JustPaste.it

Kawały o Bacy - znane, lecz nieśmiertelne !...

- Stasek, cy twoj konicek kurzy fajkę?- Nie.- No, to ci się szopa pali.

- Stasek, cy twoj konicek kurzy fajkę?- Nie.- No, to ci się szopa pali.

 

Oto wybór kawałów o Bacy - choć tak znanych, to nieśmiertelnych ! Takiego Bacy z kawałów - to aż strach się bać ! ;-)

*   *   *  

51234ba5d70d6deedb1dc5cb34bf1096.png

Baca trzyma swoją teściową nad przepaścią i mówi:
-Mój dziadek swoją teściową w Dunajcu utopił, mój ojciec swoją teściową ciupagą zaciupał, a ja cię puszczę wolno. Leć!


Ksiądz zgubił się w górach, spotyka bacę:
- Baco, którędy do Zakopanego?
- A, za ile?
- jak to baco za ile. Za Bóg zapłać...
- A, to niech was Bóg prowadzi...


Idzie góral do ubikacji w górach i pyta:
- je tam kto
słyszy odpowiedz turysty:
- tu się nie je tu się sra


turysta widzi bace kucającego nad jeziorkiem i pyta:
-co robicie baco ??
-łowie ryby na lusterko.
-a jak to się robi ??
-daj pan dychę to panu powiem
Ciekawy turysta daje 10 zyla
-no więc gdy ryba podpłynie do lusterka aby się przejrzeć to ja bach wale kamieniem w głowę i wrzucam do wiadra.
-a to działa ??
-nie ale od takich jak pan co dziennie stówę wyciągam.


Tatry. Mgła jak mleko. Przy szlaku siedzi baca z turystą. Ćmią
fajeczkę i papierosa:
- Oj baco, baco...
- Łoj turysto, turysto...
- Oj lubicie wy owieczki, panie baco, lubicie...
- Łoj, łodwalcie się! Nie trza było leźć w góry w tym kozuchu, panie
turysto...


Góry. Malarz maluje pejzaż. Podchodzi baca, patrzy jak artysta wiernie kopiuje widok i mówi:
- Cholera, ile to się cłek musi namęcyć jak ni mo aparatu!


Pewien góral z żoną i siedmioletnim synem przechodzili w bród Dunajec. Na środku rzeki gdy woda sięgała im już do piersi, żona zaniepokojona zapytała:
- A gdzie Jontek?
- Nie bój się - odpowiedział chłop - ja go za rękę prowadzę!


Wychodzi baca przed chałupę, przeciąga się i wola:
- Jaki piękny dzionek!
A echo z przyzwyczajenia:
- ... Mać, mać, mać...!

 

Zapisują bacę do spółdzielni produkcyjnej.
- Dacie krowę do spółdzielni?
- Dom.
- Dacie konia do spółdzielni?
- Dom.
- Dacie owce do spółdzielni?
- Nie dom.
- Dlaczego?
- Bo mom.

 

Bacę zaproszono w karnawale na bal przebierańców.
Pytają go znajomi, za co się przebrał.
-A za łoscypka .
-A jak to, baco, za oscypka?
-A siadne se w kąciku i bede śmierdział.


Bacowa do gazdy:
- Piliście gazdo!
- Nie piłem!
- To powiedzcie: "chrząszcz brzmi w trzinie".
- Chrobok burcy w trowie.

 

Jedzie baca bryczką przez granicę.
Zatrzymuje go żołnierz i pyta:
- co wieziecie w tej beczce baco?
- sok z banana.
- ale banan nie ma soku.
- to masz pan, spróbuj.
Żołnierz próbuje. Krzywi się i mówi:
- fuj a jedź se baco dalej.
Na to baca do konia:
- wio Banan!!!!!!!!!


W góralskim kościółku wystrojone gaździny klęczą przed ołtarzem i modlą się żarliwie. Nagle jedna pierdnęła. Zaczerwieniona, próbując odwrócić od siebie uwagę innych, chwyciła się za nos i zaczęła się rozglądać wokół, pytając:
- Która to, która?
Stara Maciejowa ze zdziwieniem:
- A cóż to, Jaśkowa? Dwie d... macie, że nie wiecie, która?

