JustPaste.it

12 piętro - fragmenty

Człowiek ten zmęczonym wzrokiem ogarniał otaczającą go teraźniejszość. Był czujny i jednocześnie przestraszony jak spłoszony porannym światłem wampir. ..

Człowiek ten zmęczonym wzrokiem ogarniał otaczającą go teraźniejszość. Był czujny i jednocześnie przestraszony jak spłoszony porannym światłem wampir. ..

 

 

Człowiek ten zmęczonym wzrokiem ogarniał otaczającą go teraźniejszość. Patrzył szukając znajomego widoku, zapachu, głosu…Był czujny i jednocześnie przestraszony jak spłoszony porannym światłem wampir. Widzący go ksiądz wiedział, że człowiek ten przychodzi tutaj od wielu miesięcy tego samego dnia tygodnia o tej samej godzinie jakby jakaś siłą sprowadzała go tutaj na kilka chwil, nigdy nie wszedł do kościoła tylko stał lub przechadzał się nerwowo czekając…tylko, na co, na kogo?

 

Wzrok obu spotkał się na ułamek sekundy a chwila ta dla obu była wiecznością, mieszanka pytania, bólu i oczekiwania…

 

- Przepraszam, że się ośmielam, powiedział ksiądz, ale widzę tutaj Pana od kilku miesięcy zastanawiam się, co sprowadza tutaj Pana. Nie jest Pan żebrakiem, nie wildze Pana również w kościele.?

- Poniekąd ma ksiądz racje jestem żebrakiem

- ale nigdy nie zbiera Pan pieniędzy

- Bo ja żebram o coś, co dawno temu straciłem,i co jest o wiele cenniejsze od pieniędzy i dóbr materialnych …

- Co to takiego synu?

- żebram o to, o co my obaj się modlimy … o miłość …

- o miłość? Miłość Boga jest bezgraniczna wystarczy tylko chcieć uwierzyć…

- Ma ksiądz trochę czasu, opowiem ojcu, co mnie sprowadza w to miejsce…

 

 

Ostatni list

Nie wiem jak mam ująć dręczące mnie myśli jak ubrać je w słowa?! Przyrzekłaś komuś innemu miłość na całe życie, swój uśmiech, dotyk, słowa i ciszę .
Ból i łzy to pierwsze, co poczułem w skrajnej rozpaczy. Nie powinienem płakać mam kolejne urodziny. Urodziny, które tylko raz sprawiły mi radość 10 lat temu, kiedy byłem przy Tobie poczułem się szczęśliwym spełnionym człowiekiem pełnym marzeń i nadziej...

Od 10 lat modlę się abyś mi przebaczyła i zapomniała każde złe słowo i każdy zły czyn abyś chciała, choć ze mną porozmawiać tak jak kiedyś do świtu, kiedy dni i noce zlewały się w jedno wspólne my... Kiedy chwile, które nie spędzaliśmy we dwoje zapełniały

nam myśli o sobie i pisanie do siebie „niewypowiedzianego” w listach ...

Miłości prawdziwej, choć bolesnej się nie wybiera ona się rodzi i zostaje na całe życie w sercu i tylko dusza boli tak straszliwie ...

Tylko Twoje usta kochałem, tylko Twój sen napawał mnie spokojem, tylko Twój głos dawał mi ciszę i tylko Twój płacz budził we mnie dziecko, które chce otrzeć łzę z czyjejś kochanej twarzy...

