JustPaste.it

Krzyżacy – prawda i kłamstwo

W kontekście obchodów 600-lecia bitwy pod Grunwaldem powracają zarzuty pod adresem Sienkiewicza, że przedstawił nieprawdziwy obraz Zakonu Krzyżackiego.

W kontekście obchodów 600-lecia bitwy pod Grunwaldem powracają zarzuty pod adresem Sienkiewicza, że przedstawił nieprawdziwy obraz Zakonu Krzyżackiego.

 

39db2a067d6d364c42e1ee4e46e43fbc.jpg

W popularyzacji tego poglądu prym wiedzie „Gazeta Wyborcza”, która na swych łamach daje wywiad z prof. Romanem Czają z UMK w Toruniu. Natalia Waloch uwypukliła jej zasadnicze przesłanie: „Sienkiewicz wykreował obraz zakonu, który ma niewiele wspólnego z prawdą. Państwo krzyżackie przyniosło Polakom cywilizację i wcale nie faworyzowało ludności niemieckojęzycznej”.

Postawienie problemu nie jest nowe, jedynie przypomina istniejące od dawna rozbieżności w kwestii oceny roli Zakonu Krzyżackiego w Europie Środkowej. Zasadniczo odmiennie zjawisko oceniają historycy niemieccy i polscy. Pierwsi podkreślają „rolę cywilizacyjną i zadania misyjne”, a drudzy „militarno-ekspansywną działalność Zakonu”. Rozbieżności pogłębiały się w wieku XIX w związku z działaniami propagandowymi – z jednej strony niemieckiej polityki podboju kanclerza Bismarcka, z drugiej strony w wyniku konieczności obrony kultury polskiej przed agresją kolonizacyjną.

W efekcie propagandy powstały stereotypiczne obrazy Zakonu Krzyżackiego. W żadnym razie jednak – ani w „białej”, ani „czarnej” legendzie – nie znajdziemy prawdziwego stanu rzeczy. Jednostronny obraz zawsze będzie schematyczny, uproszczony. Dlatego opublikowana w 1998 roku książka Zofii Kowalskiej pt. „Krzyżacy w innym świetle”, ukazująca jednostronnie pozytywny obraz w odpowiedzi na apel o rewizję stereotypów w historiografii obu narodów, nie daje wiarygodnego opisu. Podobnie jest w przypadku krótkiego zarysu, jaki daje wywiad „Krzyżacy to my” Natalii Waloch z prof. Romanem Czają.

Prawdą jest, że literatura wkroczyła na pole historii. Polscy poeci, pisarze wsparli historyków w przekazywaniu obrazów dziejowych. Ich poematy, dramaty, powieści utrwalały stereotyp negatywnego wyobrażenia, ale nie brakowało do niego podstaw. Nie tylko u Sienkiewicza znajdziemy obraz zaborczej polityki Zakonu czy demaskację ich oblicza chrześcijańskiego. Chociażby Józef Ignacy Kraszewski w swej dokumentalnej powieści historycznej „Krzyżacy 1410” zapisał: „Krzyżacy... to nie są zakonnicy, ani żołnierze Chrystusa, lecz dzieci Baala, rozbójnicy i szalbierze...”

Dziś Zakon Krzyżacki istnieje, o czym przypomina „Gazeta Wyborcza” w innym numerze, obarczając winą Sienkiewicza za to, że pod Grunwald nie wybiera się współczesny spadkobierca Ulrycha von Jungingena, Bruno Plater („Krzyżacy omijają Gruwald” Marta Bełza z GW z 3 lipca 2010). Zakon powrócił  do swej pierwotnej nazwy „Bracia i Siostry Zakonu Niemieckiego Najśw. Marii Panny” i do pierwotnej idei „działalności charytatywnej”. Niestety, nie zmienia to faktu, że w swych dziejach odchodził on od tego celu.

Przy różnych okazjach powraca temat pochwały Krzyżaków, co jest, jak można sądzić przedmiotem gry politycznej i propagandowych manipulacji, podobnie jak zarzucana przez animatorów tego ruchu tendencja odwrotna. W obliczu sprzecznych obrazów należy wiec upominać się o obiektywizację, sprawiedliwy osąd roli Zakonu. Z pewnością zdobywa się na niego Henryk Sienkiewicz w „Krzyżakach”, o czym przekonują Halina i Lech Ludorowscy:

„W Sienkiewiczowskiej arcypowieści obraz wroga jest bowiem pozbawiony owej streotypicznej jednostronności i prymitywnej natarczywości. Właściwości te dostrzegali i często je podkreślali właśnie obcy.” (artykuł w tomie: W stulecie Krzyżaków Henryka Sienkiewicza, Kielce 2000).

Uczeni przytaczają wypowiedź z angielskiego kwartalnika, w którym podkreśla się właściwą postać patriotyzmu Sienkiewicza – szerokiego, nie fanatycznego, pozbawionego uprzedzeń. Warto też przypomnieć opinie niemieckie sprzed wieku, przytoczone w „Tygodniku Ilustrowanym” (1901). Organ kanclerza niemieckiego „Nordd. Allgem. Zt” głosił:

„Tak tedy obraz Sienkiewicza, jaki sobie tworzymy z jego utworów, promienieje przed nami zawsze równo i niezmiennie: czysty i szlachetny charakter, pełen wysokiego, podniosłego idealizmu, niewzruszonej wiary w to, co wiecznie jest dobrem i pięknem. Umysł jego, zwrócony wiecznie ku ideałom, przenika ciepłem i światłem wszystkie jego dzieła, i to nadaje im wysoką, wychowawczą wartość, którą zaleca się jako lekturę dla rodzin w najpierwszym i najlepszym tego słowa znaczeniu”.

W obiektywnym spojrzeniu na rolę Zakonu Krzyżackiego można podkreślać jego cywilizacyjną rolę. Nie sposób nie odnieść się z podziwem dla nich jako budowniczych. Założyli wiele miast wybrzeża Bałtyku: Toruń, Chełmno, Elbląg i inne, wznieśli w nich imponujące budowle świeckie i sakralne, zagospodarowali ugory i lasy. Trzeba jednak pamiętać, że niesienie „cywilizacji” było okupione krwią – zniszczeniem kultury plemion słowiańskich. Ekspansywna polityka Zakonu sprawiała, że obawiano się jej także nad Tybrem. W interesie Stolicy Apostolskiej – instancji zwierzchniej w przypadku państwa Krzyżackiego i Polski – było to, by Zakon pełnił swe funkcje na wybrzeżu Bałtyku.

Cywilizacja to nie tylko „zamki i kościoły”, ale przede wszystkim sfera duchowa, której wartość – ze względu na rozdźwięk między ideami a czynami Zakonu, a więc hipokryzję – została naruszona. Właśnie to, że zjawisko Krzyżackie, jak pisze Bolesław Leitgeber, „pozostawiło w pamięci generacji polskich osad tak negatywny, że trudno badaczowi dziejów znaleźć promyk światła w tym obrazie potępienia”, jest bezpośrednią przyczyną pokutowania czarnej legendy Zakonu.

86ab9c40acc46df634b60cb7c5518284.jpg

Zauważyć wypada na koniec, że pewnego rodzaju uznaniem dla siły wpływu Sienkiewicza wydaje się twierdzenie, propagowane w „Gazecie Wyborczej”, że kreacja zaborczej polityki Zakonu rozpowszechniła się z powodu jego wizji w „Krzyżakach”.