silników diesla, czyli jak się domyślam z ciężarówek czy ta, która wdychała spaliny z małych samochodów. W to, jak pan doktór oddzielił na drogach jedne samochody od drugich, nie wnikam.  W to, dlaczego samochody przejeżdżające  przez peryferie miasta nie powodują alergii również nie wnikam. W każdym razie, diagnoza została uznana za tak uczoną, że warto ją było  umieścić w telewizji.

Wracając do meritum sprawy. Od momentu pomysłu z Unią Europejską,  autorytety zaczynają trąbić, że nie ma już miejsca w Polsce na zaściankowy patriotyzm, nakazujący chronić nasze fabryki, stocznie, naszą ziemię, granice i interesy. Teraz liczy się interes europejski i nie tylko, bo jeszcze nie możemy zapomnieć o naszych przyjaciołach z  Ameryki.  W imię naszego wspólnego europejskiego interesu walczymy z terroryzmem w Iraku i Afganistanie. Naszą kadrę naukową wysłaliśmy do Europy, żeby broniła we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii dobrego imienia polskich naukowców (oczywiście później trzeba było drukować plakaty, żeby jednak część fachowców do nas wróciła  po to, by ktoś zarabiał na emerytury dla patriotów - nierobów).

I tak, w powolnym procesie, patriotyzm przechodzi do lamusa po to, by lansować mógł się europeizm.

Europejczyk to człowiek nowoczesny, modny, inteligentny i ekonomiczny. Patrioci, to stare dziady bajające coś o niepodległości, o którą walczyli. Babce z dziadkiem na starość w głowie się poprzewracało od tego siedzenia w okopach i chcą bronić Polski, jakby  ktoś chciał nas napadać. Ale przecież nikt na nas nie napada, tylko grzecznie puka i zostaje grzecznie wpuszczony. Nikt też nas z niczego nie okrada, tylko zostaje obdarowywany, czego oczywiście stare dziady zrozumieć nie potrafią. Bo starym dziadom się wydaje, że Europa chce nam coś zabrać, bo stare dziady nie rozumieją, że Europa jest teraz humanitarna, że przez ponad pół wieku wiele się zmieniło i nikt już za naszymi plecami żadnych paktów nie podpisuje, bo wszyscy jesteśmy wielką europejską rodziną. Gazociąg Północny to nie jest pomijanie interesów Polski lecz grzeczne omijanie naszego kraju, byśmy nie musieli się z Rosją o gaz kłócić. Amerykanie nie znoszą wiz dla naszego dobra, Auchan dostarcza nowych miejsc pracy,  a dzięki Euro2012 będziemy mieć równe drogi.

Ale ponieważ historia kołem się toczy, to gdy znowu dobrniemy do momentu, gdy będziemy wynajmować własne domy od Europejczyków ,  kolega zza biurka z francuskim akcentem będzie zarabiał  trzy razy więcej wykonując tę samą pracę, a Auchan da nam jeszcze więcej miejsc pracy za jeszcze mniejsze pieniądze, to  wtedy z głodu trzeba będzie znowu patriotą zostać, żeby chociaż kawałek z tej Polski  zagarnąć dla siebie, żeby choć ta malina w naszym ogródku mogła być polska, a nie kupiona z Unii.

To, o co nie trzeba walczyć nie smakuje i wywołuje pogardę.  Najszybciej zdrowy rozsądek  przywraca głód i bieda. Być może to prawda, że im mniej się je, tym szybciej rozum pracuje.  W końcu nażarty jest zbyt rozleniwiony by myśleć,  nażarty chce spać. Głodny zaś kombinuje jak sobie to żarcie znaleźć i krew mu szybciej do mózgu płynie, by ten wymyślił co tu zrobić, by się najeść.

Radość z bycia Europejczykiem przeminęła już w Grecji. U nas nadal trwa sielanka. Jak długo ona potrwa? Tak długo,  jak tylko długo będziemy się chcieli cieszyć.