 

Idzie sobie turysta i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta:
- Baco, co robicie?
- A nic takiego, piore tylko kota.
- Kota? Przecież kota się nie pierze.
Na to Baca:
- A co wy tam turysto wicie, kota się pierze.
Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy:
- A nie mówiłem, że kota się nie pierze?!
A Baca na to:
- Pierze się, pierze, ale sie nie wykręco.


Baca jest sądzony za zabójstwo turysty, ale się nie przyznaje. Sędzia pyta:
- No to jak to było, Baco?
- Ano nijak. Siedziołek se na przyzbie i strugałek osikowy kołecek. A ten turysta siad se kole mnie i zacoł jeść cereśnie. I co zjod, to mi pesteckom trach!!! w oko. A jo nic, ino se strugom ten kołecek. A on znowu zjad i trach!!! mie pesteckom w oko. A jo nic i dalej strugom... A on łostatniom cereśnie, rzucił mi torebke pode nogi, wstał i tak niesceśliwie potknoł, ze upadł na ten kołecek, com go strugoł. I tak, panie, coś ze 27 razy...


Wieczorem pod domem bacy słychać głos:
-Baco! Potrzebujecie drzewa!
-Nie! Nie potsebuja!
Baca wyłazi rano na podwórze - patrzy drzewa ni ma...

 

Przychodzi baca do spowiedzi,zaczyna się spowiadać i mówi:
- Proszę księdza ukradłem łańcuch.
Ksiądz pyta, jaki?
Na to baca:
- Taki zwykły, trzy metrowy.
- A co było na końcu tego łańcucha?
- Krowa...

 

Przychodzi baca do sklepu mięsnego i pyta:
- Cy jest kiełbasa?
- Jest. Beskidzka.
- Bez cego??

 

Przychodzi baca do sądu za nielegalne posiadanie broni
Prokurator:
- Baco co macie na swą obronę?
- Czolg w Stodole!!!!!!!!


Baca rozmawia z turystą:
-Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
-Ciem? - poprawia turysta.
-Kapciem.

 

- Ahoj baco co robicie??
- A hoj was to obchodzi!!


Śpiewa juhas na hali. Baca nie może wytrzymać i woła:
- Czego się drzes?!!
- Dyć to nie dżez, to folklor!


Góral przyprowadził swoja żonę będącą w ciąży na badania okresowe. Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał. Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony. Lekarz odpowiada:
- No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, żona już płaciła.
- Panie doktorze, macie tu 1000 zł, i nie mówcie nikomu, że pozamaciczna, bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.


Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie częstuje go gorącą strawą, turysta zajadając spostrzega, że do talerza leci mu z góry woda...
- Baco dach ci przecieka!
- Wim...
- To dlaczego nie naprawisz?!
- Ni mogę, przecież dysc pada.
- To dlaczego nie naprawisz, kiedy nie pada?!!
- A bo wtedy nie cieknie...


Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał!

 

W sądzie:
- A więc baco - mówi sędzia - Weszliście przez komin, przelecieliście Kowalską, zabraliście telewizor i kuchenkę mikrofalową i wyszliście drzwiami frontowymi.
Czy przyznajecie się do popełnienia tej zbrodni?
- Nie nie przyznom się, ale pomysł pana sędziego tyż jest ciekawy.

 

- Baco, czy pokażecie nam Giewont? - pytają turyści.
- Jo. Widzita tom pirwszom górke?
- Tak.
- To nie je Giewont. A widzita tom drugom górke?
- Tak.
- To tyz nie je Giewont. A widzita tom trzeciom górke?
- Nie.
- To je Giewont.

 

Zapisują bacę do Partii. Sprawdzają życiorys.
- No a jak to było po wojnie? Byliście w jakiejś bandzie?
- Ni, ta bydzie pirsa.

 

Przyjeżdża turysta do bacy i się go pyta:
- Baco masz dzieci?
Baca odpowiada:
- Nie.
Rano budzi go gromada dzieci, a turysta się pyta:
- Baco przecież mówiłeś że nie masz dzieci.
A baca odpowiada:
- To nie dzieci tylko skurwysyny.

 

Baca w sądzie. Sędzia go pyta:
- Czym zbiliście juhasa?
- Synecką wysoki sądzie.
- Wieprzową czy wołową?
- Kolejową.


- Stasek, cy twoj konicek kurzy fajkę?
- Nie.
- No, to ci się szopa pali.


