JustPaste.it

Fajnie jest pogonić cudzoziemców. A co z rodakami?

Swoich chronimy, ale obcych to medialnie zlinczujemy?

Swoich chronimy, ale obcych to medialnie zlinczujemy?

 

ad4fa43550c9daf71dd6845884a41562.jpg

a8a384872add5c0961bbd0ef3cb55aa4.jpg

305739bc8ae6a7b8b31a6728865ae738.jpg

 

Gazecie "Fakt" łatwo przyszło oceniać postępowanie cudzoziemców; tu Rosjan. Pokuszono się nawet o mały medialny lincz - oto zorganizowano głosowanie. Do wyboru tylko dwa pytania i oczekiwanie na dwie odpowiedzi - "czy złodzieje kart powinni zostać pokazani publicznie - z twarzy i nazwiska? (TAK/NIE)". Niemal wszyscy żądają publicznego pokazu!

Cóż takiego uczynili ci niedobrzy Rosjanie? Otóż kilku z nich, już po kilkudziesięciu minutach po katastrofie, użyło dwóch kart, które należały do jednego z polskich uczestników samolotowej pielgrzymki do Katynia (pamiętnego 10 kwietnia 2010).

Okazało się, że jedną kartę zrealizowano na kwotę ok. 6 tys. zł, zaś z drugiej nie udało się nic wypłacić, mimo szeregu prób. Dlaczego? Ano dlatego, że właściciel kart, jedną z nich opisał liczbą zwaną PINem i tę zubożono. Banki zastrzegają i proszą, aby w okolicach karty nie składować tego typu informacji. Jeśli już nie pamiętamy owej liczby, to możemy go przecież zaszyfrować, np. wspak albo dodać/odjąć do/od każdej cyfry np. 1lub do każdej kolejnej cyfry dodawać wartości ciągu arytmetycznego o różnicy 2 albo wymyślić całkiem oryginalny a indywidualny sposób odczytywania tych cyfr.

Ta wielka katastrofa przejdzie do historii pod szyldem wielu naruszeń procedur wszelakiego rodzaju, w tym także zaleceń bankowych, jak w przypadku omawianej karty. Po prostu - naruszono dziesiątki rozmaitych procedur!

Dziwne, że Rosjanie połaszczyli się na kasę z karty, bowiem powinni jednak pomyśleć - przecież ich działanie było łatwe do ustalenia i tylko była to kwestia czasu. Teraz pewnie muszą zwrócić pieniądze, najedzą się wstydu i zapewne stracą zawodowe profity.

Dlaczego polscy dziennikarze proponują ukazanie twarzy zagranicznych oszustów? Pewnie dlatego, że w Polsce mamy jeszcze większych przestępców i - co dziwne - ich twarzy nie można pokazywać, bo takie mamy przepisy o ochronie danych osobowych!

Kiedy złodzieje ukradli napis "Arbeit macht frei" z bramy obozu Auschwitz, to jedyne pełne dane osobowe (nazwisko, imię, wizerunek) nasze media podały... Szweda, natomiast kilku naszych obrotnych złodziejaszków korzystało z ochrony (inicjały i zamazane facjaty).  

Kiedy nasi rodacy zabijali pavulonem nieprzytomnych mieszkańców Łodzi, to naszemu sądowi nie przyszło do głowy ujawniać ich danych, choć ich czyn był znacznie obrzydliwszy, niż Rosjan. Czy ktoś pamięta, aby "Fakt" organizował podobne głosowanie w polskiej sprawie?

Jeśli rzecznik naszego rządu, pan Graś, widział (albo domyślał się), że kradzieży na miejscu tragedii dopuścili się mundurowi, to nie powinien używać konkretnej nazwy formacji, lecz osoby podejrzane powinien określić jako "funkcjonariusze". I żadna formacja nie czułaby się obrażona. I nie trzeba byłoby łagodzić rozdrażnienia na polsko-rosyjskiej linii ani po polsku, ani po rosyjsku (co zresztą całkiem zgrabnie wyszło p. Grasiowi - i to jest jedyny pozytyw tego zamieszania).

Tytułem dziennikarz poinformował nas, że wystarczyło 80 minut na okradzenie ofiary, ale dramatyzm i sarkazm obecny w artykule nie przeszkodził reklamie, która oferuje Majorkę już od 70 PLN za osobę (a cóż to jest "PLN"? czy nie można pisać "zł"?).

Pod artykułem dotyczącym  tragedii i ograbienia, redakcja zamieszcza szereg dość pikantnych tytułów w cyklu "Dziś polecamy" - a to "Budzę się w nocy zlana...", a to "Żona która pokazała pupę".

Nie mogło się obejść bez plotek o Musze - "Naga Anna Mucha rozgrzała włochów do czerwoności...". Skoro "włochy" napisano od małej litery, to zapewne chodziło o kudełki czy inne kędziorki jakiegoś nagrzanego Pająka, który zarzuciłby swoją sieć na Muszą powabną postać...

Poniżej czytelnicy zachęcani są do kontynuowania plotkarskiego stylu bycia i życia - "Interesują Cię gorące plotki o gwiazdach? Podaj swojego majla i bądź na bieżąco!".

Na stronie RJP czytamy - UCHWAŁA ORTOGRAFICZNA NR 7 RADY JĘZYKA POLSKIEGO W SPRAWIE ZAPISU NAZWY LISTU ELEKTRONICZNEGO (PRZYJĘTA NA XII POSIEDZENIU PLENARNYM DN. 21 MAJA 2002 R.)
Poprawna forma nazwy listu elektronicznego to e-mail, potocznie: mejl.

Nie przewidziano formy majl. Ponadto, skoro prosimy kogoś o adres, list, czy post, to nie prosimy o adresa, lista i posta. Zatem powinno być - " Podaj swój mejl". A że plotki są gorące? Nie wątpimy, wszak pani Musze udało się rozgrzać włochów aż do czerwoności... Jak w hucie. Chucie także sprzyjają rozognieniu...

PS Polaka w Rosji ograbiono na 6 tys. zł i cały świat o tym wie. Ale nie wie, że na podobną kwotę oskubano emeryta w Polsce, bowiem Poczta Polska wymyśliła sposób na ograbianie rodaków, zwłaszcza starszych. Można zadzwonić do rodaka, przedstawić się jako dawny znajomy albo jako wnuczek i poprosić o pożyczkę. Ograbiająca usługa to błyskawiczny przelewy - podaje się dane odbiorcy, wpłaca kwotę na poczcie, pani z okienka podaje 21-cyfrowy kod, tenże kod jest przekazywany przez komórkę do odbiorcy w dowolnym polskim urzędzie pocztowym i jest... po kasie. Ani Poczta Polska nie informuje o możliwych przewałach, ani na afiszach nikogo nie przestrzega, ani nie partycypuje w stratach poniesionych przez łatwowiernego rodaka. A banki oddają pieniądze, jeśli właściciel przy karcie zapisał numer PIN?

Polska prokuratura prosi o dane z monitoringu dotyczące kradzieży. A polski emeryt prosi o takie dane z naszej pocztowej placówki i nie ma żadnych informacji w sprawie, choć kradzieży w Polsce dokonano dzień wcześniej, niż tej sławnej (na cały świat) w Rosji. Łatwiej wymagać od cudzoziemców i jakże to intrygujące stawiać ich na baczność. A u nas? Spokój i nic się nie dzieje w sprawie...