Moje uczucia są stałe nie zmienne, delikatne i porywiste jednocześnie niczym gorące tsunami i głos pustyni, który woła mnie abym to na niej dopełnił swego przeznaczenie ...
Jest noc tak jak 10 lat temu pisząc do Ciebie słucham radia nie ma już 88,4 FM, ale są złote przeboje. Cieszę się kolejny raz prezentami, które dałaś mi wtedy 10 lat temu zapaliłem świeczki z tortu dotykam pewnej szczególnej płyty, czytam tysięczny raz dedykacje płynące z Twojego serca...Ciągle czuje Cię, kiedy tańczymy…

I zastanawiam się jak mogłem stracić jedyne szczęście w moim życiu ?!
Nie mam już 20 kilku lat boje się,że już nigdy z Tobą nie porozmawiamy,że już nigdy nie zobaczę Twoich szczęśliwych oczu. Że to nie Ty spędzisz ze mną jesień życia, ze to nie z Tobą będę miał dzieci, i wiem ze powinienem być szczęśliwy ciesząc się Twoim szczęścia i wiem ze dziś właśnie dziś powinienem być szczęśliwy, ale nie umiem, bo straciłem to, co chciałem ochronić nawet kosztem swojego nieszczęścia, chciałem cię ochronić przed samym sobą a właściwie przed tym, jakim mi się wydawało, że jestem!

 

Może nigdy nie przeczytasz tego listu,może nigdy nie zrozumiesz jak bardzo cię kocham i może dusze nasze zapomną o sobie w kolejnym życiu albo złącza się na wieki ... Jak tu żyć, jak tu być skoro każdy fragment mojego serca, rozumu i duszy tęskni do Ciebie i rozdzierany jest przez jedno słowo kocham wyryte, wypalone w sercu ...

Chciałbym Cię, choć z daleka zobaczyć ... Tak jak się spogląda na piękny poranek wiosennego przesilenia, wszystko to miałem wszystko to doceniałem, ale wtedy uciekłem bez zrozumienia samego siebie…

Tyle lat czekam, aby znów usiąść z Tobą na 12 piętrze dotknąć Twoich rak, ramion poczuć zapach włosów, ciepło bijące od ciebie, kiedy plecami opierałaś się o mnie mówiąc swoimi dziewczęcymi dziecięcymi ustami o jutrzejszym spacerze....

Jak bardzo pragnę powrócić do świat Bożego narodzenia, kiedy tańczyliśmy bez pamięci wśród wirujących dookoła płatków śniegu cytadela wydawała się światem z bajki ze snu i niczego już nie było nam potrzeba, oprócz siebie i dotyku naszych dłoni ... Jedyny raz w zyciu czułem się kochany i potrzebny drugiemu człowiekowi a teraz bliżej mi śmierci niż szczęścia ...

Wszystko przenikało się w Twoje dobroci i moim zrozumieniu Ciebie byliśmy cisza i radością bojaźnią i chwila, która tkwi we mnie ...
Trzecia paczka chusteczek,godzina druga Michael Jackson śpiewa,że ktoś jest jego życiem a ty byłaś i jesteś całym moim życiem...
Chciałem być silny, chciałem umieć żyć bez Ciebie, oszukiwałem sam siebie...
Wspominam dzień Twojego absolutorium, kiedy niosłem Cię na rękach, kiedy bolały Cię stopy a ja nie chciałem abyś pobrudziła je idąc boso...Bałem się spotkania z Twoja rodzina...

Pamiętasz kiedyś widzieliśmy się z daleka na przystanku, dość długo patrzyłaś na mnie a ja bałem się podejść po tym, co zrobiłem może zwykle cześć obaliłoby ten mur,tak bardzo chciałem z Tobą porozmawiać wiem ze w myślach nazwałaś mnie tchórzem i masz racje jestem nim, bo powinienem jak pies błagać Cię abyś mi przebaczyła już dawno temu...

W jednym SMS, jaki do mnie napisałaś przez te lata napisałaś ze mi przebaczasz jednak gest ten nie było realny, namacalny, choć i za to dziękuje ...
Z pięknego paczka przerodziłaś się w piękna kobietę tak krucha i jednocześnie silna,od zawsze podziwiałem Cię byłaś usposobieniem moich marzeń, ideałem, który stał się realnym zjawiskiem...

