Napływ imigrantów, fakt że Latynosi statystycznie posiadają najwięcej dzieci z mniejszości sprawia że niedługo hiszpański może stać się językiem oficjalnym w Stanach Zjednoczonych
Już niedługo mieszkańca Stanów Zjednoczonych będziemy wyobrażać sobie jako smagłego, długowłosego Banderasa przygryzającego Tortillę, a nie jako teksańskiego kowboja.
Może jest to wizja odrobinę zbyt przerysowana, liczby z badań statystycznych wskazują jednak, że jest to bardzo prawdopodobna możliwość. W tym momencie 45,5 miliona osób zamieszkałych w USA jest pochodzenia Latynoskiego – stanowią oni już 15,5% populacji Stanów Zjednoczonych. Dodajmy do tego nielegalnych imigrantów liczba ta osiągnie wartość 50 milionów. Co więcej, tempo wzrostu ludności wynosi 28.7% -cztery razy szybciej niż średnia krajowa. Socjolodzy przewidują, że w USA w 2050 r liczba osób pochodzenia Latynoskiego będzie większa niż 100 milionów osób.
Nie można zapominać o nieprzerwanym dopływie imigrantów do Stanów Zjednoczonych. Rząd tego kraju próbuje zahamować ich przypływ – ciągłe techniczne polepszanie granicy z Meksykiem, czy zaostrzone prawo antyimigracyjne w stanie Arizona. Jednak jest to walka z wiatrakami. Ciągle trwa nieprzerwany strumień ludzi z krajów Ameryki Południowej i Meksyku. Wyruszają w poszukiwaniu lepszego życia, uciekając od biedy, bezrobocia, slumsów, rządzonych przez narkotykowych baronów, i rządowego chaosu.
Wspomnijmy jeszcze, że język hiszpański jest najpopularniejszym językiem obcym w szkołach. Ponad 6 milionów uczniów w USA uczy się hiszpańskiego.
Widzimy, więc że USA zmieniają się nie do poznania..
Takim znakiem czasu są transmisje wydarzeń sportowych – coraz częściej nadawane są dwie wersje komentarza: angielska oraz w języku hiszpańskim. Powstaje coraz więcej stacji radiowych i telewizyjnych nadających całkowicie w języku hiszpańskim.
Pamiętajmy także, że ludność hiszpańskojęzyczna nie jest rozmieszczona równomiernie w stanie Nowy Meksyk Latynosi stanowią ponad 44% ludności. Niektóre dzielnice w Los Angeles są całkowicie wypełnione imigrantami z ameryki południowej jak np.: East Los Angeles gdzie około 90% ludności to imigranci z Meksyku, Gwatemali, Salwadoru i Hondurasu.
Paradoksem jest, że językiem międzynarodowym staje się angielski, którym możemy się posłużyć w każdym, nawet najbardziej oddalonym zakątku świata, a USA stają się coraz bardziej hiszpańskojęzyczne.
Coraz łatwiej żyć w USA nie znając języka angielskiego. Mieszkaniec latynoskiej dzielnicy potrzebuje tylko znać hiszpański, posługuje się nim przecież w domu w rozmowie z rodziną; w pracy korzysta z hiszpańskiego, kupuje w sklepie, gdzie sprzedawca też zna tylko ten język; ogląda tylko stacje nadające w języku hiszpańskim.
Więc może wybierając się na wycieczkę do USA warto zacząć się uczyć języka hiszpańskiego, niedługo trudno będzie się nam porozumieć, gdy znamy tylko język angielski.