Krótkie porównanie dwóch zwierząt i chorób.
Mają to do siebie, że jeden i drugi jest zwierzęciem, a oprócz tego są chorobami. Za moich młodych czasów „wilkiem” nazywano wrzód na tyłku; jako choroba nie jest on groźny, ale za to mocno uciążliwy. Natomiast jako zwierze polujące w stadzie – może pozbawić życia. Należy zatem do zwierząt niebezpiecznych. Jego walory smakowe są bardzo niskiej jakości i w przypadku jego upolowania nawet nie należy ich sprawdzać tylko przyjąć na wiarę, że tak jest.
Z rakiem jest odwrotnie. Jako zwierze nie jest niebezpieczny, ale podobno bardzo smaczny. Ja nie gustuję w produktach morskich, ale są tacy co się nimi zachwycają. Tymczasem jako choroba jest groźny. Generalnie mamy dwa rodzaje raków: złośliwy i niezłośliwy. Jeśli chodzi o tego pierwszego, to chyba jest on najgorszą chorobą. Widzimy więc, że jego zachowanie jako zwierzęcia nie jest złe, natomiast jako choroba jego zachowanie jest niespotykanie brzydkie. Cóż zatem ogólnie można o nich powiedzieć?
Rak jest dobry w smaku, gorszy w zachowaniu; wilk odwrotnie – gorszy w smaku lepszy w zachowaniu.
Zamieściłem ten artykuł w dziale nauka i myślę, że osób wrażliwych nie przyprawię tym o atak serca, bo:
- poprzez inżynierię genetyczną można chyba wilka poprawić smakowo; medycznie nie jest on taki zły, a w naszych warunkach nie poluje już stadnie, a przynajmniej nie w pobliżu osiedli ludzkich, więc ten rodzaj niebezpieczeństwa należy odrzucić, natomiast:
- raka smakowo nie potrzeba poprawiać. Można jedynie pocienić mu szczypce zachowując ich tą samą wytrzymałość, natomiast zwiększyć w nich ilość mięsa. Wtedy smakosze będą mieli się lepiej. Natomiast trzeba się poważnie nim zająć jako chorobą. Zapewne się to robi, ale zwiększenie wysiłków może przynieść tylko korzyści.
Zatem oba te zabiegi byłyby, czy też są naukowe i z naukowego punktu widzenia uzasadnione.