Nie wiem jak nazwać kogoś, kto był dla mnie aniołem, jeśli powiem Ci żegnaj Aniele wiem ze jutro nie będę miał, po co wstać ...
Ale z drugiej strony, co da mi fakt ze się nie poddam i będę czekał tylko, na co ?!
Na rozmowę ? Na przebaczenie? Na coś, co nigdy się nie wydarzy, nigdy nie mów nigdy ...

Nie wiem jak odmienić swoje życie, które jest droga przez piekło a wszystko, czego się tknę obala się ... Jeśli traci się sens życia a Ty nim byłaś człowiek traci zainteresowanie dniem następnym a jeśli umiera również nadzieja całe życie staje się nocą ...

Chciałbym Cię tylko usłyszeć,o  ciepłym słowie już dawno zapomniałem i nie liczę na to od lat.Nigdy nie odpowiedziałaś na żadne moje życzenia, list, SMS, mail... Wolałbym abyś mnie zabiła niż pozwoliła mi dalej cierpieć ....

Wciąż czuje zapach Twoich włosów, wciąż Twoje zdjęcie wita mnie, co dnia i żegna wieczorem...Znam Twoje listy na pamięć ...
Wiec nawet, gdy Ciebie nie ma od tylu lat jesteś tak blisko mojego serca...O tym ze Ty to jesteś właśnie Ty wiedziałem w momencie naszego pierwszego spotkania,pomyślałem o Tobie: skromna, dobra dziewczyna… na dodatek, z którą fantastycznie mi sie rozmawiało ...

 

Byłem szczęśliwy, gdy cię poznałem, byłem wtedy naprawdę szczęśliwy tak bardzo ze nie umiem tego zapomnieć, to jest taka magiczna krótka chwila, która rozpala serce i plącze język a zapach zmienia się w niemą fantazje. Lekko opuszczone na nos okulary przeciwsłoneczne nie mogły ukryć Twoich dużych oczu, które błyszczały jak krople rosy i śmiały sie do mnie .... Gdybym mógł teraz temu szczęściu przyjrzeć się, choć z boku, dotknąć go jeszcze raz były by to moje najszczęśliwsze urodziny ...

Pamiętasz nasz pierwszy długi spacer z miasta na Winogrady nie musiałaś kończyć zdań nie musiałem ich zaczynać to było jak rozdzielenie serca  i duszy  na dwoje ciał ...
I wiesz, co już niedługo przyjdzie starość i tęsknota zmieni się w żal,żal w zgryzotę a ta w śmierć, nawet nie dowiem się, co Ty o tym myślałaś, dlaczego nie chciałaś mnie wesprzeć, kiedy potrzebowałem Ciebie jak powietrza a Ty w rozpaczy nie chciałaś mnie znać i nadal nie chcesz ...

Boje się ze umrę,boje się ze nie powiem Ci tego wszystkiego, co dręczy mnie, moją dusze i serce... Myślę o Tobie każdego cholernego dnia, każdej nocy, każdego święta i każdej niedzieli, która była dla nas kiedyś wyjątkowa ...

Słucham płyty diffrent Thomasa Andersa kojarzy mi się z dniem, kiedy żył jeszcze, Moj pradziadek i z dniem, kiedy poznałem Ciebie fakty te dzieli od siebie 10 lat ... A teraz minęło kolejne 10 lat bez Ciebie, choć dla mnie to chwila, jeden dzień ... Może napiszesz, choć pustego maila, SMSa a może kolejny raz będę czekał cała noc, aby zasnąć o świcie z nadzieja ze kiedyś to się wydarzy ...

Czuje się tak jakby wybuchła we mnie od środka ogromna bomba atomowa rozrywając każdy splot nerwowy, każdy nerw, uczucie, słowo każda dobra chwile... I choć szukałem nie ma na to lekarstwa już wiem jak czuł sie bohater wehikułu czasu ta straszna bezradność, kiedy chce się naprawić to, co kiedyś było, ta bezsilność i udręka, kiedy idąc wprost cofamy się i popełniamy inne błędy a na ciele zostają kolejne ślady po bagnetach i nożach,cierniach i słowach...

