JustPaste.it

Plucie, gwizdki i czujniki na boisku

Mundial 2010 dobiega końca. Po pięknej walce Urugwaj uległ Niemcom 2:3 do końca meczu trzymając wszystkich w napięciu. Jutro, o złoto, zagra Holandia z Hiszpanią.

Mundial 2010 dobiega końca. Po pięknej walce Urugwaj uległ Niemcom 2:3 do końca meczu trzymając wszystkich w napięciu. Jutro, o złoto, zagra Holandia z Hiszpanią.

 

385989117064684c6f20d21952216c41.jpg

Pora na podsumowanie sportowych zmagań i wyników, choć nie tylko...

         Na początek omówmy... plucie. Niby powszechny zwyczaj - znany i pielęgnowany przez piłkarzy i to zwłaszcza nożnych, bowiem w innych sportach mniej jest on rozpowszechniony, szczególnie w grach halowych.
         Albo piłkarze plują zawsze, czyli niemal bez przerwy, a kiedy zdobędą gola, sfaulują albo coś oryginalnego zdziałają, to realizatorzy ich pokazują całemu światu, demonstrując ich fizjologiczne wyczyny, zaś kibice (zwłaszcza telewizyjni, bo to oni na miliardach swych telewizorów dokładnie widzą zbliżenia strzykających ust) muszą oglądać te niesmaczne widoki...
         Albo ci współcześni rycerze plują wyjątkowo rzadko, czyli wyłącznie podczas owych sytuacji. Dość powiedzieć, że niezależnie od motywacji tego ustawicznego obśliniania murawy, należy skonstatować, że podczas przyziemnych zmagań nasi dzielni gladiatorzy często wślizgują się bohatersko walcząc i... "ślizgają się" po swych gardłowych, nosowych i (najczęściej) śliniankowych wydzielinach i to zwykle po... cudzych. Oczywiście, prawdopodobieństwo trafienia piłkarza na owe pozostałości (i tarzania się w nich) na tak wielkim polu szlachetnej walki jest znikome, jednak tego świadomość może być zniesmaczająca.
     Zresztą dla wielu kibiców pewnie także jest to niesmaczny widok, choć zapewne większość widzów przyzwyczaiła się już do tego sposobu bycia sportowych wojowników...
         Czy są piłkarze, którzy nie plują na piłkarskie trawniki? Czy realizatorzy - wiedząc, że tuż po zagraniu, dany piłkarz (doskonale wie, że kamery go w tym momencie pokazują światu!) wyrzuci z siebie, jak zwykle, kilka mililitrów nadwyżkowych płynów - nie mogliby odczekać paru sekund, aby ukazać bohatera świeżutkiego, już po ustnym wypróżnieniu? Może przewidzieć jakieś kary finansowe dla zawodników i kamerzystów, przeznaczane na szlachetne charytatywne cele? Podczas zmagań kobiecych drużyn piłkarskich nie widuje się takich niesympatycznych obrazków...
         Nie ma bodaj meczu, aby po wielce zagadkowym gwizdku sędziego, miliardy widzów nie wiedziały dlaczego ów specjalista zagwizdał... Dziesiątki sprawozdawców w swych studiach dyskutują - była ręka, czy spalony? A może faul? Powtórki często nie wyjaśniają wątpliwości - gra toczy się nadal (po wznowieniu), zaś przez dłuższą chwilę wszyscy zastanawiają się - o co arbitrowi właściwie chodziło podczas dmuchania w swój gwiżdżący przyrząd? A przecież ów dżentelmen, chyba najważniejszy na boisku, ma mały mikrofonik i nie byłoby dla niego ujmą, gdyby w ramach solidnej gratyfikacji, rzetelnie przekazał swój krótki komentarz, który wyjaśniłby wątpliwości wielomiliardowej publiki.
         Ostatnio media podają, że piłkarscy działacze (ci najważniejsi) myślą o zastosowaniu czujników, które ułatwiałyby podjęcie decyzji dotyczącej (nie)uznania gola z powodu (nie)wpadnięcia piłki do bramki. Otóż czujniki są zbędne - wystarczy zamontować kamery w rejonie bramek, a najkorzystniej jest umieścić kamery wysoko nad bramkami, co pomoże nie tylko w rozstrzygnięciu owej kwestii (zdarza się rzadko), ale także pomoże w ocenie sytuacji, czy gol padł z pozycji spalonej, czy został zdobyty prawidłowo (a takie wątpliwości są niemal na każdym meczu). Podczas Mundialu 2010 w RPA, niejednokrotnie pokazywano ujęcia z dużej wysokości, ale w kontekście raczej pięknych widoków, nie zaś w ramach pomocy (jeszcze nie w sędziowaniu) oglądającym kibicom i fachowcom omawiającym najciekawsze sytuacje.