JustPaste.it

Kocham życie!

Poemat miłosny o życiu!

Poemat miłosny o życiu!

 

 

Jest upalny lipcowy wieczór, siedzę sobie nad jeziorem, na mostku wychodzącym prawie w jego sam środek. Wokoło mnie kołyszą się dostojnie szuwary. Pływają różnego rodzaju gatunki ptaków wodnych. W szuwarach, umościł sobie mieszkano bóbr. Nad moja głową przelatują co parę minut potężne „żelazne ptaki“ schodzące do lądowania na pobliskim lotnisku. Podziwiam i jedne i drugie!

Jedyne co mogłabym nazwać zakłócającym ta jedność chwili z natura jest głośna muzyka z drugiego brzegu. Choć właściwie nie jest to nawet muzyka, lecz jakieś dziwne, dzikie mundialowe odgłosy.
Oh, poszaleli ludziska na punkcie piłki nożnej.

Oooo właśnie przepływała obok mnie jakaś rybka, dosyć duża nawet. Szczerze mówiąc, nie wiem jakie ryby pływają w tym jeziorze. Nie znam się tez specjalnie na gatunkach ryb.

Przyszło dwoje młodych ludzi, chłopak i dziewczyna. Pewnie chcą popływać. Rozmawiają po polsku, mimochodem słyszę, bo stoją obok mnie,  a do tego rozumiem co mówią. W tym samym momencie przepływa stado, pięknych dorodnych kaczek, jest ich 6 .
Dziewczyna pyta chłopaka:
- Ej, czy to są łabędzie ?!    

Az podniosłam mój wzrok znad moich notatek, natężyłam słuch i czekam odpowiedzi chłopaka!
- Nie... to sa chyba kaczki...          
-E – tam kaczki takie duże !
Nie wytrzymałam i mowie uśmiechając się:
- Tak, to są kaczki, łabędzie są jeszcze większe, białe i maja piękne długie szyje… Konsternacja i zakłopotane spojrzenie w moja stronę, nie spodziewali się, ze przemowie ich językiem, inaczej „naszym“.
Dziewczyna mówi to trochę do chłopaka, a trochę do mnie:
- Nie widziałam nigdy kaczki, a ty?    
    
 Odpowiedziałam szybko za niego:
- Masz okazje się im przypatrzeć …

Oooo, znowu przepływa obok mnie jakaś ryba, za nią druga ooo jest i trzecia, a do tego przypłynęło nowe stadko kaczek, już trochę mniejszych,obserwują mnie.
Chłopak z dziewczyna zrezygnowali z pływania i poszli sobie.
O są i kurki wodne. Właśnie dwie kaczki poderwały się do lotu, przeleciały mi przed samym nosem. Uśmiecham się szeroko i podziwiam to piękno. Czuje się, jakby specjalnie dla mnie robiły pokaz… prawdziwe przedstawienie.
Właśnie przypłynął łabędź… i w tej samej chwili wielki żelazny ptak prawie nad moja głową.
Łabędź zaczął przeganiać kaczki. Teraz podpływa coraz bliżej mnie. Właśnie rybka się wychyliła z wody, chyba aby złapać powietrza. A może chciała mnie  przywitać w ten sposób!? Łabędź krąży i obserwuje mnie groźnym spojrzeniem, pewnie się zastanawia co to za dziwny ptaszek tak sobie siedzi i pisze!?  Znowu ten żelazny w gorze, jest jednak bardziej głośny niż te inne.

Jest 21:26, a jeszcze jest tak bardzo jasno. Kocham te porę roku i kocham słońce i deszcz. Ojej, jakie to piękne uczucie tak sobie siedzieć, słuchać i czuć naturę w całkowitej “prawie” ciszy i to w wielkiej metropolii, choć na uboczu. Czy to cud? Chyba można by to tak nazwać. Jeden z wielu cudów jakie przezywam w życiu!
Zerwała się lekka bryza. Szuwary zaszumiały, to śpiew!
Od 22:00 maja przestać latać żelazne ptaki, jednak czy wtedy jeszcze coś napisze? … nie wiem, może będzie już za ciemno…
Będę wtedy miała wszystkie cztery żywioły wokół siebie: powietrze, wodę, ziemie i ogień, wzięłam ze sobą świeczki he …tak na wszelki wypadek :)

Na jeziorze zrobiły się fale, ptaszki zaczęły ćwierkać, szuwary szumią dostojnie! W połączeniu jest to wspaniała muzyka. Dusza rośnie i śpiewa pieśń radości do wtóru. Wokoło mnie miliony różnych owadów, jednak żaden mnie nie zaczepia, ani się mnie nie czepia.

