JustPaste.it

Koszmarne mgły, czyli tumany

W sporach z Rosjanami trzeba być większym patriotą...

W sporach z Rosjanami trzeba być większym patriotą...

 

abd5d6c361131b3a3411cbf773477c9e.jpg

 

Media są oburzone gadulstwem Edmunda Klicha (spoza rodziny Bogdana Klicha - ministra obrony narodowej), polskiego przedstawiciela przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę rządowego Tu-154 pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010.

Początkowo niewiele mówił, wręcz zastrzegał się, że śledztwo trwa i że nic nie może ujawnić. Tak mało mówił, że aż szlag trafiał naszych telewidzów i słuchaczy, którzy codziennie przed odbiornikami łaknęli nowych wrażeń i sensacji. Jakichkolwiek, ale najlepiej obciążających stronę rosyjską. A to zepsute reflektory, w to powinni zamknąć lotnisko, a to oślepiono naszych pilotów laserem, a to finezyjnie zmylono odczyty w urządzeniach nawigacyjnych, a to sztucznie wywołano tuman** (przecież potrafią przeganiać chmury, to jaki problem z generacją mgławicy), a to samolot odpowiednio spreparowano podczas jego ostatniego remontu (oczywiście w Rosji) i jeszcze parę pominiętych tu (spiskowych) teorii.

Ale gdy zasmakował popularności w mediach, zaczął codziennie zdradzać szczegóły badań, a nawet rzucać oskarżenia”*.   Gdyby oskarżał Rosjan, to byłby swój chłop, ale naszych? Polaków? To jakiś dywersant! Już więcej nie damy mu takiej intratnej a medialnej roboty (odpukać, ale przecież nieprędko wydarzy się kolejna lotnicza tragedia!).

Jak on może takie rzeczy opowiadać?! Mówi jak Rosjanie! Chce być sławny i robi to po trupach pilotów – oburzają się lotnicy”*.   Powinien mówić jak przystało na Polaka? I to Polaka świadomego cwaniczenia Rosjan. W najlepszym razie, jako patriota, nie powinien nic mówić, co mogłoby rzucić choć cień na naszych. Rosjanie kłamali zawsze, nawet teraz z Katyniem jakoś im prawda nie może wyjść na jaw, choć na to się zanosiło tuż po katastrofie. Skoro możemy, to powinniśmy im w rewanżu dokopać, nie zaś przyznawać rację!

Piloci zlekceważyli wszystkie ostrzeżenia wysyłane przez automatykę samolotu”* – nie, no takich antypolskich wypowiedzi to my (nasze media, nasi politycy, nasi wojskowi piloci) nie zdzierżymy! Na pohybel Klichowi! Tylko podczas linczu nie pomylmy Edmunda z Bogdanem (pomyłki, także sądowe, ciągle się zdarzają nawet u nas***).

Nie wiem, w jakim charakterze on się wypowiada, czy oficjalnego akredytowanego przez polskie państwo, czy prywatnego eksperta”*.   No tak! Pobiera naszą narodową walutę a popiera Rosjan – skandal! Może od nich dostaje jakieś ruble? Panie Klich – gdzie się podział pański patriotyzm? Może jako prywatny ekspert mógłby więcej mówić o błędach naszej załogi, ale jako oficjalny akredytowany przez RP? Przez III RP?! No nie, to się po prostu w głowie nie mieści!

Słowami Klicha jest zaskoczony szef MSWiA Jerzy Miller. Zasugerował, że ekspertowi chodzi o medialną sławę”*.    Także premier Tusk uznał, że Klich jest zbyt rozmowny. Ciekawe, czy podobną miałby ocenę, gdyby nasz przedstawiciel był nieprzychylny Rosjanom? Zapewne, bowiem musiałby z kolei naszym sąsiadom wysyłać sygnały łagodzące ich irytację (ciężko być politykiem, zwłaszcza dyplomatą).

A sławę Klich sobie zapewnił, ale w Rosji. Bo po jego rewelacjach o gen. Błasiku, rosyjska prasa spekuluje już na całego. Twierdzi np. że to generał był za sterami”*.   To wielce karygodna postawa naszych sąsiadów! Po wielu naszych złośliwych teoriach w końcu pofolgowali swojej fantazji? A właściwie, to czego się po Rosjanach spodziewaliśmy? Że przytakną naszym pomysłom, w tym zwariowanym? A sprawa byłaby już dawno wyjaśniona, gdyby w kokpicie, w salonikach i w kabinie pasażerskiej, gdyby tam były rozmieszczone kamery, których są tysiące na naszych ulicach, na przejazdach kolejowych, w autobusach, w szkołach i muzeach. Zarówno p. Klich i Rosjanie przekazaliby nam dokładne i niepodważalne informacje. Ale skoro możemy miliony wydawać na samoloty i ich remonty, a nie ma kasy na kamery… Prawdopodobnie nie chodzi o pieniądze, ale o wdrożenie takiego pomysłu. Może etyka nie zezwala? Zezwala wszędzie, ale nie w samolotach? No to nieźle – z powodu etyki nie mamy wiarygodnych danych, natomiast dziennikarska etyka jakoś zezwala na mnożenie dziesiątek teorii i teoryjek...

W filmie „Sami swoi” nasi rodacy wybierają się z granatem do sądu i seniorka rodu (wiele w życiu widziała i zna problem polskiego sądownictwa, oczywiście sanacyjnego, przedwojennego, czyli II RP) – „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.

Pan Edmund Klich nie nadaje się na naszego reprezentanta! Tam nie powinien być obiektywny obserwator – tam powinien być obiektywny inaczej, czyli ze wskazaniem na naszą rację, zwłaszcza na naszą polską rację stanu!

Okazuje się, że sprawiedliwość powinniśmy traktować w kategoriach patriotycznych! Jeśli piłkarze naszej ukochanej drużyny dostali się do finału dzięki łapówkarskiemu szwindlowi, pomyłce sędziego albo cwaniactwu naszego zawodnika, to jest wszystko w porządku – nic się nie stało; jeśli nasz rywal dostał się tak wysoko i to w walce z naszą drużyną, to trzeba iść do sądu, uruchomić wideo i ośmieszyć przeciwnika, że gola zdobył ręką albo że sam się przewrócił w polu karnym. Nie sztuka być Irlandem protestującym po meczu**** Irlandia – Francja, sztuka być Francuzem przyznającym, że jego narodowa drużyna niezasłużenie dostała się do Mundialu 2010. 

* - cytat z gazety „Fakt” (27 maja 2010)

**- tuman (ros.) - mgła (pol.)

*** - facet dostał wyrok skazujący (2009), ponieważ pewna księgowa zeznała przed sądem nad Wisłą, że słownie znieważał ją z innego konta (pod innym nazwiskiem) na znanym portalu i sąd dał wiarę jej błędnemu przeświadczeniu, że dwie różne osoby to właśnie tenże sam facet

**** - w dogrywce napastnik Francji Thierry Henry w polu karnym przytrzymał piłkę ręką i podał ją do Williama Gallasa, który strzałem głową zapewnił Francji grę podczas Mundialu 2010