JustPaste.it

Codzienność niebanalna

Na strychu znalazłam zakurzoną teczkę. W teczce – banał. Zapiski, prowadzone podczas poszukiwania pracy. I jeszcze odręcznie zapisana karteczka z nieskładnym wierszem o miłości.

Na strychu znalazłam zakurzoną teczkę. W teczce – banał. Zapiski, prowadzone podczas poszukiwania pracy. I jeszcze odręcznie zapisana karteczka z nieskładnym wierszem o miłości.

 

 

Praca, dom, dom, praca, obiad, gotowanie, sprzątanie, czasem jakiś grill, jakieś spotkanie ze znajomymi i znów: praca, dom, dom, praca, obiad, gotowanie, sprzątanie. Jakby kto zaproponował: opowiedz mi swoje życie – wzruszymy bezradnie ramionami, o czym tu opowiadać?

Kolory wspomnień

Banał nabiera kolorów dopiero we wspomnieniach. Nasze dzieciństwo to przecież nie kolejno następujące po sobie jednakowe dni i noce: ale zapach ciastek pieczonych przez babcię, pierwszy rower, podwórkowe wojny, kradzież jabłek z ogrodu sąsiada. I czas, kiedy byliśmy nastolatkami to nie zamknięty i nudny krąg szkoła, dom, dom szkoła – ale pierwsze spacery za rękę, lekcje matematyki spędzane w parku, zamiast w klasie, ludzie, o których możemy opowiadać godzinami, a każdy jest oddzielną historią i spotkanie z każdym jakoś nas budowało.

Żeby nie umarli

Wspomnienia są fascynujące, jeśli je dobrze opowiedzieć. A ileż można się z nich dowiedzieć o ludziach, jeśli umie się słuchać!  I szkoda czasem, że umierają razem z ludźmi. Mało kto ma to szczęście, że zostały gdzieś po babci czy dziadku pamiętniki, listy, dokumenty. I mało kto pomyśli, żeby usiąść z własnymi rodzicami i naciągnąć ich na wspomnienia o ich rodzicach i dziadkach. I tak umierają bezpowrotnie ci, których można było ocalić.

Wystarczy posłuchać

Niedawno na strychu znalazłam zakurzoną teczkę. Leżała tam od czasów przedwojennych. Należała do brata mojej babci. W teczce – banał. Zapiski, prowadzone podczas poszukiwania pracy. Kolejne adresy firm, kolejne listy z prośbą o znalezienie posady, kolejne odpowiedzi odmowne. I jeszcze odręcznie zapisana karteczka, wydarta z jakiegoś zeszytu, z nieskładnym wierszem o miłości. Dla niego to była szara codzienność – trzeba z czegoś żyć, wysyłany list za listem, odbierana na poczcie odmowa za odmową. Ale ja po osiemdziesięciu latach wiem więcej. Wiem, że wyjechał, że miał własny sklep, że dorobił się potężnego jak na tamte czasy majątku, że ocalił w czasie wojny całą rodzinę. Znam jego dzieci, znam jego wnuki, jego prawnuczka bawiła się ostatnio starą maszyną do pisania, na której on uczył się kiedyś pisać. Wszyscy ci ludzie coś mogą o nim powiedzieć: o ojcu, o dziadku. Wystarczy posłuchać – i zbierze się dziesiątki anegdot i ciekawostek. A jeśli je spisać – to i prawnuki i ich dzieci będą mogły poznać swojego prapradziadka.

Znaleźć twarze pradziadków

Dobrze jest znać pradziadków. I dobrze, że coraz modniejsze staje się poszukiwanie przodków, że ludzie budują swoje drzewa genealogiczne. Ale to jeszcze za mało. Zbierajmy wspomnienia. Dajmy naszym pradziadkom, znanym z imienia i nazwiska, ludzkie twarze. Tak, żebyśmy mogli ich lubić, tak zwyczajnie, jak ludzi.

Pearl Buck pisała, że prawdziwa mądrość życia dostrzega wspaniałość dnia codziennego. A dziś trzeba powiedzieć więcej: prawdziwa mądrość potrafi dzielić się wspaniałością dnia codziennego z innymi - również z tymi, którzy przyjdą po nas. Byle tylko umieć ją dostrzec, opowiedzieć, zatrzymać na chwilę czas...

 

A tym, którzy doceniają wartość przeszłości, ale nie wiedzą, jak ją zatrzymać, zapraszam na www.mikrohistoria.pl – bo każdy jest bohaterem historii!