JustPaste.it

Kto rżnie głupa?

W ogóle, to rżnięcie głupa sprawia wiele uciechy, co nie?

W ogóle, to rżnięcie głupa sprawia wiele uciechy, co nie?

 

Kto  rżnie  głupa?

Dlaczego ludzie nie rozumieją tego, co rozumieją? O kimś takim na moim podwórku mówiło się kiedyś, że rżnie głupa. Chociaż w życiu coś takiego bywa często dowodem wielkiego rozumu, jednak na podwórku za taki dowód najczęściej nie uchodziło. Bo na podwórku każdy rozumiał, że głupa rżnie się z kogoś, nie z siebie. Więc na tym naszym podwórku za rżnięcie głupa można było śmiało po pysku dostać. Jeszcze z oblizaniem.

Ale ogólnie właśnie na tym polega rżnięcie głupa. Na rżnięciu z kogoś.

Kiedy minister powiada publicznie, że wprowadził go w błąd, czyli zwyczajnie oszwabił podwładny, którego minister może w każdej chwili na zbitą twarz wyrzucić, ale nie wyrzuca - to minister jawnie rżnie głupa z nas wszystkich.

Kiedy sędzia powiada, że prokurator podsunął mu nieprawdziwe dane, które ten sędzia ma zakichany, czyli tak zwany pieski obowiązek weryfikować, zanim je oceni - to sędzia rżnie głupa. Też wobec nas wszystkich, bo z reguły sprawa rypie się wtedy, gdy nabiera rozgłosu.

A kiedy szwagier nie będący szwagierką powiada, że szwagierkę wprowadził ktoś w maliny bez częstowania malinami - on także rżnie głupa ze wszystkich. Rzecz bowiem biega o szwagierkę wszystkich Polaków.

I biega jeszcze o to, że należy odróżniać małe podwórko od dużego podwórka, na którym wszyscy się bawimy, choć nikt właściwie nie ma bladego pojęcia, w co – łącznie z tymi, którym wydaje się inaczej.

 Różnica jest taka, że na małym podwórku głupa może rżnąć każdy - uda się albo nie. Najwyższym ryzykiem jest obity pysk, wspomniany na wstępie. Onże tak bardzo znów nie boli, jako że tłuką po nim koledzy i tak zwany szeroki świat rzadko dowiaduje się o tym obtłuczonym pysku.

 Natomiast na dużym podwórku sprawa jest o wiele gorsza, po prostu bardziej skomplikowana. W sposób oczywisty na tym dużym podwórku stanowi to przywilej właściwy elicie. Rzecz w tym, że kiedy na dużym podwórku rżnie głupa ktoś z elity - zawsze się to udaje. Powiedzmy, przeważnie. Zresztą, napiszę ściśle: nigdy się nie udaje. To my sami zwykle udajemy, że elicie się udaje. Bo ryzyko na dużym podwórku jest znacznie większe od koleżeńskiego obicia pyska.

Dlatego na dużym podwórku tak jakby nie rozumiemy tego, co świetnie rozumiemy. To bardzo swoiste rżnięcie głupa. Ono już od dawna weszło nam w nawyk, może nawet w geny, o złej krwi nie wspominając.

Nasz mizerny rozsądeczek, nasz śmieszniutki buncik, objawia się najczęściej durnowatym śmieszkiem, wzruszeniem cherlawych ramionek, najwyżej darciem gęby, wypisywaniem głupolstw, które właśnie ja tu wypisuję, ale gdy co do czego, zaraz udajemy, że daliśmy się nabrać. Niby wasserzupka widelcem. I wszystko w porządku. Elicie, rzecz jasna, znowu się udaje. Elicie udaje się zawsze, od tego jest elitą.

W tym sęk. Zastanawiam się, czy nie dlatego w głębi naszych duszyczek podziwiamy elitę, sami byśmy chcieli do tej elity należeć. Inaczej mówiąc, też byśmy chcieli oficjalnie rżnąć głupa. Bo póki co, nie wolno nam naruszać przywilejów elity. Byle chłopak z podwórka nawet nie spróbuje rżnąć głupa, powiedzmy, w urzędzie skarbowym albo - strach pomyśleć - na komisariacie. To by się bardzo źle skończyło. My możemy rżnąć głupa wobec samych siebie i czynimy to z dużym upodobaniem. Potrzebujemy wprawy, wprawa robi mistrza. Duzi chłopcy, elita, nawet nas do tego zachęcają, oczywiście. Po to, żebyśmy się przyzwyczaili. Wtedy im także łatwiej.

Czasem udaje nam się ta sztuka jawnie i publicznie. Czasem jesteśmy do tego po prostu zachęcani.

Na przykład sąsiad, znany nam jak zły szeląg, podpadł gdzieś tam policji, coś tam gdzieś zmalował. Nieważne, czy coś poważnego. Policja nas pyta, czy myśmy coś słyszeli, widzieli albo co. Nie, nigdy w życiu. Sąsiad? Taki porządny człowiek!

A łyżki wody byłoby nam dość na niego.

Stoimy na przystanku, na którym ktoś bije kobietę. Widzimy coś? Nieee, akurat patrzymy na kwiatki w klombiku. Tak samo, gdy ze sklepu ucieka, powiedzmy, złodziej. Czy ktoś widział złodzieja? Akurat znowu te kwiatki były na widoku, wzrok się od nich oderwać nie chciał.

Spróbowałby ktoś widzieć coś albo słyszeć. Wymęczą jak psa gończego. Zeznania, wizje lokalne, występowanie za świadka, lepiej nie wyliczać. Zresztą, co to daje? Zeznasz na kogoś, on to zapamięta. Kiedy go wypuszczą, najczęściej od razu - no, wszystko jasne. Więc my staramy się odróżniać duże i małe podwórko.

Zaś swoją drogą, rżnąć głupa - to wielka przyjemność.