Spotyka się dwóch baców:
- Sąsiedzie, jak tam wasz nowy sołtys?
- Eee, jeszcze go po trzeźwemu nie widział.....
- Co? Tak pije?
- On nie, ino ja!


Turysta pyta bacę:
- Baco, gdzie tu dostanę części zamienne do samochodu?
- Zaraz za wioską jest ostry zakręt nad urwiskiem - mówi góral. - Części leżą na dole...

 

Baca popijał z turystą japońskim w gospodzie. Jak popili, to postanowili się sprawdzić w walce. Japończyk szybko pokonał bacę. Góral podnosi się z ziemi i pyta:
- Co to było?
- Dżu-dżitsu!
Wypili znów a po chwili Japończyk znalazł się na podłodze. Kiedy po tygodniu oprzytomniał w szpitalu, spytał bacę:
- Co to było?
- Ciu-pa-ga!


Jedzie baca furmanka i bije konia batem aby szybciej szedł, udezył go 1raz, udezył go 2 raz, koń przy 3 razie nie wytrzymał i mówi
- jeszcze raz mnie tym batem udezysz a Cię zdziele z kopyta,
- baca zdziwiony mówi - pierwszy raz widze jak koń mówi
a pies idący z boku - ja też


Na górskiej drodze doszło do wypadku autokaru. Policjant po przybyciu na miejsce pyta siedzącego w pobliżu Bacę
- Jak się to stało?
- Widzicie Panie to drzewo? - pyta Baca Policjanta
- No widzę.
- A Kierowca nie widział!


Zmarznięty w czasie śnieżycy turysta puka do bacówki - otwiera baca.
- Macie baco coś do jedzenia?
- Niii!
- To może chociaż wrzątek macie??
- Mom... ino zimny.

 

Przewodnik tatrzański (baca) mówi do grupy turystów:
- Zbliżamy się do bardzo niebezpiecznego miejsca. Wiele osób poślizgnęło się tu i spadło w przepaść. Gdyby komuś z Państwa to się przytrafiło, proszę zwrócić głowę w lewą stronę. Z lotu ptaka rozciąga się piękny widok na dolinę.


Sprawa w sądzie. Sędzia pyta oskarżonego - górala:
- Zawód?
- Mechooptyk.
- Co?
- Mechooptyk!
- A co pan robi?
- Optykam chałupy mchem....


Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:
- Co robicie baco?
- A tak sobie siedzę i myślę.
- A to wy zawsze tak ?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu ?
- To sobie ino siedzę.


Przychodzi do Bacy pewien mężczyzna .
-witajcie Baco!
-no witom witom
-a gdybym policzył wasze owieczki do dalibyście jedną?
-tok
-232
-ooo panocku! Jak wyście to zrobili ?! A gdybym powiedział kim jesteście to oddalibyście owiecke?
-tak
-jesteście z Europejskiego urzędu rolnictwa!
-Skąd wiecie ???
-no bo wziął pan psa zamiast owiecki!


Siedzi baca na gałęzi którą piłuje. Podchodzi turysta i mówi:
- baco spadniecie
- nie spadne
-ale ja wam mówię, że spadniecie!!!!- upiera się turysta,
- jak mówie że nie spadne to nie spadne!!!!- krzyczy baca.
Turysta nie przekonawszy bacy poszedł dalej, po chwili baca spada, ogarnowszy się patrzy za znikającym w oddali turystą i myśli sobie " Prorok jaki cy co"?


Turysta do bacy:
- Ile kosztuje ten pies??
- Sto milionów.
- Przecież nikt go nie kupi.
Po pewnym czasie turysta do bacy:
- Sprzedaliście psa??
- Tak. Za dwa koty po 50 milionów...


Sędzia do górala:
- Ile macie dochodów?
- Wysoki sądzie, do chodów to ja mom dwie nogi, ale obie kipskie.


Spotyka się dwóch górali wysoko w górach.
- Baco, wełna drożeje!
- A kto tak powiedział?
- Wałęsa.
- A gdzie on pasie?

 

Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy? - Rano wyprowadzam owce na hale, wyciągam flaszkę i piję...
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.

 

Piany Baca ledwo wychodzi z knajpy. Po chwili wpada w przepaść i zaczyna się modlić:
- Panie Boże, już nigdy nie będę pił, pozwól mi tylko spaść na coś miękkiego.
Baca rano budzi się na stogu siana, przeciąga się i mówi:
- Ale po pijaku człowiek głupoty gada:)


Idzie dwóch baców koło sklepu spożywczego...
- Baco! Wiejmy stąd ino żywo!!!
- A czemuż to!?
- Bo tu piszą "Dżemy jaja!!!"