 

Ale nie umiem się pogodzić z nie możliwością naprawienia przeszłości! Jeśli podam się, podam swoje życie i nie będę miał już w ogóle celu, aby jutro wstać...
Może Moj anioł stróż porozumie się z Twoim aniołem stróżem, aby choć na chwile zmienić drogę czasu przecież to wszystko to tylko materia, która można zakrzywić, zmienić, naprawić tylko czy uda, sie to za mojego życia ?

Co dzień mam wrażenie ze to tylko zły sen i kiedy się znów obudzę, zobaczę ciebie obok siebie a jutro będzie znów pięknie  ,a ja pouczony złym snem nie popełnię błędów, które zmieniły nasze życia i drogi ...

Cierpienie wyryło mi w sercu twoje imię…
Gdybyś tylko chciała mnie wysłuchać, zrozumieć…Rozumiem Ciebie Oleńko, ale nie rozumiem siebie nie mogę znieść tego, co zrobiłem, choć intencje były inne...
Jesteśmy uparci, naznaczeni bólem Ty okazałaś się twardsza, ale czy to, co robisz jest właściwe?Ja zrozumiałem ...
Tak bardzo chce Cię usłyszeć...

 

 

Moje życie z każdym dniem jest coraz większa jednostajna beznadzieja, każdy dzień jest identyczny coraz częściej nie chce mi się nic. Myślę o śmierci,modlę się, aby odejść we śnie myślę o ludziach, którzy zbliżają się nieuchronnie do granicy swoich dni i czynią pustkę w życiu innych... Boje się odejść, aby nie zranić nikogo a z drugiej strony nie obchodzę już nikogo.

Boje się ze nawet moich przewinień nie uda mi się naprawić,i być, choć jeszcze jeden raz szczęśliwym i myśleć z radością i spokojem o następnym dniu.
Chciałbym cofnąć czas moc to zrobić jeden jedyny raz, ale to walenie głowa o mur w rozpaczy i w beznadziei bezsensu...
Zależy mi na przebaczeniu i odzyskaniu jedynego prawdziwego uczucia, które rozpalało moje serce...

Nie chce żyć z poczuciem winy czy krzywdy, nie chcę być zapomniany, nie chcę, aby osoba, która kochałem i kocham nienawidziła mnie...

Chciałbym jeszcze raz móc przestać płakać i poczuć się kochanym...
Coraz częściej myślę ze nigdy nie będzie mi dane znów Ciebie zobaczyć,usłyszeć i poczuć zmysłami jak letni wiatr lub gorące uczucia w zimowy wieczór, kiedy taniec wśród wirujących płatków śniegu był dla nas wszystkim...

Kimże jestem, aby prosić Cię o zrozumienie, wysłuchanie - jestem tylko człowiekiem, który idzie na kolanach z prośba o wybaczenie błędu, który nie powinien się nigdy wydarzyć ...
Moje słowa i tak uderzą w skorupę Twojej dumy i obojętności, choć chciałbym wyciągnąć dłoń na zgodę abym wreszcie poczuł spokój ciszy, przebaczenia i Świąt...

Kocham, choć słowo to już nic dla Ciebie tak jak i ja sam nie znaczę...
Nic dwa razy nie jest takie same i człowiek po latach przemyśleń i łez wydrążony jak skala zmienia się,wiedząc,że prawda i przemijanie poprowadzą go dobrą drogą...

Przebacz głupcowi jego głupotę, bo głupotą było myślenie, że, to, co robie, robię dla Twojego dobra, pomyliłem się po prostu bałem się, że jestem jak mój ojciec…

 

dydymus