Błękitne niebo pokryte jest nielicznymi, leniwo płynącymi chmurkami, niektóre są mocno czerwone od zachodzącego słońca. Widok, który raduje wszystkie moje zmysły. Oddycham głęboko, z wielkim zadowoleniem. Właśnie przepłynął kolo mnie jacht,a

w gorze leci9b76f070a01556d0cd0fccc15a242891.jpg następny, a za nim już następny żelazny ptak. W tej chwili wypłynął ze swoje szuwarowego domku bóbr, zerknął na mnie lekceważąco … poplynal sobie dalej. Zdążyłam się jednak do niego uśmiechnąć!
Trochę bolą mnie już pośladki od tego siedzenia na tych deskach, wiec chyba się na chwilkę położę na moim, a właściwie mojego siostrzeńca ręczniku i popatrzę sobie w niebo.
Ojej, właśnie przypłynęła do mnie cala rodzinka kaczek: mama, tata i trojka dzieci. Szkoda, ze nie możecie tego zobaczyć! Gdzieś tam kawałek dalej toczy się głośne, harmiderne życie. Właśnie podpływa do mostku łódź z motorem, bardzo głośna. Ludzie zachowują się tez bardzo głośno. Krzyczą zamiast rozmawiać. Czy oni są głusi? Eh, odwiózł tylko swoich gości, odpłynął ufff Znowu cisza.
Niby nic się nie dzieje! A tyle się dzieje!
Czuje wewnętrzną radość, spokój i harmonie… Czuje lekkość, czuje, ze jestem częścią tego pięknego zjawiska jakim jest życie. Ja w to nie muszę już wierzyć, ja to już wiem. Poczułam to!
Zaakceptuj i zrozum naturę, a ona odwdzięczy ci się tym samym i jeszcze czymś więcej. Gdzieś na Eiobie czytałam, ze kosmici istnieją, bo to właśnie my nimi jesteśmy i myślę, tak czuje, ze to prawda.
Wszystko inne byłoby arogancja ludzka, znaczy, ze tylko my istniejemy. A kim my jesteśmy w porównaniu do wszechświata? Pchłami, moi kochani. Nawet nie gwiazdkami. Oh, jak bardzo zdałam sobie z tego sprawę właśnie dzisiaj, w ten czarujący wieczór. Boże, jaki ten nasz świat piękny jest i harmonijny. Dlaczego my ludzie próbujemy go za wszelka cenę, wręcz po trupach zniszczyć!
Przyszły dwie panie, starsza poszła popływać, choć powiedziała, ze boi się bobra. Młodsza została ze mną na mostku.
Jest 22:22, jest jeszcze na tyle jasno, ze widzę co pisze. Cudowny wieczór. Bajeczny, prawie jak zaczarowany! Mam uczucie, ze mogłabym zostać tak na zawsze… Kaczki, ptaszki układają się chyba powoli do snu.
Ooo, bóbr znowu wypłynął, na polowanie albo może szukać towarzyszki, nie wiem i nie będę dochodzić. Natura wie co jest ważne, a co nie… To tylko my wyżsi gatunkowo, ci “myślący” potrafimy mieszać wręcz psuć wszystko co naturalne, w imię: a po mnie choćby potop!

Tak, wielkie rozumne pchły! A jednak natura, żywioły przewyższają nas o głowę… Ciekawe czy kiedyś to zrozumiemy? Czy aby nie będzie za późno! Zycie nauczyło mnie, ze doceniamy wiele rzeczy dopiero jak je stracimy.
Komary tez chyba poszły spać. Ja sobie jeszcze poleżę na tym mostku, posłucham jak szumią szuwary, spróbuje usłyszeć co do mnie mówi woda.
Nie da się żadnymi słowami opisać uczucia bycia jednością z natura. Tego każdy musi doświadczyć sam.  Pokazała się pierwsza gwiazdka na niebie. Uśmiecham się do niej, ptaszki szybują tak nisko, ze  mogłabym je złapać, a te metalowe tez jeszcze latają.
Tak sobie myślę, czy ta woda mówi – wejdź do mnie, obmyj się… ?
Chwila konsternacji, jest już prawie ciemno, jestem sama i wiem, ze nie umiem dobrze pływać… Jednak jakaś siła ciągnie mnie do wody, mam pragnienie poczuć ja na swoim ciele. Eh, co tam rozbieram się, idę popływać.

Jest 23: 20 właśnie weszłam do domu i pod wrażeniem zaczynam dalej pisać. Zadzwonił telefon, mój chrześniak, u którego jestem w gościnie, ze będzie za 15 minut. Ja i tak  tylko wykrzyczałam w telefon ze … przełamałam strach przed woda i poszłam popływać i to jak mnie Pan Bóg stworzyl !!!  hehe  Jestem z siebie bardzo dumna.

Tylko 40 minut jazdy kolejka i znalazłam się w paradisie, przeżyłam cudowne, niezapomniane, poruszające moje serce i dusze chwile. Zastanawiam się, czemu ja nigdy wcześniej tego nie widziałam ani nie czułam? Co się we mnie zmieniło? Czego absolutnie nie żałuję, ze się zmieniło! Powiem – więcej takich zmian sobie życzę.

Eh, życie i nasza cudowna planeta Matka Ziemia i czuły Ojciec Niebo, a ja tak pomiędzy nimi sobie bylam, jakby w ich ramionach. Czy można jeszcze więcej wymagać ? Żadne złoto ani diamenty tego świata nie dałyby mi tych uroczych chwil. Jestem pod wrażeniem i życzę każdemu przeżycia natury, nie tylko tak blisko, ale całym sercem i wszystkimi zmysłami. Stac się jednym ze wszystkim!

Mnie się to udało dzisiejszego wieczoru. Ten wieczór to jakby moje nowe narodziny.

Eh, życie...  kocham cie ….