Jedzie gazda z gaździną furmanką. Nagle niebo się zachmurzyło, rozszalała
się burza. Znienacka 20 metrów przed furmanką uderzył piorun. A gazda
patrzy w niebo, palec podnosi i mówi:
- Nooooooo...
Jada dalej. Po chwili następny piorun uderzył 5 metrów za furmanką. Gazda
znów podnosi palec i mówi:
- Noooooooooooooo...
Znowu jadą dalej. Nagle kolejny piorun uderza w gaździnę jadącą na
furmance, a gazda zadowolony:
- No!!!


- Baco, co robicie, jak macie wolny czas?
- Siedzem i dumiem...
- A jak nie macie czasu?
- To ino siedzem...


Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.
- Baco, drzwi w domu nie macie? - Krzyczy na niego sprzedawczyni.
- Mom, i taką cholerę jak wy, tyz mom.


Siedzi baca na drzewie i śpiewa. Przechodzi turysta.
- Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
- Nie spadnę.
Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
- A mówiłem wam, baco - nie śpiewa się na drzewie.
- Śpiwo się, śpiwo, ino się nie tańcy.


Baca łapie okazje na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta :
- A co to panocku, za znacek z psodu ?
- To ? (mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na pewno trafie.
- aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu po drodze jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi :
- A weźcie, panocku, tego człowieka w ten celownik ....
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwilę potem baca się odzywa :
- iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie otworzył drzwi to byśmy go nie trafili.

 

Reporter telewizji polskiej przeprowadza wywiad z 80-letnim góralem - Baco powiedzcie co wy robicie, że dożyliście tego wieku?
- Nie mogę powiedzieć!
- Dlaczego??
- Bo ojciec mi nie pozwala.
- To wy macie ojca?
- No pewnie! Poszedł z dziadkiem na ryby!


Idzie turysta przez hale i za uwarzył, że baca pasie owce i pyta sie bacy:
- ile macie owiec baco a baca odpowiada
- nie wiem za każdym razem co chce ich policzyć zasypiam


Idzie sobie baca i ciągnie na sznurku zegarek.
Przechodzący turysta pyta zdziwiony:
- A co to baco, zegarek na sznurku ciągniecie?
- Ja go wreszcie nauczę chodzić!


Początkujący narciarz pyta bacę:
- Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
- A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijają się dopiero na dole!


Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem i mówi:
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babe spod chłopa wywiało...?


Idzie turysta przez góry i widzi bacę - trzymającego się jedną ręką gałęzi, a w drugiej trzymającego czytaną przez niego książkę. Turysta zagaduje:
- Baco powiadają, że czynicie cuda?
Baca przewracając drugą ręką stronę w książce odpowiada: - A tam, głupoty opowiadają....

 

- Gazdo, a co tam tak kucacie pod płotem?
- Kupę robię!
- W gaciach?
- Ło Jezu!

 

Para turystów zabłądziła w górach. w końcu dotarli do jakiejś drogi. ruszyli przed siebie. po jakimś czasie patrzą jedzie baca furmanką. Zatrzymali go i pytają:
- Baco dojdziemy tą drogą do Zakopanego? - Baca popatrzył, podrapał się pod czapką i powiedział:
- Dojdziecie, czemu mielibyście nie dojść.
- Baco a ile będziemy szli? - Na to baca.
- No pieszo to ze dwa dni wom zejdzie.
- Baco to możemy zabrać się z wami?
- Wsiadajcie.
Wyruszyli w drogę, a że czas im się dłużył tak po mniej więcej po dwóch godzinach pytają się bacy:
- Baco a gdybyśmy poszli w druga stronę, doszlibyśmy do Zakopanego?
- Doszlibyście, czemu nie.
- A jak długo byśmy szli? - Baca podrapał się pod czapką i mówi:
- pieszo?
- Pieszo.
- No, to dwie godziny by wam zeszło.


W Morskim Oku w przerębli kąpie się baca.
- Baco, nie zimno wam? - pytają się turyści.
- Ni.
- Ciepło?
- Ni.
- A jak wam jest?
- Jędrzej.


Baca oprowadza turystów po Tatrach.
- Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące.
- Baco, skąd wiecie to aż z taką dokładnością?
- A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, że mają dwa miliony. To ile mogą mieć teraz?

 

Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali:
- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to sie tak jakoś nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... użarł - nie, nie użarł... A! już wim! UJOT!

 

Pijany góral wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
- Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
- Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!


Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.
- Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwiniętą gazetą?
- Ano tak - zgadza się góral.
- I od tego ciosu gazeta poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?
- Skoro tak doktor powiedział...
- W takim razie co było w gazecie?
- Nie wiem, nie czytałem.


Idzie baca na dwór za potrzebą. Wraca calutki mokry. Żona się pyta:
-Józwa, deszcz pada?
-Ni... ino halny wieje.


Baca rozwodzi się z gaździną. Odbywa się rozprawa w sądzie. Sędzia pyta Bacy:
-Powiedzcie baco, dlaczego chcecie się rozwieść z żoną, przecież żyjecie razem już 20 lat, w czym wam ona zawiniła?
Baca na to odpowiada:
-A bo panocku, ona mi seksualnie nie odpowiado.
Na to w końcu sali podnosi się ze swojego miejsca juhas i woła:
-Głupoty baco gadocie! Całej wsi odpowiado, a wom ni?

 

Pewien baca postanowił popełnić samobójstwo nad rzeką. Idąc tam wziął ze sobą gruby sznur.
Przywiązał go do grubej gałęzi i uwiązał na szyi.
Następnie zeskoczył z gałęzi ze sznurem na szyi.
Po skoku gałąź się ułamała a baca wpada do rzeki. Ledwie się ratując wychodzi z rzeki i mówi:
- Cholera, przez to gałąź prawie żem się utopił!!!


Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę. A baca pasie sobie owce.
Czarne i białe. No i turysta się go pyta:
- Baco.. Ile mleka dają te owce?
- Ano białe cy corne?
- No wszystkie.
- Białe dwa litry..
- A czarne?
- Ino tys dwa litry.
- A ile trawy jedzą?
- Białe cy corne?
- No wszystkie..
- Białe tsy kilo.
- A czarne?
- Tys tsy kilo.
Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się, że białe owce nie
różnią się niczym innym niż kolorem wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta
pyta się jeszcze raz:
- No to czemu baco je tak rozróżniacie?
- Ano białe owce som moje.
- A czarne czyje?
- Ano tys moje.


Idzie góralka brzegiem strumienia, a po drugiej stronie chłopaki.
- Ej Maryś, pójdź do nas!
- Nie pójdę bo mnie zgwałcicie!
- Ej, nie zgwałcimy!
- To po co ja tam pójdę?


Śpiewa juhas na hali. Baca nie może wytrzymać i woła:
- Czego się drzes?!!
- Dyć to nie dżez, to folklor!


Idzie turysta po szlaku i nagle słyszy:
- Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!!
Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pieńku, obok wbita siekiera i:
- Ło Jezu, Jezu, Jezu!
Turysta: Baco! Baco co wam się stało?!
Baca: Mnie? Nic. Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu!!!
T: A może komuś w waszej rodzinie?
B: Mojej? Ni. Ło Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!
T: No to co tak lamentujecie?
B: Ło Jezu, jak mi się robić nie chce!


Do bacy przychodzi turysta i chce wynająć pokój. Przedstawia się:
- Nazywam się Jan Sraczka!
- Ooo! Rzadkie macie nazwisko, oj rzadkie!


Syn Bacy wrócił z wojska i Baca zaczyna szukać mu kandydatki na żonę. Poszedł do sąsiedniej wsi, a gdy wrócił, oznajmia synowi:
- Znalazłem ci narzeczoną.
- Ładna?
- Jeszcze jak! Żebyś ty widział, jak szybko potrafi widłami słomę zrzucić z furmanki!

 

Pyta turysta bace:
- baco czy ten mały piesek jest twój?
- ta
- to dlaczego na furtce jest napisane "uwaga pies"?
- bo już trzy razy mi go nadepnięto

 


- Baco, co robicie?
- Uwozom!
- Na co?
- Cobyk nie spod!

 

Turysta widzi, jak na ganku przed chatą baca ostrzy siekierę, więc go pyta:
- Baco, po co ostrzycie tę siekierę?
- A tak, dla zabicia czasu....

Licencja: Creative Commons